Juz niemodne, teraz czas na ludzkie kukielki na tle laserów.
O ile sie nie myle to w Polsce jakis abonament za TV zdzieraja, nie liczac przeroznych kablowek?
To, że kupuję miesięczny, nie znaczy, że muszę do pracy jeździć też w niedzielę
Jak niemodne? Widziałam taką przelotnie, bo TV ją próbowała lansować. Później mówili, że to facet przebrany w babskie ciuszki. A kto go/ją tam wie? Mnie nic do tego, byle z dala ode mnie.
Masz na mysli niejaka Conchite Wurst?
To juz wykopalisko dorabiajace sobie na teczowych paradach.
Tak, tak się toto nazywało.
Nie znam osoby. Trudno mi ocenić atrakcyjność.
A ja bardzo lubię cyrk. Mam dużo szacunku do artystów cyrkowych. Są jak rodzina, tworzą specyficzną międzynarodową, wędrowną społeczność, trzymającą się razem. Mają też piękną tradycję dawania schronienia i przetrwania, ludziom którzy w dawnych czasach nie mieliby racji bytu. Zmarliby gdzieś tam w nędzy i odrzuceniu, jak chociażby ,baba z brodą’'.
Mam nadzieję, że coraz bardziej absurdalne zakazy i nakazy, nigdy ich nie wykończą i zawsze będą istnieć.
Polecam Tobie, zatem piękną powieść Cyrk Humberto, którą napisał Edward Bass. Myślę, że będziesz zachwycona. Jest to jedna z powieści, która od wczesnej młodości do dziś jest w moim sercu. Mam zamiar ją zamówić.
Jako dwudziestolatek pracowałem w cyrku przez kilka miesięcy. American Circus.
Nie, nie, nie. Nie w roli clowna, ani wielbłąda. Nie występowałem na arenie, tylko miałem bezpośredni kontakt z publicznością.
Zwiedziliśmy północne Niemce, Włochy, Francję i kraje Benelux.
Z publicznością miałem kontakt 2 x 2 godziny podczas codziennych spektakli. 20 godzin spędzałem z mieszkańcami taboru.
Jest tak, jak mówisz.
Bardzo mi się podobał serial dokumentalny ukazujący życie cyrkowców w Wielkiej Brytanii. Nadawany w Discovery, czy BBC. Byłam urzeczona tymi ludźmi, ich wzajemnymi relacjami. Przekazywaniem umiejętności z pokolenia na pokolenie.
W Wielkiej Brytanii w szkołach nosi się mundurki (co mi bardzo się podoba). Te mundurki różnią się w poszczególnych szkołach. W jednej ze scen pokazano szafę chłopca pełną różnych mundurków. Chłopiec wytłumaczył, że zmieniając miejsce występów, zmienia też szkołę, a co za tym idzie mundurek.
Reporter go spytał, jak sobie radzi z takimi zmianami. A on na to, że bardzo dobrze. ,Jak przychodzę do nowej szkoły pani mnie przedstawia innym dzieciom, a potem mówi, że mieszkam w cyrku i pyta, kto chce się ze mną zaprzyjaźnić? …Jest las rąk!‘’
Ludzie z całej Europy żyjący jak jedna wielka wspierająca się i pomagająca sobie nawzajem rodzina. Żyjący niekonwencjonalnie, po swojemu. Zachwyciło mnie to. Mam nadzieję, że ta sztuka nie zostanie zabita przez globalizację.
Cyrk tak, ale bez tresury dzikich zwierząt. Cyrk znam od dziecka i już jako dziecku nie podobały mi się występy dzikich zwierząt. Tego negatywnego uczucia nie miałem przy pokazach tresury zwierząt domowych. Dzikie zwierzęta wolałem oglądać w ZOO i tak jest do tej pory.
Miałem dobrego kolegę, który skończył szkołę cyrkową w Julinku. Jego główną specjalnością była woltyżerka, ale zdawać egzaminy musiał z całej akrobatyki. Mimo, że występował tylko kilka lat, jego sprawność fizyczna mnie zdumiewała. Imponował mi swą sprawnością fizyczną choć sam łamagą nie byłem, uprawiałem wtedy wyczynowo sport. Po kilku latach zrezygnował z cyrku by objąć duże gospodarstwo rolne po ojcu.
W ogóle to jestem ciekaw czy ta szkoła jeszcze funkcjonuje?
Czyli jakby udomowiono nosorożca, to akceptowałbyś jego tresurę
Nie podzielam tego. Oni traktowali te zwierzęta jak członków wielkiej cyrkowej rodziny. Troszczyli się o nie. Występowali wspólnie, a zwierzęta były do tego przyzwyczajone, innego życia nie znały. Myślę, że prawdziwą krzywdą było dla nich dopiero z takiego życia wyrwanie. Zabranie od ludzi, do których były przywiązane. Już nie mówiąc o oszołomskich próbach wypuszczania takich zwierząt na wolność , na pewną śmierć.
Nie. Po prostu zauważyłem, że pieski znoszą lepiej tą sytuację. Może się mylę. Przecież i krowy nie można wytresować, ale tresurę świń widziałem. Co do koni, to w polskiej husarii konie były tak wyćwiczone, że dziś w żadnym filmie nie udało się pokazać prawidłowej szarży tej formacji. Taki koń wtedy kosztował kilka wsi. Ale to odrębny temat.
Teraz już i tak nie ma o czym mówić. Temat nie istnieje. Znaleźli się nawiedzeni zbawcy świata ze swoimi normami i przepisami, nie rozumiejąc tematu, oceniając według własnych ciasnych ramek. Pełno teraz takich. Są istną plagą tego świata…
Pewnie tak, ale nie zawsze i nie wszędzie. Te zwierzęta, moim zdaniem, nie powinny w ogóle znaleźć się w cyrku. Poza tym cyrk dla mnie jest ok.
A czym się różni piesek od nosorożca? Taki dziki australijski dingo na ten przykład.
Mi się marzy Z O.O. (z ograniczoną odpowiedzialnością) dla zwierząt, w którym obiektem obserwacji byłby człowiek i jego codzienna walka o przetrwanie.
Wstęp bezpłatny. Miska popcornu i woda do pochłeptania GRATIS dla każdego odważnego przybysza.
Aż się boje murzynka upiec. Do mazurka i do baby też się ktoś może przyczepić.
Jedno, że zawoalowana kpina z chłopów i ludowej tradycji. Drugie seksizm połączony z obelżywą nazwą.
Strach się bać w dzisiejszych czasach