Artykuł jest bardzo długi i nie da się go w dwóch słowach streścić, ale… Nauczyciele szkół i przedszkoli masowo składają wypowiedzenia. Od nowego roku szkolnego będą ogromne braki kadrowe, których nie da się zapełnić, jeśli nic się nie zmieni.
Powód? Zbyt niskie zarobki przy ogromnych wymaganiach. Drugi powód? Nauczyciele nie chcą pracować w oświacie Czarnka.
Wlasnie przed chwila czytalam
Katastrofa, bo przyroda pustki nie lubi, wiec wypelni ja byle czym.
Tak się właśnie zastanawiam co teraz będzie?
- zapłacą nauczycielom uczciwie?
- Zmienią Czarnka na kogoś rozsądnego i w miarę mądrego?
- Zatrudnią przypadkowych ludzi bez przygotowania zawodowego do nauczania dzieci?
Wakatów jest 12 tysięcy dzewięćset ileś, czyli prawie 13 tysięcy. Skąd tylu nauczycieli wziąć?
Stawiam na punkt 3.
Znajdą sie chętni a urzedy pracy wykaza się organizujc dwutygodniowe rekolekcje dla przyszłych nauczycieli - licencjatow bez perspektyw lub rodziny soltysa.
No przecież “te nauczyciele te nieroby to kawe tylko pijo” w czasie, gdy Brajan popycha Xaverego w łazience na kafelki a nauczycielka łapie w locie Xaverego i Krzysia, bo Krzysiowi się spodobało i postanowił pchnąć Brajana.
Oby nie
No przecież “do zabawy z dziećmi to każdy się nada”. A że dziecko spędza 90proc. świadomego czasu z obcą osobą, której zachowanie chłonie jak gąbka, chłonie zasady na jakie pozwala ten dorosły to co?
Może myślą o zatrudnieniu nauczyiceli z Ukrainy tylko oni też musza jeść i płacić rachunki.
Ostatnio najbardziej realne sa (nomen omen) czarne scenariusze.
Podwyżki zawsze można zrobić prezes każe uruchomić drukarki i już będę pieniądze Czarnka się awansuje za zasługi na inną posadkę i problem rozwiązany
cytuję komentarz pod art.
Nie wierzcie w to co Wam wmawiają, że to politycy są odpowiedzialni, nic z tych rzeczy. Nauczyciel jest poniżany słownie, zlecanymi zadaniami, ponosi niewyobrażalną odpowiedzialność a zarabiał zawsze zbyt mało jak na człowieka który ma wyższe wykształcenie i ciągle się doskonali, bo przecież dzieci za sprawą „postępu” i bezradnych rodziców zmieniają się bardzo szybko. Przybywa problemów, wyimaginowanych i prawdziwych z którymi muszą sobie radzić właśnie nauczyciele, spora część szkoleń to jak rozmawiać z rodzicami by ci chcieli współpracować - to absurd, tak jak telefony od rodziców w niedzielę itp. Wystarczy jeden korporacyjny rodzic a 50 nauczycieli w szkole zamiast poświęcić czas na przygotowanie spotyka się na radach, by poradzić sobie z atakami sfrustrowanego taty, czy mamusi popisujących się w sieci wynurzeniami na temat nauczycieli. Media i politycy (wspomnę tytuł „Święte krowy nauczyciele” ) deprecjonują ten zawód od lat, bo okazało się, że tak można dotrzeć do wyborców, ale najgorsze, że to właśnie rodzice zaczęli przejmować ten sposób „komunikacji” a za nimi dzieci i mamy odpowiedź, politycy i media są dość daleko, rodzice pod drzwiami gabinetu. Niedawno na Librusie umieszczono materiał szkoleniowy dla nauczycieli w którym poucza się ich, że rodzic ma prawo być sfrustrowany… Więc są sfrustrowani i wylewają swoje żale tak, że część nauczycieli boi się chodzić do pracy, bo rodzice żyją w wyidealizowanym świecie, a ich dzieci np. w 5 klasie ledwie czytają, czego mama nie widzi… Proszę sobie wyobrazić 25 klientów z którymi prowadzi się w jednym czasie rozmowy, z ich twarzy i zachowania trzeba wyczytać, czy ogarniają temat, czy są zdrowi, czy potrzebują bardziej wsparcia psychologicznego niż wiedzy na temat twierdzenia Pitagorasa. Nawet jak nauczycielom uda się wypracować jakieś nawyki to dzieci (niestety) wracają do domu i nauczyciel zaczyna od nowa… Nie będzie młodych nauczycieli, a starzy odejdą bo poniżacie ich i pouczacie według własnych standardów - wiem, bo moja żona uczy od 30 lat języka polskiego, pracuje po 60 - 80 godzin w tygodniu, choć znajdą się tu tacy co napiszą, że 18 i wolne wakacje jeszcze ma. Udało mi się ją wreszcie przekonać, że nie warto się starać, bo mimo, że jej dzieci zdają najlepiej w województwie egzaminy zawsze był ktoś kto ją poniżał i wyzywał bo miał gorszy dzień, albo był w trakcie rozwodu, albo chce się wyżyć - bo nauczycielowi nie wolno odpowiedzieć tym samym, reprezentuje pracodawcę i musi być kulturalny. Od pół roku mamy więcej czasu na ogródek i szukamy okazji by moja żona mogła zrezygnować z pracy… Nie politycy, rodzice są odpowiedzialni za odchodzenie nauczycieli, ich brak rozumienia czym jest ten zawód, że każdego dnia opiekują się ich dziećmi, mówienie źle o nauczycielach dzieciom, które są coraz bardziej zagubione. O możliwościach jakie straciliśmy bo żona sprawdzała od poniedziałku do niedzieli nie napiszę, bo i tak pod tym postem wyleje się fala hejtu - w tym jesteśmy najlepsi… Ludzie którzy szanują pracę nauczyciela nie odzywają się, wolą siedzieć cicho…
To tez czarny scenariusz.
Nie wiem czy wystarczy nauczycieli z Ukrainy poza tym są jeszcze kwestie jezykowe (nie wszyscy mowia sprawie po polsku) prawno imigracyjne (bo nie sa z Polski) inna podstawa programowa w Polsce i na Ukrainie Ale znając mądrych z sejmu to nie zdziwiłbym się
Czyli jakby nie zrobił tak będzie źle?
…niektórzy uważają ukraiński za tak podobny do polskiego, że się można dogadać.
Dodruk pieniedzy to czarny scenariusz nie tylko jesli chodzi o nauczycieli.
Panstwo jest w stanie organizacyjnej rozsypki w ogóle.
Tylko ręce od tego gadania potem bolą.
Niestety, ja też.
Co innego dogadać się a co innego uczyć w szkole poza tym to czy 38% podobieństwa to aż tak wiele?
A po co pisowi wykształcone społeczeństwo?