Bardzo często kiedy wydarzy się jakiś wypadek mówi się że bliscy poszkodowanego zostaną objęci wsparciem psychologa.
Zastanawiam się jednak na czym to polega? Kto to organizuje i płaci?
Pstryk i pojawia się psycholog?
Sa zapewnie jacys dyżurni psychologowie.
A mnie interesuje co innego - co właściwie ci psycholodzy konkretnie robią? Jak wygląda ta opieka? Co mówią do poszkodowanych?
Nie wiem, czy w sytuacji tak kryzysowej, potrafiłabym rozmawiać z kimkolwiek, nawet bardzo bliskim. A jeśli ktoś prawiłby mi banały, to tylko bardziej by mnie zdołował, niż pomógł.
Roznie to bywa.
Zasadniczo po prostu wsparcie psychologiczne to nie jest pozostawienie ludzi samym sobie.
Zeby nie byli sami z tym co się wydarzyło.
Oprócz psychologa często uczestniczą w tym przeszkoleni wolontriusze.
Czesto to też dzialanie czysto techniczne - odizolowanie podopiecznego od nadmiaru wscibskich, plotkarzy i roznej maści “pocieszycieli”.
A także pomoc w przedarciu się przez biurokracje i procedury pogrzebowe. Czy ustalenie przyczyn depresji, bo nie tylko wypadki i nieszczescia. Jest też wspomaganiem przy leczeniu nerwic i depresji.
Ale ja piszę jak to wyglada w Hiszpanii.
Tu ogólnie jak się komuś źle dzieje to zwykle pytaja “w czymś mogę pomóc?” - oczywiscie nie trwa to wiecznie, staniesz na nogi, otrzepiesz się i masz świadomość - tobie pomogli, mozesz sie komus zrewanzowac.
Jakie procedury są w Polsce? Na pewno musi byc fachowiec psycholog. A coś wiecej? To nie wiem?
Czesto nie do konca to co poszkodowany chcialby usłyszeć
Edit, wsparcie psychologiczne jest objęte (w przeciwienstwie do dentysty) ubezpieczeniem spolecznym i należy sie jak psu miseczka cieplej zupy.
W straży, policji są psychologowie i oni mają dyżury, że nie mogą odjechać iles kilometrów, żeby być w pogotowiu, jak trzeba rodzinie np.powiedzieć, że ktoś zginął w wypadku.
Tam, gdzie pracuję, pracują również psycholodzy. Są potrzebni, bowiem przyjeżdżają do nas ludzie na rehabilitację po niesamowitych, często traumatycznych przejsciach. Oddziały sa trzy. Kiedys na jednym z nich, spotkalem Polaka. Relatywnie sporo ich u nas. Spytalem go, jak ocenia rolę swojego psychologa w jego sytuacji zyciowej. Akurat tego, ktory się nim zajmował znałem. Ten Polak odpowiedział, ze dzieki temu psychologowi zyje i wyszedl z depresji ktora zagrazała jego życiu a o nim samym wypowiadał sie w samych superlatywach. Wyraził się: Gość jest dobry, jest zajebiście dobry.
Nie wiem, jak wyglada taka opieka i rozmowa, dla kazdego jest indywidualna, ale ci ludzie ucza sie swojego fachu wiele lat i jest spora szansa, że wiedzą co robią i umieją pomóc…
Zgadza się.
Obym nigdy takiej pomocy nie potrzebowała (o szkolnym psychologu nie mogę powiedzieć nic dobrego), czego i Wam wszystkim życzę
Nigdy nie mów nigdy…
@gra , myślę, że rozumiem o czym piszesz. Gdy mnie dotyczyła taka sytuacja, chciałam być sama ze sobą, chciałam być sama ze swoim bólem, cierpieniem, emocjami. Chciałam by nikt do mnie nie dzwonił, nie przychodził.
Psychologii można się nauczyć, ale psychologiem trzeba się urodzić…
Nie tylko człowiek człowiekowi nierówny ale i sytuacje mogą i coraz częściej w dzisiejszym świecie,nas przerastają…
Najważniejsze że nie jesteśmy w stanie wojny bo nie ma nic tragiczniejszego tak dla kraju jak i ludzi.
W chwilach kryzysowych,w poczuciu zagubienia czy niewiary w powodzenie [bo i tak bywało…] zawsze chciałem być sam i sam sobie radziłem.
Ale to tylko jedna,w miare cicha strona życia.Jest jeszcze wojna,kataklizmy,tragiczne wypadki,nieodwracalne błędy,strach…I chyba nie warto się zarzekać bo mądrzejsi od nas tych psychologów wymyślili.
I zawsze może zdarzyć się coś czemu w samotności możemy nie podołać…
Znam taki przypadek i to z Poznania,gdy szkolny psycholog rozprowadzał narkotyki! Jakieś kilkanaście lat temu…I nie jestem pewien czy ta pani jeszcze siedzi
Myślę, że na NFZ otrzymują wsparcie osoby w głośnych nieprzyjemnych zdarzeniach. Rozmowa o tym co się stało pozwala oswoić emocje.
W pewnym momencie moje życie tak się pokomplikowało, tak mną tąpnęło, że musiałam przejść psychoterapię. Wiedziałam, że muszę skorzystać z pomocy fachowca, rok i 9 miesięcy jeździłam do psychologa raz w tygodniu, płaciłam za każdą wizytę z własnej kieszeni. Nie żałuję. Było warto.
No tu juz gotowy wątek do filmu Barei…
Ha! moja pani psycholog, na zastępstwie za polonistkę tłumaczyła dzieciom jak oswoić ortografię. Jako przykład dała małżeństwo: Małżeństwo, to dwoje ludzi, tata i mama. A skoro dwoje to pisze się przez “rz”. Inna, na tablicy potrafiła zostawiać błędy ortograficzne
Nie, no to nawet nie wiem jak nazwac. Faktem jest, że jezyk polski do latwych nie nalezy.
Przykładem niech będzie słowo:
(c)hajtac się w znaczeniu brać ślub.
Niech się tu kazdy sam sprawdzi.
To takie jedno z pytań do benaskowatego quizu…
Tu nie bedzie mądrych przed faktem sprawdzenia w żrodlach, zapewniam…
…z niemieckiego heiraten. Hajratać było zbyt długie i trudne do wymowy, więc skrócono je do hajtać.