Oglądając mecz z mołdawskim power house zaczynam się obawiać Wysp Owczych. Myślicie, ze uda nam się nimi wygrać.?
Powalczymy, może jeden punkt im urwiemy?
Owczarzom zdarzaja się przyzwoite mecze na swoim terenie.Na szczescie z.nimi nie gramy…
Naprawdę? Może nie dzisiaj, ale są w naszej grupie. Na razie jesteśmy lepsi o 2 punkty, mamy aż 3, a oni 1
Mecz meczu najczęściej nie przypomina.Nawet w nędzy,wszystko ma swoje granice…
Co innego mnie zawsze zastanawia…
Kiedy tylko osiągamy sukces,jest @birbant i 2-3, czasem 4 innych,gotowych podzielić się radością
Kiedy jest katastrofa,cały cmentarz jakichś zombie którzy tylko na to czekają,odzywa się niczym w jakimś transie…Bynajmniej nie eksperckim.
Wszak temat “sport” na codzien,omija się szerokim łukiem. Nuda i ekstrawagancja,prawda?
A waga wydarzenia, najczęściej stanowi źródło zawiści zarobkowej,co jest oczywiście zjawiskiem ogólnospołecznym,nie tutaj zawłaszczonym
Problem polega na dysproporcji chciejstwa a stanem faktycznym.Jak w żadnej innej dyscyplinie
A wystarczy zejść na ziemię i wbić sobie do łbów że era Górskiego trafila nam sie jak Presley Ameryce i nic nie wskazuje na powtórkę z rozrywki.
Przyczyn tej degrengolady jest tak dużo, że trudno wszystkie je zliczyć, ale jedno jest pewne, że ryba zawsze psuje się od głowy.
Polki futbol leży i długo się nie podniesie. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak słabej grupy. Z niej trudniej nie wyjść, niż ją wygrać. Ale, jak widać, trudności naszych piłkarzy nie zrażają. A co do samego meczu. Szczena mi opadała po metamorfozie gry naszych w drugiej połowie.
A Santos wdepnął w głębokie szambo, bo tylko tak nazwać można polską kopaną i nie tylko o piłkarzach tu mówię. Od czasów PRL, PZPN, to jest swoisty rodzaj mafii ze słynną polską myślą szkoleniową. Sam fakt wybierania takich trenerów, jak smudy, brzęczki i michniewicze świadczy o tym, że nie kompetencje tu decydują. A dlaczego Sousa zwiał? Bo zorientował się w co wlazł. A jak się trafi dobry trener, to należy go upierdolić, Benhacker dobrze to odczuł i od jego czasów nic się nie zmieniło. Selekcjoner nie musi znać się na swej robocie, on musi być swój.
Wieki mijają a w PZPN ciągle te same gęby.
Można powiedzieć, że gra naszej reprezentacji oraz poziom ligi, to efekt finalny tego co od dawien dawna dzieje się w polskim futbolu.
A dzisiaj siatkówka. Nasi siatkarze, nawet jak czasem przegrają, to i tak są Mount Everestem dla naszych piłkarzy.
A czym Ci owieczki zawinily?
Nadzieja umiera ostatnia…
Zaorać stadiony, założyć pastwiska i wypadać owce. Mamy taką kwadransową reprezentację - relatywnie dobrze grają tylko przez pierwsze piętnaście minut meczu.
Nie, nie uda się.
Tlen wewnątrz sód,
Gdy duża,
wełny z niej w bród.
Ostatnie mecze pokazały, że kopacze zdolni są do rzeczy niemożliwych.
1 : 3 z Czechami, gdzie niemożliwym mogłoby się wydawać, przegrywać dwiema bramkami w zaledwie 132 sekundy, a jednak się udało.
1 : 0 z Niemcami, gdzie niemożliwym wydawało się wygrać, a jednak się udało.
3 : 2 z Mołdawią, gdzie niemożliwym było przegrać wygrany mecz, a jednak się udało.
Możliwe więc jest, że jesienny mecz z reprezentacją Owczych Wysp zakończy się wynikiem niemożliwym do uzyskania.
Ale możliwe było wiekopomne zwycięstwo 1:0 u siebie z Albanią. A może, jednak też niemożliwe?
Jak przeanalizują nasz mecz, to mogą uwierzyć w swoje siły i nam dokopią.
Jak nasi będą grali w chodzonego, to może być klops.
Przestancie sie znecac nad kopaczami. Oni naprawde sie starali…
Mecze dopiero we wrześniu. Poprawią kondycję, taktykę, motywację, zgranie zespołowe i zrobią wynik stulecia.
my wiemy że jesteś zagorzałym kibicem i pasjonatem. To nie tak ( przynajmniej z mojej strony) że pokazuje się jak zombi by dopełnić niejako obrazu katastrofy.
Jednak oczekiwania są duże. Jeśli mamy wielko formatowych zawodników, plasowani jesteśmy nie na szarym końcu, to do czegoś zobowiązuje.
Z Presleyem, to też raczej inaczej to widzę. Bo o ile “król żyje” I może się podobać lub nie, to mieli choćby Orbisona, Dylana, Boston czy choćby G’n’R a wymieniać by można (sam wiesz).
Ależ ja także jestem wściekły i w pełni się z Tobą zgadzam.Pojawianie się na forum to rzecz bardzo zmienna i nie o tym piszę.Tym bardziej że Ciebie nie było w ogóle, przez długie miesiące…
Mnie chodzi dokładnie o to co zauważyłem,nie tylko tutaj.Powtorze więc raz jeszcze… Jest coś dziwnego w tym skrzykiwaniu się po porazkach i kpinach bez granic podczas gdy ewentualny sukces,zbywany jest obojętnością lub teoriami spiskowymi…
Poza tym…“my”?
Piszesz w czyimś imieniu?
Presley to zjawisko a nie kwestia gustu.Uzylem tego jako porównania jedynie…
masz rację. Użycie “my” przyszło mi na prędce do głowy. Trudno powiedzieć co komu siedzi w głowie. Więc wycofuje się, nie jesteśmy żadnym komitetem czy zwartą grupą😁
Mówiąc we własnym swoim imieniu, przez te miesiące mi Was brakowało razem i każdego z osobna.
Mimo wszystko,nie zapominałbym o tzw.Niemcach…
nie lepiej: … wewnątrz węgla ciut… ?