Zgadzam sie ze zwyczajność ma swoją siłe.
W barach mlecznych jest czesto najsmaczniej.Ale niekoniecznie lubie towarzystwo ktore tam przesiaduje.Sam w Poznaniu chodze na zupy do baru przy Dąbrowskiego…
Jedyne co moze mnie trwale zniechęcic do jedzenia w danym miejscu to smród.
Przy ilu stopniach /Celsjusza/ tak biesiadowałaś wtedy?
No i przypomniało mnie się.
W latach 70 między Koszalinem, a Kołobrzegiem w środku wioski była knajpa, bardziej do obory podobna, niż do lokalu gastronomicznego. A ja tam często jeździłem. Był też spory plac, bardzo błotnisto - wyboisty dla aut.
W środku tego…, hmm…, budyneczku wystrój był bardziej niż siermiężny, ale było czysto.
Wszystkie te niedostatki rekompensowało jedzenie, szczególnie mięsa i sosy. Właściciele mieli własny ubój oraz wszelkie warzywa z kartoflami, włącznie. Potrawy mięsne na ogniu.
Te żeberka, te golonki, te pieczenie wołowe albo wieprzowe, palce lizać! Klękajcie narody! Do tego bardzo proste sałatki, albo zielona sałata, pomidory z cebulą dopiero zerwane, ogórki na rożne sposoby, szczypiorek, rzodkiewka itp… I znakomity kompot.
Drób też bywał. Na kaczuszki, to z żoną w niedzielę tam jeździliśmy jako młode małżeństwo, kiedym Warszawę kupił. Nieraz w kolejce do stolika poczekać trzeba było, taki ruch mieli.
Ale ze komus na to pozwolono!
Zakopane.
Nazwy lokalu nie pamiętam.
Codziennie podawano pieczarki na różne sposoby przyrządzane.
Polubiłam pieczarki!!!
/ o tym fakcie dowiedziałam się przed chwilą,ale to pewnie jakaś bujda jest…?/
Za Gierka było poluzowanie. Knajpy prywatnie można było mieć. Albo brać ajencję od państwa.
Byl juz prawie wieczor wiec tylko 37°C okolo
Ona lubi na bogato ![]()
i dwoiłaś się i troiłaś ![]()
Zależy na jaki posiłek. Na śniadanie nic nie pobije sieci Renaissance Marriotta, a najlepsze śniadania jadłem w Renaissance w Barcelonie, przy Placa d’Europa. Na lunch najlepsze miejsce to restauracja Opus w Arcadii, na wschód od LA. Sashimi z czerwonego tuńczyka tak dobre, że nie trzeba gryźć, tak miękka ryba, że rozpływała się na języku a podana była na kruszonym lodzie. Co do obiadu, to kilka miejsc by się znalazło, ale nie mam “najlepszego” miejsca.
Mniammmm, narobiłeś mi smaka tym świeżym mięskiem i sosami ![]()
Lecimy ![]()
Sam sobie, przy okazji, narobiłem tego apetytu. ![]()
Aaaaaa…Racja!Zupelnie zapomnialem o hotelowych sniadaniach.Czy to w Warszawie czy w Toruniu,w Bolonii czy w Wenecji…
Oraz na Fuerteventurze…Szczegolnie to ostatnie…Nie mam sklonnosci do tycia ale w styczniu po 6 dniach,pojawilo sie zagrozenie ![]()
z ta iloscia chetnych do wypicia - nie trzeba bylo duzo, juz przez te lustra mialas wrazenie, ze pol miasta sie zbieglo ![]()
Oczywiście że są. Dlatego, gdy jestem za granicą poszukuję miejsc na uboczu, dla „lokalsów", wynajmuję apartament w podobnej okolicy, korzystam z komunikacji miejskiej, chodzę do zwykłych sklepów, słucham, jak rozmawiają ludzie w swoim języku, staram się wmieszać w tłum, wsiąknąć w lokalny krajobraz choć na chwilę, bo wierzę, że tylko tak mogę dowiedzieć się coś o kraju. To dla mnie ważniejsze niż muzea i stare kościoły. Podobnie jest z gastronomią. Knajpy pod turystów tworzy się według prostego schematu: skusić „atrakcyjnością" i wyciągnąć kasę, nie dbając o jakość, bo przecież każdy odwiedza to miejsce tylko raz w życiu. Zresztą każde uatrakcyjnianie, tworzenie „atmosfery" jest formą zakłamywania rzeczywistości, a ta w danym kraju jest dla mnie najważniejsza.
co do muzeow i starych nie tylko kosciolow to tez wazne.
ale tez wole omijac skupiska stonki turystuczniej i ile sie da zwiedzac na wlasna reke.
Historia i owszem, ale zapewniam Cię, że niewiele mi zostało w pamięci po wizytach w muzeach i kościołach, natomiast dobrze pamięta się atmosferę, zapachy, głosy, jakiś taki ogólny charakter miejsca.
A mnie, cholera, w pamięci zostaje o wiele więcej z muzeów niż z knajp. ![]()
A z niektórych knajp to i bez pamięci się wychodziło. ![]()
Mówiąc poważnie, to praktycznie nie mam pamięci do lokali gastronomicznych, pamiętam tylko te swoje, gdzie chodziło się najczęściej na spotkania ze znajomymi.
Mam dokladnie to samo ,z bardzo niewielkimi wyjatkami.
