Kto wie? Ja dziś się dowiedziałam.
A co rozumiesz przez harowanie?
Warunki przezycia w Japonii nigdy nie należały do latwych. A jeszcze mieć na utrzymaniu samurajow i szoguna? Z rodzinę ami ?
Poza tym Japonia z systemu feudalnego, ktory swoje apogeum rozwoju miało w XVII wieku przeszla skokowo na gospodarkę typu kapitalistycznego przy okazji nie tracąc dużo z poprzedniego sysyemu jesli chodzi o stosunki społeczne i zwyczaje.
To co ogladasz na filmach to zachodnie wyobrazenia o tej kulturze.
Trzeba poszukać produkcji tubylczych, ale jak z tego zrozumiesz choć połowę zachowań to stswiam Ci duże piwo
Siedzenie po godzinach. To podobno wywodzi się właśnie z tradycji samurajów i chodzi o posłuszeństwo i oddanie przełożonemu.
No i właśnie ta tradycja sprawia, że zanana jest nie tak rzadko w Japonii śmierć z przepracowania. Władze usiłują temu przeciwdziałać, ale idzie to bardzo opornie właśnie ze względu na tradycję.
Z tradycji rozwoju
No niezupelnie oddanie.
Raczej chodzilo o kontrole, zeby sie samurajstwo nie rozlazło i szefa nie zmienilo…
Dopiero okres Edo czyli od XVII wieku położyło kres wojnom domowym, ale z kolei Jsponia odcięła się od swiata pod wzgledem gospodarczym (ideologicznym też) a autarkia ma to do siebie, ze zeby przeżyć pracujesz na okrągło.
Nie tylko samurajów. To wywodzi się od całkowitej podległości, wobec tego, co wyżej. W Japonii była kwintesencja feudalizmu i senioratu. W zasadzie we wszystkich kulturach orientalnych.
Ale w sumie podobnie jest w USA. Tam też harują a tydzień urlopu jest traktowany jak niezła ekstrawagancja. Amerykanie podróżujący po Europie nie mogą uwierzyć, że pracownicy mają tu ustawowo zagwarantowany miesiąc płatnych wakacji, pukają się w czoło! A u nich przecież tradycji podległości nie ma, a wręcz przeciwnie, naród pionierski, gdzie każdy sobie sterem, kowbojem i wozem traperskim.
Może dlatego? Na swoim to się zasuwa 24 godziny na dobę.
Inna tradycja, efekt ten sam.
No właśnie nie na swoim, mówię o pracy w firmach, korporacjach. Pamiętam, gdy pracowałem w Chicago w w drukarni na ścianie wisiała kartka A4 z przywilejami pracowników. Niewiele tego było, a urlop płatny był po 3 latach pracy (3 dni) a po 5 - tydzień.
To spadek po dzikim kapitalizmie. Ci co wystartowali wczesniej zajeli uprzywilejowane pozycje, pozniejsi imigranci juz start mieli paskudny, ale choć na kawalek chleba zarobili, czego w kraju pochodzenia czesto nie mieli. (A co pracodawcy skrzetnie wykorzystywali)
Do dziś mnie dziwi taki serial/reality - dwóch spryciulow jezdzi furgonetką po zaniedbanych farmach przypominajacych cygańskie złomowiska i za ciężką kasę skupuje jakieś zakurzone, połamane czy zardzewiałe gadżety wiedzac, ze to jeszcze z zyskiem opchną?
Bez przesady, ja rozumiem kolekcjonerów, nawet przerdzewialych tablic rejestracyjnych. Ale to czym oni się zachwycają?
Ale w USA są inne tradycje, pytanie było o Japonię. A ci Amerykanie podróżujący po Europie, to wszyscy są na delegacji? Albo na bumelce? Przecież niektórzy, to urlopowi turyści. Zresztą, z Japończykami podobnie.
Oj te japonskie wycieczki w Hiszpanii.
Jak przedszkolaki oznakowani kolorowymi chusteczkami typu pionierskiego, poruszajacy się stadnie i co przed obiektywem to nieprzyjaciel
Fotografują i filmują wszystko co się rusza lub nie.
Kulinarnie jak się zorientowałam wybredni nie są
Japonczycy to chyba czesciowo w ramach integracji z firmą na te wycieczki jeżdżą.
To sa przodownicy pracy na wycieczkach ze swoich zakłądów
Emeryci jak dożyją