…brytyjski Guardian (gazeta tradycyjnie lewicowa i proeuropejska) opublikował artykuł w którym przyznaje się do własnej niewiedzy. Jest to o tyle istotne, że dokładnie tą samą niewiedzę mają też wszystkie inne zachodnie media, tyle że się do tego nie przyznają. Oryginał po angielsku, który jest językiem jak sądzę w miarę powszechnie znanym przez forumowiczów, ale główne punkty są jak poniżej:
-straty w ludziach i sprzęcie armii rosyjskiej są powszechnie nagłaśniane, lecz nikt tak naprawdę nie przygląda się stratom armii ukraińskiej;
-nie wiadomo, czy powszechne przyjmowane założenie że Rosja spodziewała się/liczyła na szybki upadek Ukrainy jest słuszne, albo czy było jedyną rzeczą którą Rosja miała w planach;
-nie wiadomo, na ile Rosja kontroluje obszary na które wkroczyła;
-oraz to co artykuł uważa za najważniejsze: nie wiadomo, na ile zdolne do kontynuowania wojny są “państwa”.
Ten ostatni punkt mnie zastanawia. Artykuł urywa się dość nagle i nie wspomina, o które państwa chodzi. O protestach w Rosji usłyszeć łatwo, ale na ile poparcia może tak naprawdę liczyć rząd ukraiński wśród swojej własnej ludności? O ile pamiętam, nikt tego nie powiedział; powszechne poparcie dla kontynuowania wojny po prostu przyjmuje się za oczywiste.
Także mgła wojny ma się dobrze. Kto uważa że wie co się dzieje, z tego będę się śmiał…
To moze wiedzą częściowo satelity szpiegowskie i komputery skladajace te obrazki w całość.
Do publicznej wiadomosci to sie raczej nie dostanie.
Wlasnie ze wzgledu na psychologie. Walka o zwolennikow? Lata zamordyzmu, gułagów i zwyklych bezkarnych mordow, bo ktos mial ochrone mafii nauczylo ludzi dużej ostrożności w wypowiadaniu poglądów.
Poza tym? Jakim uzbrojeniem tak naprawde kto dysponuje? Czort wie.
A kazde wojsko ma to do siebie, ze z zyciem ludzkim specjalnie sie nie liczy.
Putin rozpoczal wojnę przed latem, ale mam nadzieję, ze będzie to deszczowe lato i mu się czolgi w ukrainskim błocie potopią.
Tego ostatniego faktycznie nie dotknąłem ale o reszcie wspomnialem pośrednio lub bezpośrednio w odpowiedzi do @benasek,pare godzin temu.Bez Guardiana.Nie pamietam w jakim temacie.
Dominic Raab powiedzial wczoraj ze ta wojna to nie dni a raczej kwestia miesiecy.W teorii zaś,lat
Jeśli nie rozwali czegoś atomówka (tylko kim bedzie rzadzil?) to potrwa.
Czytalam dzis w El Mundo (oni lewicowi nie są dla odmiany), ze Chiny na propozycje przylaczenia się do negocjacji odpowiedzieli dyplomatycznie - będziemy, ale w ONZ.
Czyli się przyczaili.
Mają chetke na Syberię pewnie
A ich system tez jest nastawiony na konfrontacje i zamordyzm.
I Rosja to jeszcze kraje WNP, ktorej o ironio do 2018 członkiem byla Ukraina.
Niezupełnie, zdobyty teren musi nadawać się do zamieszkania lub eksploatacji.
Atomowki w Hiroszimie i Nagasaki były stosunkowo slabe, ale Czernobyl, Fukushima i doswiadczalne poligony atomowe pokazaly, ze tak nie jest.
Też, ale miałem na myśli coś innego. II wojna światowa, która dla Zachodu kształtuje sposób rozumienia wojny w ogóle, była wyjątkowa pod tym względem że z góry określono bezwarunkową kapitulację przeciwnika jako jedyną możliwą formę zwycięstwa. Przy takim założeniu obu stronom opłaca się walczyć tak długo jak tylko mogą, więc również opłaca im się jak najbardziej niszczyć przeciwnika żeby uniemożliwić mu dalszą walkę. Ale jeśli wojną chce się osiągnąć jakieś skromniejsze cele, to i niszczenie okazuje się znacznie mniej potrzebne…
A o Dzyngis Chanie słyszałeś? Ten to miał rozmach cytując pewnego aktora w polskiej komedii.
Do Europy nie dotarł, az tylu ludzi nie miał, i z komunikacją nie za bardzo. Ale Ruś ucierpiała, a Moskwe w 1238 zdobyl i zrownal z ziemią
Bojarow przerabiając po drodze na dywaniki do jurty.
Czort wie, Szajgu jest zrusyfikowanym Mongolem. I oprocz tego, ze generałem to ekonomistą
Słyszałem, i jest on świetnym przykładem bardziej normalnego postępowania na wojnie: bij przeciwnika na tyle, żeby uznał że lepiej się dogadać. Mongolski rozmach był znacznie mniejszy i bardziej wyrachowany, niż się powszechnie uważa: w uproszczeniu używali oni terroru po to, żeby przyszli przeciwnicy woleli się dogadać jeszcze zanim wojna się na dobre rozkręci. Tacy płacili chanowi coroczną daninę i żyli w spokoju; mordowany był tylko ten, kto się uparł żeby nie rozmawiać…
Jakbyś odpowiednio dobrze pogrzebał, to byś ukraińskie straty znalazł, albo przynajmniej oficjalne ukraińskie dane na ten temat. Więc w tym sensie są podawane, jak najbardziej. Ale media i na to znalazły sposób: mówią tylko że straty rosyjskie są duże i większe niż Rosja oficjalnie podaje, czytelnikom pozwalając założyć że w takim razie straty ukraińskie muszą być małe (z wyjątkiem ukraińskich strat cywilnych, o których z kolei mówi się często). To jest dobre do nauki czytania ze zrozumieniem, ale nie do rozeznania się w sytuacji na froncie…
Co to znaczy dobrze pogrzebal? Ty tez mi piszesz, ze trzeba poszukac… ale tobie czy innym nie chce sie tego zrobic wiec nie pokazesz mi tych danych? XD
chodzi mi o oficjalne, aktualizowane co kilka godzin dane.
Przeciez robia tak ze stratami rosyjskimi… wiec tym bardziej maja takie dane o swoim wojsku.
Co kilka godzin zwiekszaja straty ile to nie rozwalili ruskich czy ich sprzetu. Ale rozumiem, ze chodzi o morale obroncow ukrainy, jak wypowiadają sie eksperci
Danymi i tak nie ma co się szczególnie sugerować bo i tak nie możliwe jest aby te dane były tak dokładne gdzie podają że zabili ileś tysięcy ruskich rozwalili tyle i tyle czołgów co jest liczone i podawane w tak krótkim czasie w warunkach wojennych trudno tak naprawdę o wiarygodne wiadomości tym bardziej statystki pomijając już aspekt propagandowy i tuszowanie informacji
Nie mają danych. Ani Rosjanie, ani Ukraińcy nie mają dokładnych danych o swoich własnych stratach, nie wspominając o stratach przeciwnika. Nawet gdyby włądze obu krajów były stuprocentowo szczere, to i tak nie unikną opóźnień w przekazywaniu informacji z frontu, czy lokalnych dowódców rozdmuchujących własne sukcesy/umniejszających własne porażki, albo po prostu nie będących do końca pewnymi co się z ich własnymi oddziałami dzieje. To samo ma miejsce na wszystkich szczeblach dowodzenia aż do szarego szeregowego, który też nie zawsze jest pewien czy trafił w przeciwnika czy nie. Wspominałem już o mgle wojny, ale i tak powtórzę…