Często w Waszych życiach zdarza się, że jakiś kolega z dawnych lat przypomina sobie o Waszym istnieniu tylko wtedy, kiedy od Was czegoś potrzebuje? Jakiejś pożyczki na przykład, albo flaszkę? A może wpadliście kiedyś na ulicy na starego znajomego, który od razu z grubej rury poprosił o wsparcie?
Nie. Nie przypominam sobie takiej sytuacji
Finansowe to nie, ale czasem sie ludziom przypominalo, ze mieszkam gdzie mieszkam i orientuje sie w miejscowych ukladach. Jakas drobna pomoc - skontaktowac z odpowiednia osoba czy sprawdzenie wiarygodnosci wyszukanego mieszkania na wakacje? To ostatnie juz rzadko, jakos zmienili kierunki na mniej odlegle. A prosta praca w Hiszpanii przestala byc atrakcja juz dawno. Zreszta o nia ciezko, zwlaszcza bez znajomosci jezyka przy ciagle bardzo wysokim bezrobociu.
Zreszta kto mial wyjechac to juz dawno ma swoje problemy, a kto zostal to mysli o emeryturze lub na niej jest. Nie liczac, ze z tej polki to kostucha juz sie zakrzatnela i zabiera.
Tak, miewałem takowych znajomych płci obojga. Aktualnie, póki co, odpukać jest spokój od dłuższego czasu. W niektórych przypadkach, jak mniemam, ten spokój zapewniają mi nieoddane długi przez tych osobników.
Owszem, miałem takich znajomych, którzy przypominali sobie o mnie tylko w nagłej potrzebie, obiecując w zamian za pomoc cuda wianki na kiju. Podkreślam - MIAŁEM.
Potraktuj to jak wykupienie polisy ubezpieczeniowej od ryzyk wiadomych.
Nie, staranniej dobieram bliższych znajomych.
Ale co do dalszych, to np. z racji pełnienia jakiejś tam funkcji na uczelni dość często spotykam ludzi, którzy mnie nie darzą ani odrobiną sympatii, ale za to poza obgadywaniem mnie i wkurzaniem się, kiedy np. poproszę ich o zrobienie czegoś, na co się umawialiśmy, bardzo chętnie żądają ode mnie różnego rodzaju przysług lub “a zrób to za mnie”, co z kolei mnie wkur.ia
Był taki czas w moim życiu,ale ja zwyczajnie takich ludzi z tego życia wyrzuciłam.
Jak pijesz to masz wielu znajomych. Lubią cię dopóki masz hajs.
I stawiasz
A potem jest tylko hasło “ej miałeś mi oddać ty qrwo”.
dobry zwyczaj nie pozyczaj.
jak jest usluga za usluge to jakos latwiej wyegzkwowac
a i to tez trzeba uwazac komu pomagasz, bo czasem chcesz dobrze a tu okazuje sie, ze potem ci kolo pior usiuluja zrobic.
ja zawsze uprzedzam, ze to znajomy i o tyle, ze kogos znam bo… (tu wpisz skad) ale ryzyko zawsze istnieje.
reki za kogos w ognisku smazyc nie bede, poczekam na piekielny kociol i w calosci sie usmaze.
Mnóstwo ludzi odzywa się do mnie po latach… jak śnieg spadnie… pytają: co tam u ciebie? Ale dzwonią raczej po opony
Dokładnie,coś w tym jest i o tym też się przekonałam nie tylko na własnym przykładzie, ale ludzi których znam też,co najgorsze dotyczy to też kobiet:(
Alkohol rozluźnia i dodaje pewności siebie.
Podchwytliwe mam pytanko; a tak na odwrót to komuś się z nas zdarzyło? Łącznie ze mną, samych pokrzywdzonych tu widzę…
sama nie pozyczam ludziom pieniedzy i poza sytuacjami zadluzenia sie na kilka euro (kredytu w zaprzyjaznionym barze, a akurat gotowki nie mialam, a na placenie karta patrza niechetnie ze wzgledu na kopytkowe a wieksza pozyczke negocjowalismy z bankiem - zreszta juz dawno splacona)
od osob prywatnych nie pozyczam.
u mnie to raczej ten barter - czyli lancuszek dobrych uczynkow dziala.
Kilka razy się zdarzyło i nagle wiedzieli, gdzie mnie szukać, a potem znowu udawali, że mnie nie znają
Mi się to zdarza bardzo rzadko. Czasem faktycznie ktoś poprosi o jakąś pomoc w czymś ale to raczej tylko wtedy, gdy potrzebuje.Nie czuję się wykorzystywana a jeżeli chodzi o “pożyczki”, to jeżeli komuś jest faktycznie sporo gorzej niż mi, to… no mówię, żeby się nie wygłupiał i dał sobie spokój z rozliczaniem się. Tego typu pomocy też nikt nie nadużywa. Widocznie trafiam na fajnych ludzi. Wszystko jeszcze przede mną