Wpadki językowe?

Nie liczac tego, ze kiedys mnie znajomy Hiszpan zapytal dlaczego Polacy mowia, ze skrecaja, a potem ida prosto?
Dobrze, ze bylam po argentynskim kursie ukladania “wiazanek” , to mu wytlumaczylam, ze to tak dla sportu i jesli to nie przy ludziach jesli zobacza i skorzystaja, te curva leca?
A swoja drogą to okreslen na pania uprawiajaca najstarszy zawod swiata to maja kilkanascie liczac z latynoskimi. Wiekszosc niecenzuralna.

1 polubienie

Hiszpanie też mieli niezle wpadki,kiedyś mi ten barman coś tłumaczył,do czegoś przekonywał,nie pamiętam o co chodziło i co mi chciał powiedzieć,w każdym razie wyszło że usilnie mnie przekonywał że mój mąż lubi bez prezerwatywy :joy:

2 polubienia

Albo jak taki jeden się nauczył “choj ci w dupę” i myślał że to coś miłego .
Kiedyś wracam ze szkoły z grupą Polaków a ten podbiega do mnie taki szczęśliwy,radosny i mnie przytula krzycząc “Hola Agata! Uj ci dupa”

:woman_facepalming:t3:

3 polubienia

Pamietam ze Tunezyjczycy byli wlasnie bardzo blisko"małpkowania".Powtarzali wszystko jak leci ale aż tak nie było.No i nie na te nutę.Widocznie ich wtedy nikt nie nauczył…
Byl tylko kelner który…brzydził sie pieniedzmi [ :flushed:],barmanka z parciem na pokoje,portrety Kwaśniewskiego nawet w miejskich kiblach i…piwo w formacie 0.22 :roll_eyes:
Tylko w jednym punkcie w porcie.
I najtansze taksówki na świecie :innocent:

1 polubienie

“Mój” hiszpański barman,oferował mi 100 tysięcy euro…za urodzenie mu dziecka…
To była najdziwniejsza propozycja jaką w życiu dostałam…

2 polubienia

A skad barman mial tyle kasy???
Zasiedzial sie chyba na przodkowym dorobku… :wink:
Cywilizacja zachodnia,psia krew…

Był właścicielem tego baru. Miał syna 15 letniego i jego żona nie mogła mieć już dzieci a bardzo chcieli…A że mu się podobałam,to chciał moje dziecko…Nie że z nim,po prostu moje.

3 polubienia

:relaxed: :innocent:

1 polubienie

Tak,wiem. Nie jesteś zdziwiony że mu się podobałam. :grin::grin::grin:

1 polubienie

No pewnie!A do tego te magnesy obcokrajowe…

1 polubienie

Kurde,a mnie się obcokrajowcy nigdy nie podobali. No,może raz,Rosjanin. 17 lat wtedy mialam - Wołodia.Handlował na targu w moim mieście. :grin:
Szybko mi przeszło.Jednak Polacy podobają mi się zdecydowanie najbardziej.

4 polubienia

Pamietaj ze masz ciemna w sumie,cerę,Czarne wlosy…Widzieli swojaka…A to jak bezpieczna przystań :wink:

1 polubienie

Coś mi się właśnie przypomniało.

Jeden koleś przyjechał z Polski z pożyczoną od kumpla przyczepką z Gdyni, Ten kto mu pożyczył miał nazwisko na K. I jakiś zakład metalowy. Więc na tej przyczepce, po każdej jej strona był wielki napis; KUT MET.
I tak sobie z tą przyczepką bywał w okolicy, to tu, to tam. Był bardzo zaskoczony taką otwartością miejscowych, bo wielu Holendrów podchodziło do niego ze śmiechem coś mówili i pokazywali palcem na ten napis. A on oprócz polskiego, żadnego innego ni w ząb…
To ja byłem tym, który poiformował gościa, że ta reklama w miejscowem oznacza dokładnie; - pisda z…

3 polubienia

Kiedys w rozmowie z pracodawcą,zacząłem sie niecierpliwić i spytałem niewinnie,may I show You my details,mając na myśli,świeżo skonstruowane cv.Nagle czterech chłopów zaczęło rżeć a jeden z nich "dobrotliwie"objął mnie ramieniem,mruknął,“maybe later” :roll_eyes:
Bylo to chyba w 2007 a jak sie potem dowiedziałem,w ich mowie potocznej owo"details"to tyle co zdjąc spodnie…
Cóz,humor angielski czasem przypomina polskie koszary.Albo to taka miedzynarodówka która raczej Monty Pythona swym zasiegiem nie obejmuje…

7 polubień

Piękne :joy:

3 polubienia

Wtedy jeszcze sie"uczyłem"a przestaliśmy sie lubić jakieś 2 lata pózniej…Wtedy więc było mi raczej do śmiechu :relaxed:

2 polubienia

“Maybe later”. Płaczę :joy::joy:

3 polubienia

Taka tam wpadka językowa … :wink:

Kiedyś, w jakimś urzędzie w Polsce zaczepił mnie cudzoziemiec z prośbą o pomoc, bo nie może znaleźć urzędniczki Lucy - znajome. Jak już pana Lucy się znalazła facet mówi po polsku: Proszę bardzo, a ja mu machinalnie odpowiadam dziękuję bardzo. Uśmialiśmy się we troje :slight_smile:
A na egzaminie wstępnym na studia napisałam, że mm drewniana sukienką (pomyliłam wełnę z drewnem. Śmieszne, nieśmieszna, ale pamiętam :slight_smile:

2 polubienia

Ja miałam podobny przypadek @Vilemo z tym “… ci w dupę”. Na samym początku mieszkania na Korsyce, sąsiad Arab został wkręcony, że te słowa oznaczają “dzień dobry”, i sąsiad następnego dnia radośnie do mnie na moje “bonjour” odpowiedział właśnie tamte słowa. A jaki był przy tym zadowolony z siebie :grin:.

3 polubienia