Temat rzeka jak dla mnie.
Jest coraz więcej patologii, mieszkania wyglądają jak kojce dla psów, ludzie nie dbają o higienę, mieszkają w kilka osób w jednym pokoju, nie piora ubrań itp. Niestety ale niszczy wszystko alkohol, bezrobocie, narkomania.
Sa profilaktyczne szampony oraz spraye. Sama tego stosuje i udało mi się uniknąć wszow chociaż jest to dość trudne kiedy ma się taka specyfikę pracy.
Twoja buzia nic nie pomoże. Dyrektor nie może zakazać dziecku przychodzenia do szkoły, nawet jak ma lokatorów na głowie, albo sieje grypą. Może tylko pisać do rodziców z uprzejmą prośbą o niewysyłanie dziecka do szkoły. A jak zdecyduje rodzic? Różnie, niektórzy się do tego stosują, inni przychodzą “z buzią”, że np.“dyrektor nie będzie decydował, bo ona, mama, nie ma co zrobić z dzieckiem w czasie lekcji”, albo “jakim prawem ktoś dotykał moje dziecko i sprawdzał głowę”?
Niestety, ale ta “patologia” o której piszemy, to często wyfiokowane mamuśki z długimi pazurami, którym w sprzątaniu pomagają Ukrainki, po paniusie połamałyby sobie paznokcie przy myciu okien ;(
Prawdziwa patologia jeszcze posłucha, gdy dyrektor mówi: nie posyłaj dziecka póki ma wszy!
No nie wiem, wspomniałam,że w college wystarczy,że dziecko raz przyjdzie z brudną głową i ma zakaz od dyrekcji przychodzenia do szkoły dopóki głowa nie będzie czysta. Wiem,że w Ajaccio w szkołach tych podstawowych i wyższych też tak jest. Czyli wychodzi na to,że może,po prostu w tej jednej szkole dyrektorka ma wywalone na wszystko i tyle.
Bo zapytam: co to jest college? Mówimy o polskich realiach. Dyrektorka, podobnie jak nauczyciele są ubezwłasnowolnieni. Słyszałaś o uczniu, przez którego inne dzieci nie chodzą do szkoły? Który pobił kilkoro uczniów? spoliczkował nauczycielkę? rzucił się z pięściami na panią psycholog? Ma 8-9 lat, rodzice sobie z nim nie radzą. Codzienni do szkoły wzywana jest policja. I tylko tyle może zrobić dyrektor
College jest szkołą po podstawówce.
Autorka pytania nie wskazała w swoim poście,że chodzi o polskie realia. Piszę jak jest u mnie.
i slusznie. wszy paszportow i granic nie uznaja…
OK! Rzeczywiście, nie napisała dokładnie o jakie państwo chodzi
Nie ma o co kopii kruszyć. Trudno mi jednak wypowiadać się o szkołach w innych państwach. Szkolnictwo, programy nauczania, warunki pracy, prawo jest nieraz diametralnie różne. Ja piszę o polskich realiach.
Ustosunkowałam się do tego, co pisałaś o dyrektorce. Jeszcze raz napiszę: dyrektor może tylko prosić rodziców o nieprzysyłanie zawszawionego dziecka.
Podobnie, jak kaszlącego dziecka w przedszkolu.
Nas to na szczęście ominęło, ale kiedyś sąsiadki córa z przedszkola załapała i widziałam na własne oczy. Razem takimi “ścisłymi” grzebykami wyczesywałyśmy jej to wszystko z długich włosów a potem chyba jakąś naftą ją Danka smarowała - to raz.
A dwa - mojego byłego szefa jadącego przypadkowo autobusem w jakimś ścisku blisko cuchnącego bezdomnego (powiedział mi o tym) też zarażono.
Byłam w szoku na początku, ale już wiem, że każdy i wszędzie może się tego nabawić, więc to absolutnie nie jest jakiś wstyd. Wystarczy, że się do kogoś takiego zbliżysz i gotowe. A wtedy wszy skaczą po Twojej głowie kankana!
No dobra, nie ma się z czego śmiać.