Młodość musi się wyszumieć.
Był bunt? Był jakiś image albo styl ubierania się/czesania? Były fajki i picie? Była określona muza?
Nigdy nie szumiałem. Zawsze miałem zbyt racjonalne podejście do życia. Co prawda na studiach trochę poimprezowałem, ale często bywało, że samozwańczo brałem brałem na siebie rolę ochroniarza całego rozentuzjazmowanego alkoholem towarzystwa.
Szumiec?
Pomijajac, ze czasem wracalo sie z pieśnią patriotyczną na ustach (miedzynarodowke mielismy dopracowana na glosy, milicja sie nie czepiala, a o dowodzik to byloby ciężko bo malolatom nie dają) i to, ze mamusia biegala za mną z szaliczkiem, zeby bylo “cos bialego bylo przy buzi” , a starsi ludzie czasem skladali mi kondolencje i podziwiali, ze w takiej ciezkiej żałobie chodze?
To w zasadzie prawie miescilam się w normie.
Mało się wyszumiałam. Buntu nie było, generalnie byłam grzeczna, aczkolwiek był taki etap w moim życiu, że byłam głupia. I to było po 20-stce. Trwało to krótko, a nie powinno w ogóle to nastąpić.
Ja nadal jestem głupia. Za mało szumiałam.
To wiele fajnego straciłaś
Tez nie szumiałem. Byłem młody i mądry, dopiero po 40-tce zgłupiałem i zdarzało mię się szumieć
Moja ciotka mawiała, że kto się nie wyszumi w młodości, ten będzie szumiał potem.
Ja teraz się buntuję Mówię “będziemy robili”, żeby być przeciwwagą dla większości społeczeństwa, która prawie wyłącznie mówi “będziemy robić”.
A już praktycznie wszyscy i zawsze mówią “robić będziemy”, natomiast nikt “robili będziemy”.
Pogubiłam się w tej wypowiedzi , ale mnie coś chandra złapała.
A więc róbmy tak, żebyśmy zrobili, kiedy będziemy robili.
“Szumią jodły na gór szczycie,
ja cię kocham ponad życie”
Tak szumiał niejaki Jontek… w niejakiej Halce, niejakiego Moniuszka…
Niejako potwierdzam …
Bo, jak widać z powyższego, toż to jakaś ruja i porubstwo było…
Mam już chłopaka
… i chuć rozhukana hulaszczych heter chędożących hardych chojraków.
Czy to był szum?Mam wątpliwości…
Niemniej noszenie włosów do pasa pod koniec lat 70-tych to było COŚ.Dzisiaj nikt nie zwróci na to uwagi bo od wielu juz lat,nie istnieją kontrkultury…
Tak więc włosy przede wszystkim.
Palić zacząłem w 2 klasie liceum i było to najgłupsze ze wszystkich głupot jakie wtedy robiłem.Trwalo do 2001 roku…
Picie?A pewnie!Każdy wtedy coś tam łykał…Na specjalne okazje był Pewex ze swoim asortymentem…Ale to bylo wszystko jakieś…marginalne.
Najwazniejsze były koncerty i niekończące sie imprezy.Przez cale lata po średnio 2 w tygodniu.Wielka była za komuny chęć bycia razem!
Jednak nie byłem hippiesem!
Nawet znalazlem stosowny cytat z Franka Zappy.“Moze jestem wariatem.Zapewne tak…Ale w żadnym wypadku nie hippiesem!” No i stało sie to moim mottem
Co do ubierania…Niezbyt dawalo sie poszalec bo oferta tzw. realnego socjalizmu nie dawala wyboru.Ale flanelka,jeansy i obowiazkowe zamszaki po ktore stało sie w kilometrowych kolejkach…To zawsze było.
Nigdy jednak nie bylo we mnie nawet śladu anarchii czy przemocy.Nauczyciele to szacunek,respekt,strach i przynajmniej w paru przypadkach,spora niechęć…Jak ręką odjął zaraz po maturze.