“Kolejnym problemem jest fakt, że rodzice przyzwyczajają dzieci do tego, że mają swoich służących. Znam dzieci, które myślą, że jak rzucą ubranie na podłogę w przedpokoju, to ono potem magicznie zmaterializuje się w ich szafie. I do tego będzie czyste i wyprasowane. Potem te dzieci myślą, że papierek upuszczony na podłogę na szkolnym korytarzu ‘‘sam’’ zaniesie się do odpowiedniego kosza.”
Uważam,że to dobry artykuł. Dałamtylko tzw “kawałek”…
Dzieci są wychowywane na egoistów. Pępki świata pozbawione autorytetów i szacunku. Nawet debilowi mówi się że urodził się by dokonywać wielkich czynów. Z jednej strony to dobrze bo uczy pewności siebie. Z drugiej źle bo oni nikogo nie szanują i idą po trupach.
Najgorsi są ludzie którzy wyżej srają niż dupę mają.
Całe życie powtarzam, że tyle osób ile mieszka w domu, to, tyle osób dba o ten dom. I druga moja ulubiona kwestia, skoro mi nie trzeba mówić, że mam ugotować obiad bo wiem to sama od siebie, to reszta domowników ma też wiedzieć sama od siebie o obowiązkach jakie są do wykonania.
Oglądałam kiedyś film o szkole , zdaje się że to było w Chinach… Dzieci po lekcjach same sprzątały swoją klasę i korytarz obok. Nie robiły zbytniego syfu, bo wiedziały że potem same będą to ogarniać, jeśli już zdarzały się napisy na ścianach to tylko ołówkiem żeby łatwo było wyczyścić…
@okonek@mężatka To też jest kwestia nawyków: jeśli robimy coś n-ty raz to w końcu się w mózg wdrukowuje… Wielu rodziców też się spieszy: uważają że zrobią szybciej i dokładniej, a dziecko zwłaszcza mała jeszcze się uczy. No i kwestia naśladowania rodziców. Ten bałagan i syf w szkołach wynika też z konsumpcjonizmu i nieposzanowania tego co już jest: bo przecież żeby coś wyprodukować potrzebne były zasoby, pieniądze, czyjś czas. A szkoła to nie są jakieś abstrakcyjne pieniądze z budżetu państwa tylko nasze własne pieniądze, które wpłacamy do tegoż…