Wsparcie psychologiczne


Pisałem, ze nie będzie łatwo?
Pisałem…

Tam jest (c)hajtać się

1 polubienie

Babcia mówiła mi “ochajtnij się” mając na myśli poprawienie stroju, czy fryzury. Jaki ch/h wymawiała?? Można było u niej rozróżnić wymawianie “rz” od “ż” , czy “ch” od “h”. Jedynie z u/ó mi się nie udawało.

3 polubienia

Ch i H faktycznie się kiedyś różniło, to drugie było dźwięczne (tak jak w słowie Bohdan). Ale przyznam ze różnicę miedzy RZ i Ż trudno mi sobie wyobrazić. Przecież to są identyczne głoski

2 polubienia

rzeka / żaba spróbuj :slight_smile:
powiedzieć może i nie potrafią, ale w mowie starszych ludzi, jeśli się nie spieszą, to jest drobna różnica. A może tylko chcę ją słyszeć? :joy:

2 polubienia

Może to, że kiedyś dawno temu mówiło się rżeka a nie rzeka?

3 polubienia

Żadna nowość.
Z tymi dilerami w szkole oczywiscie .
Gdyby nie to, że w Hiszpanii psycholog nie ma uprawnień do wypisywania recept na leki w tym psychotropy? To pewnie przedszkola i szkoły byly by pełne zombiaków.
Zresztą paradoksalnie tu nie alkoholizm jest problemem, a narkotyki i ludopatia.
“Biedna” młodzież musi szukac dragów poza szkołą.
Wysiłek żaden, kwestia kasy.
Albo się po polu przespacerowac - zawsze jakaś roslinka typu bieluń w rowie rosnie.

2 polubienia

Ohajtnąć się jeszcze do końca XVIII wieku w Rzeczpospolitej znaczyło; oporządzić się, ogarnąć w sensie wyglądu. Być może przyszło to ze wschodu, tego nie wiem…

3 polubienia

RZ brzmieć powinno płasko, a Ż z twardym akcentem.

1 polubienie

A odróżnisz na słuch “morze” i “może”?

2 polubienia

To co napisałem, to tylko teoria w powszechnym mówieniu. Ale, że tak jest, dowiedziałem się jeszcze w latach 70 od studentki teatralnej. Ich uczono takiej wymowy. Bardzo miłe mam wspomnienia związane z ową studentką i Łebą. :innocent:

3 polubienia

“morze” jest bardziej miękkie, trochę przeciągnięte; “może” jest krótkie i węzłowate :slight_smile:

1 polubienie

Ja nie odróżniam.

1 polubienie

Ja nawet nie staram się odróżniać.
Choć moja matka ma nalecialosci wschodniej wymowy i to takiej pamietajacej początki XX wieku.
Nasililo sie to teraz, demencja powoduje regres do czasów dziecinstwa.
A do 9 roku zycia mieszkala na Wolyniu w Kowlu.
Dziadka tam Rzeczpospolita wysłała jako geodete rejonowego.
Zawód, ktory pozwolil im przetrwac i ruskich i hitlerowcow. Ale z rzezi uratowali się tylko dlatego, ze bywaja i “dobrzy Ukraincy”.
Z deszczu pod rynne. Do Warszawy na powstanie zdazyli…

2 polubienia