Genialne!Lepsze od wszelkich komentarzy.
Stare jak świat…
Kiedyś w 7 klasie,w ramach tzw. zajęć praktyczno technicznych,pan Jan[ ] wymyślił zadanie.Mieliśmy skonstruować,uwaga,młot o napedzie wodnym!!!
Oczywiście w drewnianej miniaturce,nie wiecej niz na 25-30 cm.
I równo jak jeden mąż,poszliśmy do okolicznego"Adama Słodowego"który ze śmiechem,robił te modele w ciągu circa,tygodnia.Kogoś to obchodziło?
Oczywiście że nie.Dla"niepoznaki",pomalowałem to na czerwono ale i tak"pan Jan"piątki nie dał…
Teraz takie rzeczy robi sie na geografii a czasem na historii,i marnuje sie czas by potem “odkrywać” że uczeń przeciążony…Uczeń plus rodzice,oczywiście…
To nie jest śmieszne, to jest chamskie
Uff
Jak mawial dzielny. Winnetou?
Ja takie ludziki robiłem w dzieciństwie. A najpierw zbierało się kasztany.
I to nie było do szkoły ale dla przyjemności.
Nie było mnie tu dość długo, ale dlatego, że dorwałem kryminał kilka dni temu i cały czas czytanie go mi pochłania. Na razie do treści jeszcze nie dotarłem, czytam obsadę. Tytuł tego krymiała, to; Książka Telefoniczna miasta Warszawy 1985…
Bo Ty jesteś dinozaur a teraz dziecko się zmęczy, jak się wysili i złączy zapałkę z brzuchem ludzika.
Nie przeszkadzaj bo jeszcze obsadę kryminała czytam, już jestem na literze P.
Ty masz i tak dobrze. “Nauczyciele i opiekunowie zobowiązani są monitorować zachowania dzieci i reagować w momencie, kiedy podejrzewają, że dziecku dzieje się krzywda”. .dlatego nie wolno zmuszać do łączenia zapałek z kasztanem, bo to za
torturowanie ludzika może być uznane…i trauma gotowa.
Mnie ani rodzeństwu nikt nie nakazywał takich zajęć. Mama raz pokazała i samemu się robiło ludziki czy zwierzątka z kasztanów, bo to była fajna zabawa w pewnym wieku.
Taki swiat? Zdobywalo się wiedzę
Zwierza się Stefan Zenkowi, - wiesz stary, a wczoraj moja żona odeszła z moim najlepszem przyjacielem.
– Niemożliwe! Z kiem?
– No jak to z kiem? Z tem Waldkiem co on mieszka w tem trzeciem bloku od naszego.
– Z Waldkiem? A od kiedy on jest twojem najlepszem przyjacielem?
– Od wczoraj…
W bidzie go uratował.
Eee nic nie trwa wiecznie.
Mam nadzieje, ze choc buty zalozyl od pary. I po drodze kota nie stratował.