O matko…
Wczoraj trafilem na stare zdjecie…A tam dziewczyna z którą w trzeciej klasie liceum,troche czasu spedziłem…
Nim to nabrało kolorów a z czasem,nim stalo sie sensacją [ona najlepsza w klasie,jak raczej niekoniecznie…] wymyśliliśmy sobie"wypad" do Gdańska…
Coś jak wsiąść do pociągu byle jakiego…
Rok 1978,my po 17-18 lat…Komuna krwawi,sklepy pustoszeją,a wszedzie rządzi"Miś"…
Spedziliśmy nad morzem całutki dzień.Sopot,Gdańsk…Szaro,ponuro…Dokladnie tak jak w chyba 2 odcinkach “07 zgłoś sie”…
Ale nam to nie przeszkadzało.Zimno jak diabli ale co tam!Syciliśmy sie swoją fantazją i uczniowskim"nonkonformizmem"
Kupiłem jej chyba niemieckie rękawice od handlarki na ulicy…Ona tez nie wytrzymala…Mialo byc na Święta ale…Zabrała ze sobą,jakby czuła Dostałem fajkę oraz tytoń Clan,plus magazyn Jazz Forum.Jak ja lubie takie zestawy!Do dzisiaj
Najwieksza niespodzianka czekala nas nastepnego dnia w szkole.Jakies tajemnicze uśmiechy,jakieś mrugania okiem…A nauczyciele?
Nikt,ŻADEN do końca roku nie spytał o wagary w tym dniu! Łut szczescia?Nie sądzę
Nie powiem
no to kieliszek rozowego ze zdrowie
Witaj w klubie. Też nie opowiedziałabym, gdyby mnie nawet pokroili. To moje!!!