Wczorajszy dzień mógł być moim ostatnim na Ziemi

Zachciało mi się przejść na moją ROD-działkę o 19-ej. Nie chciało mi się iść dłuższą 4. km drogą chodnikiem ulicznym, a wybrałem 1,5 km skrót nieoświetloną dróżką między chaszczami, licząc, że miałbym najwyżej 1 % szans na spotkanie tam po ciemku kogokolwiek, a jeszcze mniejsze, na spotkanie np. silniejszego, agresywnego pod alkoholem, ze 2-3x młodszego faceta.

Jednak zdarzył mi się ten gorszy wariant. W pewnym miejscu w ciemnościach spostrzegłem, że naprzeciw idzie tą dróżką facet. Szliśmy prosto na siebie, i któryś powinien ustąpić, ale ustąpienie oznaczało wejście w chaszcze, a nie zabezpieczało przed atakiem. Sięgnąłem po lampkę rowerową i gdy mieliśmy do siebie ze 2 m, zaświeciłem mu w oczy, aby nie wiedział, czy nie jestem od niego silniejszy, aby go tak oślepić. Był agresywny i bluźnił. Wszedłem na metr w chaszcze i ryknąłem na niego, aby przeszedł za mnie, aby mnie minął, cały czas świecąc mu w oczy. Jakoś mnie posłuchał i się minęliśmy, choć cały czas bluźnił i mi groził.

Z działki poszedłem już tą dłuższą chodnikową, oświetloną drogą. Ale gdybym miał trochę mniej szczęścia, a on miałby jakiegoś noża lub młotka, to mógłbym tam zakończyć ziemską wędrówkę, i to w niby spokojne święta.

1 polubienie

Mam nadzieję, że się jednak po takim przeżyciu jakoś pozbierałeś? :thinking:

2 polubienia

A gdyby nie pandemia, to samolotów więcej by latało i któryś mógłby spaść prosto na Ciebie. Widzisz, są pozytywne strony COVID-a :wink:

3 polubienia

Mógł cię zgwałcić przecież. Nie łaź po wertepach.

1 polubienie

Złego licho nie bierze :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Nie no, szanse na to byłyby bardzo niewielkie, niezależnie od zmyślonej pandemii. Chyba że wiadomonacyjni Amerykańce drona by na mnie wysłali.

1 polubienie

Harmonik Oj tam drona oni liczą, że koronawirus cię szybciej załatwi :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Mam swoje ciekawsze zainteresowania i dążenia.

Gdy oni wiedzą, że nie jest groźniejszy od grypy sezonowej…

Gdybyś mi zaświecił lampką w oczy to, dałbym ci wybór - zgasisz albo poświęcisz pod nogi. Takie oślepienie nawet chwilowe to ból oczu gorszy niż piasek w oku czy dotyk palcem. Starał bym się ciebie mocno nie popsuć. Nawet policja nie używa takich metod, bo to prowokacja powyżej klatki piersiowej, a okulista ostrzeże w ciemni co zrobi. Sam się narażasz prowokując los, sam chodzę / jeżdżę skrótami, nieraz po ciemku, to zdaję sobie sprawę że wchodzę na własne ryzyko

3 polubienia

Uznałem to za jedyny ratunek dla mnie, bo jednak był silniejszy, agresywny, pod wpływem. Pewnie masz całkowitą rację.

1 polubienie

Mógł zasłonić sobie oczy ręką, to ja bym jakoś przeszedł koło niego z wejściem w chaszcze.

1 polubienie

To czy silniejszy agresywny czy pod wpływem, to żaden problem dla trzeżwego, byle nie w nerwach. W sytuacji 1 : 1 zawsze wyjdzie 0 problemu, każda strona jest w napięciu by nie oberwać lania i nie prowokować. Z kobietami jest gorzej, zawsze prowokują mając ostatnie zdanie stąd ich problemy. Już to przerabiałem w 3:1

To nie logiczne, każde podniesienie ręki druga strona może inaczej odebrać, ful kontakt murowany. Poza tym musiał byś mieć coś przeskrobane by cię zaatakował. Nikt nie wchodzi w ciemno / nieznaną osobę, która może być bardziej wysportowana, lub np po szkoleniu - policjant, strażak itd / dla złagodzenia strachu każdy symbolicznie schodzi z obranej drogi, zachowując bezpieczny dystans a nie pcha się na czołowy kontakt, ważne by nie okazać strachu i zachować zimną krew

Znaczną część ludzi alkohol pobudza i stają się agresywniejsi. Gdyby taki Cię chwycił, mógłby Cię zmasakrować czy udusić, albo nożem posiekać. Mógłbyś mieć przewagę trzeźwości, ale nie po ciemku i w chaszczach.

1 polubienie

Nie proponuję ci być kozakiem, wystarczy użyć wiedzy i rozumu innych czemu korzystają z ciemności, byç może i tak by było, ciemność i chaszcze mogą być twoją obroną. Ludzie są agresywni w grupie by zaistnieć i pokazać swoje ja. Niejeden dziadek mnie zaskakiwał swoimi pomysłami w różnych podobnych sytuacjach

Akurat w tamtej sytuacji nie przyznałbym Ci racji, że mogłem co innego zrobić, niż oślepić go lampką. To w mojej tamtej ocenie była jedyna szansa na uratowanie się, bo gdyby zobaczył, że jest ode mnie silniejszy, zaatakowałby mnie wg jego agresywnej postawy i słów (zaje…ci, przypier…ci). Ja nie mam w sobie agresji, skoro nie zabijam much czy komarów. Mogę się bronić, ale nie w ciemnościach i w chaszczach, po których nie da się biec.

Ponad 20 lat temu zastosowałem takie mniemanie, że trzeźwy ma zasadniczą przewagę nad lekko wypitym, który mnie zaczepił. Gdy powiedziałem mu, aby się odczepił, niespodziewanie tak mi walnął z piąchy, że mi pękła twarzoczaszka i ledwo zmasakrowany dałem radę mu uciec, ale problem ze skutkami tamtego uderzenia miałem ogromny, bo to nawet oddychać się nie dało, gdy bez przerwy kości się rozstępują, i to twarzoczaszki. Chciano mi w szpitalu całą głowę dać w hełm ze śrubami. Cudem to wytrzymałem bez takiego wynalazku, i że mi się te kości po kilku tygodniach zrosły.

optymista?
bedzie nadawal jak Owsiak - dzien dluzej niz koniec swiata

1 polubienie