Pytanie zainspirowane sytuacją znajomej która rok temu poznała faceta, był fajny, dużo razem robili w dni wolne od pracy, fajnie się gadało ale jak przyszło podjąć decyzję co dalej to on… uciekł. Powiedział jej że nie chce się az tak angażować. Zaczęło się od jego deklaracji że w sylwestra to on będzie chciał jechać z kolegami na imprezkę w góry. Bo się dawno nie widzieli. Bez niej.
Nie pierwsza taka sytuacja. Co się dzieje teraz z ludźmi? Dlaczego tak krótko ze sobą wytrzymują i nie chcą się angażowac na poważnie? To jakaś moda na niezależność? Kult wolności? Dlaczego ludzie nie chcą dojrzeć emocjonalnie?
To bardzo złożony, wielowątkowy temat.
Bo teraz każdy uważa się za coś wyjątkowego. Od dziecka mów mu się, że jest najważniejszy, najpiękniejszy, wszystko umie itp.
Związanie się z kimś, to zawsze oznacza pójście na kompromis. A po co? Mam rezygnować z gór, bo ona chce iść na zabawę? JA nie lubię tańczyć, więc wybieram kolegów. Dziecko? Ogranicza wolność, nakłada dodatkowe obowiązki, uniemożliwia karierę. Być, czy mieć? Wybór należy do ciebie
@gra Poza tym obserwuje tendencje do przesadnego juz perfekcjonizmu. Tak wiec kazdy poszukuje idealnego partnera/partnerki. A ze takiego nie ma wiec poszukiwania kolejne sa bezowocne, jednak to nie zniecheca do dalszych prob/poszukiwan idealnego zwiazku
Własnie wracajac z banku, dosłowie 5 minut temu, rowerem, myślałem o tym że moim marzeniem jest, a właściwie było, mieć rodzinę, żonę, dzieci, domek…
Było, już się pogodziłem iż takie marzenia są obce kobietom.
No może gdzieś tam jest taka co o tym też marzy, ale szybko się jej znudzi…
Nie przeszkadza mi co ludzie robią. Ich prawo do decydowania o swym życiu. Wierzę, chcę wierzyć iż świadomie wybrali jak wybrali…
SMOK na szczęście ma dużo zainteresowań i samotnie też potrafi spędzać fajnie i interesująco czas…
Na emeryturę zbuduję se pewnie własny domek. Taki mały, z drewna.
Ale czy to będzie w Polsce? Wątpię…
Chciałbym gdzieś nad wodą i z dala od ludzi… W Polsce trudno o takie miejsca…
Może więc gdzieś w Skandywnawii albo w Kanadzie to będzie…
Ale ja Wam współczuję tych dzisiejszych czasów.
I chyba coraz bardziej podziwiam TYCH w związkach
-powinni dostawać MEDALE ZA ODWAGĘ I POŚWIĘCENIE.
/Fajną historię opisałeś-śmieję się już z 10 minut-na sylwestra,z kolegami,w góry…/
Dla niektorych szczescie (w zwiazku, w rodzinie) jest nudne. za spokojne
Widac to w tym co czasami tu wypisuja
Marza im sie corasz to inne fajerwerki, blyskawice
Ale one nie daja ciepla
Cieplo daje solidna swieca palaca sie dlugo - taka jest prawdziwa milosc!!!
Tak, ale tylko w pewnej części. Czy dzisiaj dzieci są uczone obowiązkowości? odpowiedzialności?
Uczą się pomagania w domu? Sprzątania? prania? gotowania? Raczej nie. Wychodząc z domu nie są wyposażone w podstawowe umiejętności (zarówno dziewczynki, jak i chłopcy). Zamieszkując razem/osobno, ale samodzielnie zaczynają się schody: jak umyć kibelek i kto ma to zrobić?
Mamy więc tendencję do nieusamodzielniania się młodych ludzi. Bo w domu rodzinnym i taniej i wygodniej
Fachowcy twierdzą ze to wina Internetu.
Dostęp do wszystkiego skutkuje tym że ludzie chcą skosztować wszystkiego…
Nie da się niestety wszytstkiego zobaczyć, spróbować, przeżyć.
Moim zdaniem największe zło to tzw. media społecznościowe…
Upraszczasz problem.
Kiedyś ludzie dobrze urodzeni też tego nie umieli. Od tego była służba…
Dzisiaj jest pęd pokazać innym że się robi coś orginalnego, niezwykłego…
Byle smarkacz jedzie za granicę i nazywa się podróznikiem i zakłada blog i daje innym rady (w latach 60tych stada hipisów włóczyły się po całym świecie, część do dziś, nie wszyscy wskoczyli w garniaki, ale jakoś do głowy by im nie przyszło by sie tak nazywać).
Dziś biorę aparat do ręki , pstryknę filka fotek i jestem fotograf. Nakręce 5 filmików i jestem reżyser. Pojadę na inny kontynent i jestem ekspert z podrózy. Nawet zanim zjem coś w restauracji pstryknę fotkę i zostane ekspertem od żarcia… Tak dzis myśli młody cżłowiek…
Oczywiście, że upraszczam, tutaj nie miejsce na rozprawy doktorskie.
Tak, oczywiście, ale “młode panienki” uczone były choćby dobrego wychowania i powadzenia domu. A wychodziły za mąż wg wskazań rodzica za osoby starsze, ale zamożne, więc miał kto im sprzątać.
A moze w ten sposob czlowiek chce sobie przedluzyc mlodosc? Bo staly zwiazek to i kompromisy i odpowiedzialanosc i zwracanie uwagi na innych ludzi (dzieci wszak moga sie pojawic…). A tak to hulaj dusza. Tylko mysle ze wszystko do czasu. Ocknie sie taki czlowiek (plec obojetna) i okazuje sie sie, ze metryka wskazuje wiek sredni. I co wtedy??? To chyba tendencja do zycia z dnia na dzien. A o przyszlosci warto myslec…
Od 5 lat na emigracji i widzę, że na zachodzie to standard. W Polsce jeszcze wcale nie jest tak źle. Mam 27 lat i połowa moich kolezanek ze szkoły/studiów już z dziećmi, po ślubie albo już nawet po rozwodzie i z kolejnym facetem. Moi znajomi z Anglii chociaż większość z nich jest juz nawet po 30tce nie są w większości nawet w stałych związkach, a co dopiero po ślubie czy z dziećmi. Dosłownie zaden moj znajomi z UK nie maja jeszcze dzieci ani ślubu. W Australii trochę inaczej. Koło 30tki zaczynaja się śluby, a część znajomych ma nieslubne nieplanowane dzieci
Kolo trzydziestki to by mi pasowalo. Swoje by czlek przezyl, pokosztowal i chyba juz by wystarczylo. Za wczesnie chomato na szyje wkladac tez niedobrze…
Juz wypinam piers po ten medal kilka dni temu obchodzilismy 36tocznice zawarcia zwiazku malzenskiego.
Syn tez swiezo upieczony zonkos))
Rozumiemtych,co to sobie skacze z kwiatuszka,na kwiatuszek,sa jak ta kurka na podworku,to tu,to tam podziubie.
Ale zyjacych latami,majacymi dzieci w nieformalnym zwiazku,nie moge zrozumiec.
A dlaczego nie możesz zrozumiec? Moi teściowie są razem od 35 lat bez ślubu tutaj to nic dziwnego. Z resztą tutaj taki nieformalny związek w świetle prawa jest tak samo ważny o ile się nie mylę.