Nindżą chciałbym być …
Nyndżom?
Oj nie, tylko nie nyndżom. Nyndża z reguły jest słabo kumaty i nie ten tegez, zgodnie z maksymą: nyndża to nyndza. Ninja za to to kozak, ale do wszystkiego musi dochodzić poprzez lata treningów i wyrzeczeń, a następnie ponownych treningów i kolejnych wyrzeczeń. Natomiast nindża to jest w pytę gość! Ma na wszystko wywalone, trenować nie musi, a mimo wszystko jest co najmniej dwukrotnie tak doby jak ninja. Wystarczy mu łyk piwa z rana i jest nie do powstrzymania.
W historii Europy, w tym i Polski też występowali tacy wyszkoleni ludzie. I to od głębokiego średniowiecza można trafić na ich ślady. Nawet Napoleon miał kilku takich do zadań specjalnych. Ci ludzie w swoisty sposób załatwiali skutecznie niektóre poważne problemy niektórych ważnych władców.
Nasz Mieszko I też do takich władców należał, który stosował cichą metodę; - ciach i po kłopocie.
Chyba nie ma cywilizacji, ktora by sluzb specjalnych nie wymyslila.
Nie ma.
Z Jaxem z “Synów Anarchii”
Nieco inaczej niz kiedyś tam…
Clint Eastwood z"Co sie wydarzylo w Madison County?"
Liam Neeson z “Taken”.
Marion Cotillard z"O północy w Paryzu"
Suzanne Pleshette z"Jesli dzis wtorek to jesteśmy w Belgii"
Richard Harris z"Człowiek zwany koniem"
To tylko przyklady ktorych moze byc mnóstwo…A tak w ogóle to byl temat jednej z moich pierwszych prac w liceum