Za tydzień będę brał udział w ceremonii pochówku. Pochówku szczególnego, bo jego miejsce i okoliczności są szczególne.
Nie będzie księdza, spiewaka, grabarzy, placzek, wieńcy, kwiatów i pseudozałobnej czerni. Będzie śpiew i szum. Szum lasu ‘zakłócany’ śpiewem ptaków.
Pogrzeb leśny w przeznaczonym do tego celu obszarze lasu. Każde z drzew, to jedna mogiła bądź rodzinny grobowiec. Zero krzyży, pomników, zniczy. Wszystko pozostawione naturze.
Bardzo by mi odpowiadal taki pogrzeb/pochowek(moj)
Niestety nie ma takiej mozliwosci.
Jednak rodzina wie,ze nie zycze sobie zadnych pomnikow,zadnych plyt nagrobnych.
Zwykly ziemna mogila,owszem,drewniany krzyz i pod nim pnaca roza.
Na tutejszym cmentarzu stoja pobudowane palace,gdzie zmarli,sa zamurowywani w scianach.
Po co to komu?
W Polsce takiego cmentarza nie urzekniesz.
Nie mowie juz o Sanepidzie, ale samozwancze organizacje ochrony jeleni i korników nie dopuścił by do zbeszczeszczenia drzewostanu.
Nieboszczykowi to zasadniczo wsxystko jedno, ale w takim lesie przyjemniej niz w zaduszonej kadzidlami kaplicy i ksiedzem, ktory co piec minut patrzy na zegarek.