Wina Tuska, czyli pacjenta

Szczerze powiem, że bardziej chyba bym uwierzyła pacjentowi niż temu tam z tym krzesłem :thinking: Przypominają mi się czasy psychuszek i jakoś nie mogę uwierzyć w to, że ktoś ma na myśli nasze dobro prócz nas samych…

A czort jeden wie.
Problem w tym, ze pacjenci w tego typu osrodkach potrafią byc nieobliczalni i najskuteczniejszym srodkiem bywa zaapolikowac odpowiedni uspokajacz, ale jak?
Najpierw trzeba podejsc, bo szpitale w wiatrowki do usypiania na odległość nie sa wyposazone.
Ile siły z siebie potrafia wydostac i jak niebezpieczni potrafia byc tacy ludzie to nawet nie masz pojecia.

2 polubienia