Wigilia pracownicza

Chodzicie może nawet organizujecie?
Obowiązkowa czy nie?

U mnie dziś, po części w czasie pracy, także jest obowiązkowa.
To jest ten jedyny okres w roku, gdzie odpuszczam trochę.
Z niepokojem patrzę na to, że kadra się tak rozrosła, iż zapamiętanie wszystkich imion staje się dla mnie problematyczne. Co roku rozdaję nagrody i nie żałuję sobie kilku kieliszków wina :slight_smile: a jakie Wy macie wspomnienia?

2 polubienia

Sa imprezy zwane kolacja swiateczna. Nagrod sie nie rozdaje, a jak firma diza to kazdy ma identyfikator z imieniem. Chodzi o zabawe, nie utrwalenie zaleznosci sluzbowych. I tak kazdy wie kto rzadzi.

1 polubienie

W Niemczech nie obchodzi się Wigilii, a tam pracowałem. Ale są takie przedświąteczne spotkania, które czasem odbywają się po świętach. Dobrowolne. W żadnym nie uczestniczyłem. Wigilię przeważnie z córkami i wnuczkami obchodzę, więc dojechać muszę. Daleko, to i czasu trzeba.
A ogólny mój pogląd jest taki, że Wigilię spędza się z tymi, których najbardziej się kocha, a ja nigdy nie kochałem najbardziej i kochać nie będę swojego koleżeństwa z pracy. Podejrzewam, że oni też i mnie. Poza tym , nigdy nie odczuwałem potrzeby dodatkowej integracji pracowniczo - ogólnej. Wystarczyło mi pójście na piwo z dobrymi koleżankami lub kolegami. Albo na kawę. Bo tu mogłem sobie sam towarzystwo wybrać. Bardzo nie lubię takich spędów. A jak obowiązkowo, to już bunt we nie wzbiera. Dodam, że żadnych problemów z relacjami nie miałem, wręcz przeciwnie.

3 polubienia

Tutaj to taka tradycja, ale nie tylko przedswiateczna - takie spotkania bywaja tez z okazji swiat lokalnych, czy firmowych. Na pewno nie jest to sztywne siedzenie przy stole i chwalenie szefa.
Obowiazku uczestniczenia nie ma. Firma w zaleznosci od sytuacji finansowej wszystkim pracownikom wrecza tez prezent - zwykle jest to mniejszy lub wiekszy koszyk delikatesow

1 polubienie

Christmas party?
Zależało od firmy ale na ogół bez emocji.
W radiu bylo fajnie kiedy ludzie o dość podobnej wrazliwości oraz zblizonych celach na codzień,mogli byc ze sobą bez napieć,jak na imprezie.
Za granicą to juz zupelnie bez znaczenia.Poki male grono to ma swoj urok,jesli ludzie sie jakos troche choćby,lubią.

4 polubienia

Nigdy nie byłem zainteresowany tego typu spotkaniami, Nie odczuwałem takowej potrzeby. Poza tym , prawdę mówiąc, nie można tam być do końca sobą. Ale, za to, co innego, gdy spotykałem się po pracy z tymi których lubiłem. Zupełnie co innego.

3 polubienia

Zalezy jak to dziala - jak przymus to mam w nosie, ale z reguły jest to akcja oddolna - ludzie chca sie spotkac. Nie wszyscy musza.

2 polubienia

Inicjatywa oddolna całkowicie zmienia postać rzeczy. I wtedy, gdy mi to pasuje, uczestniczę w takich spotkaniach. Nawet, gdy jest tam szefostwo, to już znaczenia nie ma. Ja bardzo nie lubię, gdy mi coś ktoś narzuca.

2 polubienia

Jako jednostka aspołeczna, jeżeli tylko mogę, to unikam tego typu imprez. Niezbyt dobrze czuję się w takim spędzie ludzi, w których nagle wstępuje nadnaturalna serdeczność i ”spontaniczna” radość, jakiej niestety nie doświadczają na co dzień. Nie mam nic przeciwko łamaniu się opłatkiem, gdy to jest dobrowolny odruch wynikający z koleżeństwa w pracy, czy nawet poświętowania w zaufanym gronie. Ale takie korpo-spędy to nie moje klimaty.

6 polubień

Pracowałem w korporacji, bo mnie coś odbiło. Jeszcze w Polsce. I szybko zostałem szefem logistyki. Zaowocowła moja praktyka, Docenionio to kasą, miesięczne zarobki były więcej, niź satysfakcjonujące. Główny szef mnie lubił. Odpowiadałem za pracę ponad 100 pracowników. I mimo to wytrzymałem całe pół roku.
Źle, bardzo źle oddychało mnie się tamtejszym powietrzem. Wróciłem za kółko, choć i tego miałem przesyt. Ale urwał mi się kontakt z tymi ludźmi z tej korporacji i to było cenne.

1 polubienie

Nie wszystkie firmy to filozofia korpo.
A niektore wyjazdy integracyjne, czesto z partnerami milo wspominam. Gorzej jak zrobia jakas sztywniacka imprezę z pokropkiem i ksiedzem rozdzielajacym sluzbowy oplatek. :smiling_imp:
Wszystko zalezy od wczesniejszej atmosfery w firmie - jak w rodzinnym grobowcu to i oplatek i hektolitry trunkow nie pomoga.

2 polubienia

Moja firma zatrudnia ponad tysiąc osób, z czego w filii gdzie pracuję jest nas grubo powyżej setki. To już zdecydowanie za dużo, żeby wszyscy pałali do siebie naturalną sympatią. Chociaż jako człowiek spokojnego usposobienia z nikim nie mam jakichś większych animozji czy konfliktów, to też nie widzę powodów, żeby akurat w takich szczególnych okolicznościach przestał trzymać na dystans tych, którzy na to zasłużyli.

2 polubienia

@birbant
Tak zwany Weihnachtsfeier (impreza bozonarodzeniowa) obchodzi sie przed swietami i to zazwyczaj bardzo hucznie!
Bylam na kilku. W zaleznosci od firmy jest to roznie
Najlepszy pamietam w ratuszu sasiedniego miasta. Tlumacze tam tez byli zaproszenie. A ja nareszcie jadlam ten polnocno niemiecki Labskaus
I nawet smakowal (tylko to trzeba umiec przyrzadzac. I atmosfera luzna, ale bez spoufalania sie

2 polubienia

Mam co roku taką uroczysta kolacje w restaruracji z muzyką i tańcami. Bywa fajnie.

5 polubień

U nas sa wigilie dla emerytow. Nie chodze, bo za duzo starych… :slight_smile:

4 polubienia

U nas ma byc jutro chyba o 14. Wpadne na chwile. Tak rotacyjnie kto w pracy będzie akurat. Kto po pracy to moze bardziej posiedzieć.

1 polubienie

Jasne @elsie, trzymaj z młodymi!

2 polubienia

Nie chodzę. Ja nawet na integracje firmowe nie idę, bo one zawsze po godzinach pracy albo w weekend. Krzywo na mnie szefostwo za to patrzy, ale ja mam po pracy inne zajęcia i dla mnie to trochę strata czasu.

3 polubienia

Chodzę bo dobre żarcie i alkohol. Nie jest obowiązkowa.

1 polubienie

@elsie
Naprawde? :dizzy_face:
Troche mnie to dziwi
Nie lubisz starych ludzi?
A od jakiego wieku wg ciebie zaczyna sie starosc?

1 polubienie