Interpretacja oczywiscie dowolna ale…
Np moja córka wszystko na maxa. Do potrawy tyle soli i pieprzu ze az wykręca. Muzykę tak ze uszy pękają makijaz ze ocieka. Itp. Itd.
Ja zas chyba najbardziej cenię umiar. Potrawy doprawiam na bogato ale nie przesadzając. Myzykę lubię cicho, makijaz i perfumy delikatnie (mam niestety wrazliwe powonienie i micne zapachy mnie męczą) … Czyli kurczę rozmijamy się .
Tylko jeden wyjątek. Od reguły. Gdy kocham to bez umiaru.
Na oko
Jak mnie jakis temat interesuje to na maxa. Czytam wszystko,szukam wszedzie bez umiaru i calymi dniami rozwazam.
Ostatnio to byly Chiny. Teraz filozofia fizyki kwantowej)
Minimalizm to jezeli chodzi o ciuchy, nie lubie ani drogich, ani markowych ani za moda nie pedze. Przewaznie kupuje w second-shopach. Ostatnio dorwalam taki super tani i nawet markowe rzeczy tam sa. Super frajda dla mnie
Ja też w rzeczach jestem minimalistką.
Tak bywa:))Przyjdzie czas ze i ona zrobi ciszej
Sa sytuacje i okoliczności gdy slucham muzyki bardzo głosno.Nie tak często jak kiedyś ale zdarza sie…Musze byc jednak sam aby mieć pewność ze nikt mi sie nie"wpieprzy"w nastrój…
Co innego makijaż…Tu nie ma zmiłuj…Każda gruba krecha lub wylewanie wiader tynku i…idę dalej,przed siebie
Miłość?Tak jak kwiaty…Bez umiaru ale przeciez nie non stop i nie wszedzie.
Soli tez używam zbyt duzo jak twierdzą moje dziewczyny…
Ale najbardziej"bez umiaru",postepuje z czersniami i truskawkami
Umiar?Tzw. efekty specjalne w kinie.Jak ktoś kreci tylko dla wybuchow i migotania na ekranie,coraz czesciej przestaje oglądać…
Ja tez zbyt duzo soli. Ale ona tak że az zabija smak potrawy. I cukru tez ( jak się dorwie) i słodyczy.
I pieniedzy też. ( ponoc u nastolatków co same nie zarabiają to norma). I wody do kąpieli…( potem ja rachunku jak z kosmosu)
Z ta wodą to chyba notoryczne wśród dzieciaków.Nie przesadzam ze zwracaniem uwagi na takie sprawy[umiar!] ale musialem ostatnio córce powiedziec pare słów.
Ale z pieniedzmi musialem ją pochwalić.
Z umiarem. Przyprawiam podobnie jak Ty, czasem w ogóle rezygnuję z soli…albo w ogóle jakichkolwiek przypraw, żeby poczuć smak jedzenia samego w sobie.
Muzykę tak o, średnio.
Makijaż…perfumy delikatnie (a często bez), makijaż też ostatnio bez, a kiedy się maluję, to czasem mocniej maluję oczy, bo tak mi pasuje, i poza tym tyle.
Tak z przykładów z pytania.
NIE żyjąc czasem na maksa nie poznasz nigdy życia. Poznasz tylko jego wycinek.
Teraz jestem zwolenniczką umiaru z racji wieku i lenistwa, ale nawet teraz nie zawsze popieram umiar, bez ryzyka, zmian, szaleństw, spontana nie czuję, że żyję.
Młodość ma swoje prawa i ciężko oczekiwać, żeby nastolatka zachowywala się jak 40 czy 50 latka.
Tak dodam tylko bo zaraz mi padnie telefon…że w ogóle mnie to nie obchodziło ile pieprzą i solą moje córki. Problem jakiś wymyślony, to kwestia gustu, które się zmieniają.
A że zdrowo czy niezdrowo…to ich wybór…ich zytcie. To one będą ponosić konsekwencje swoich wyborów.
Umiar we wszystkim, a przede wszystkim umiar w umiarze
Nie wiem czy ciuchy to najlepszy przyklad ale takie śleczenie i wyszukiwanie to frajda sama w sobie!
Bez umiaru.
Widzę ( zwlaszcza w piciu co?)
Niestety coraz czesciej trafiaja sie takie filmy o jakich piszesz z efektami i migotaniem
I gubi sie gdzies po drodze tresc, nie wspominajac o sensie
Bylem z corka na Alladynie.Kiedys w Warszawie bylismy na spektaklu Teatru Roma i chcielismy porównać…
Film zostal dosłownie ZGWAŁCONY przez jazgot efektow,śmieszny inaczej dubbing i ogólnie formułe musicalu a’la Bollywood…
A taka piekna historia!
Pewnie jeszcze z tego wyrośnie. Człowiek z wiekiem robi się bardziej stonowany. Choć co do muzyki: nie wyobrażam sobie Geppert - “Kocham cię życie” , czy jeszcze kilku utworów słuchanych po cichu.
Ja wpadam ze skrajności w przeciętność i znów w skrajność
Papryki i pieprzu nigdy dość, soli średnio, cukru wcale
We wszystkim tak mam
Po cichu mam na mysli - tak głośno by mi bylo glosno w sam raz a nie że u sąsiada słychać. Myślę ze nie ma co innych zmuszac do sluchania mojej muzyki. Czasem nue moge filmu obejrzec w innym pokoju bo nue slysze aktorów tylko jej muzykę. I myślę - jak jej musi byc glosno gdy jest w tym pomieszczeniu…
Tez nie lubię takich filmów. Dla mnue jednak najwazniejsza jest treść i gra aktorska i jeszcze kilka detali skladających się na film.
Pamiętam taki film “Uczta Babett”. Wlasciwie nic tam nie było. Siedzielu, jedli, rozmawiali…a oglądalo się z wielkim zainteresowaniem az do ostatniej minuty.