Za co kochasz swoje obecne miejsce pobytu?

W quizach to sie wszyscy dowartosciowuja, ze sie moga nad slabszm ulitowac. :joy: Zreszta to tylko zabawa.
Ale sa miejsca gdzie bym zdecydowanie nie chciala mieszkac. Pomijajac oczywiscie wszelkiego rodzju getta, slumsy, favelas czy chabolas.

Powiem krótko- za możliwości…i je skrzętnie wykorzystuje :stuck_out_tongue_winking_eye:

1 polubienie

Nie czytałem odpowiedzi, ale takie są moje spostrzeżenia:
Za multikulturalizm. Każdy może być przedstawicielem własnego narodu i Kanadyjczykiem. Nikt nie opluje cię w autobusie za to, że jesteś żydem, murzynem lub Polakiem. Za szansę awansu zawodowego niezależnie od narodowości. Żyłem u Goebbelsów ponad 2 lata, u nich możesz żyć 100 lat, a nadal będziesz Auslaender. Czasem mnie dziwi, że kolega @GumowaKaczka tego nie zauważa, że jest obywatelem gorszego sortu w Bundesie.
Za proste i przejrzyste zasady podatków. Nie ma niespodzianek, że co roku rząd zmienia przepisy o ZUS, podatkach itp. Za to, że wszyscy są równi. Nikogo nie obchodzi, czy jesteś czarny, biały, żółty, brązowy, katolik, muslim, żyd itp. Społeczeństwo nie ma uprzedzeń, może jakieś dziadki z korzeniami w KKK.

2 polubienia

A tak szczerze, tak jak Cię nie lubię za Twój rasizm, to lubię Cię za to mądre pytanie :rofl:

2 polubienia

O wlasnie! Tu mozna zacząc"znowu" od zera.I w"5 minut" byc kimś.Albo inaczej…Być niemal nikim i mieć wlasciwie wszystko :innocent:

Jak dlugo i wlasciwie,dlaczego,trzeba udowadniac ze sie nie jest rasistą?W koncu sie nim stane jak to jeszcze potrwa…
Gdybym byl rasistą,nie akceptowalbym Indian,chinczyków,nie uwielbiałbym pracy z Goorkami i nie mieszkałbym obok czarnych.Nie tolerowalbym rumunskiego"maczyzmu" za co mam do siebie troche żalu z przeszłosci.
Przez cale zycie nic nie mialem do czarnych,poki nie wyjechałem.Wszystko,w 100% jest jedynie reakcją na to co zastalem lub co mnie spotkało.I twierdze z pelnym przekonaniem,mogąc zresztą cytowac do woli mojego kolege z Ghany,ze nie ma wiekszych rasistów niz czarni!
I przez tych 13 lat,nie spotkalem w Anglii Polaka który osiedlony tu a nie wizytujący,twierdzilby inaczej.O powodach mozna pisać memoriały.Zaczynajac od lenistwa i roszczeniowości a konczac na niekonczącym sie"pokrzywdzeniu"i oskarżaniu o rasizm.
Poza tym,pisalem juz o tym innemu koledze tutaj.Ja jako jedyny wzialem w obrone pomordowanych murzynów,ceylonczykow czy innych sudanczykow poczas gdy inni plotą tylko frazesy na temat swoich"szerokich horyzontów"i korzystają z kazdego brejwika jaki sie nawinie aby napluc na chrzescijanstwo.
Nie rozwikłasz tego w jednym wątku a udowadniac swoje racje w sposob bezkrytyczny mozesz jedynie temu kto nigdy nie wyjechal i nie mieszkal ani nie pracowal za granicą.
I w ogóle nie wkoorviaj mnie bo śniło mi sie co dopiero ze dostalem od firmy wycieczke dla rodziny na 5 dni,do Bilbao.I pieprzona sroka mnie obudziła :innocent: :unamused: :innocent: :unamused:

2 polubienia

Pamiętam jak mnie skazano na Paryż. A ja tęskniłam… Kolega pyta "za czym, za polskim chamstwem?’ Ja na to “chamstwo jest wszędzie, ale tylko w Warszawie jest taki to a taki róg ulicy” Jak wracaliśmy, to na widok napisu “Warszawa” zaczęłam ryczeć…

2 polubienia

Czyli jestes przywiązana “na stałe” do,jak to mowia w Poznaniu,swojego fyrtla? :innocent:
Tylko pol roku mnie nie było w domu…Ale zobaczymy jak bedzie gdy w koncu wyląduje 27 sierpnia… :innocent:
Jak juz pisalem,poki sil starczy bede latal dookola swiata,zwiedzal,moze i mieszkal jak dzisiaj,daleko od domu.Ale adresu ani obywatelstwa nie zmienie!

1 polubienie

Bardzo. Nigdzie indziej nie wytrzymałabym…

1 polubienie

Moze nie próbowałaś?
Moze nie bylo potrzeby?
A moze komuna czlowieka osadziła"w punkcie"i zabronila nawet myśleć ze moze być inaczej…
Ale faktycznie,sa takie chwile gdy trzeba czuć “smród” wlasnego kąta by nie czuć sie jak spady z drzewa…

1 polubienie

Prawie rok to już jakaś próba jest. Komuna też w grę nie wchodzi, bo ja za arystę robiłam… :joy:

1 polubienie

Artysta to dobry paszport.
Ale i tak nie rozumiem,jak mozna sie ze swej ojczyzny wyprowadzic…To musi byc jakaś przeogromna czara goryczy…

1 polubienie

Też tak mi się wydaje…

Ja w Anglii dzielilam dom z 16 osobami, wiec porzadku nigdy nie bylo :stuck_out_tongue: wystarczylo ze kazda osoba zostawila po sobie 1 rzecz i juz byl burdel, ale bywalo, że wszyscy razem sprzatali caly dom. Tak tylko pierwsze lepsze nacje z ktorymi dzielilam dom to: Anglicy, Australijczycy, Chinczycy, Niemcy, Francuzi, Amerykanie, Austriacy, Hiszpanie, Irlandczycy, Rumuni, Węgierka, Finowie, Pakistanczyk, Chillijka, Nigeryjczyk i wiele, wiele innych. Akurat o “moim” Nigeryjczyku nie mam NIC dobrego do powiedzenia. Obsesja na punkcie kobiet i seksu do tego stopnia, ze to przerazalo nie tylko dziewczyny w domu, ale i facetow. Nie mieszkamy razem od 4 lat a jeszcze czasem nagle dostane 20 powiadomien na fejsie, ze polubil moje zdjecia sprzed X lat. Zachowywal się generalnie jak zwierze. Ale byl tez nasz kochany czarnoskory Fifi(urodzil sie we Francji, nie wiem jakie mial korzenie), ktory napisal nawet o naszym domu książkę.
Co do miejsca w ktorym teraz mieszkam. Kocham je za:

  • niesamowite, zapierające dech w piersiach widoki na każdym kroku
  • bliskość oceanu i plaży
  • misie koala odwiedzające mój ogród
  • papugi na drzewach
  • to że cała spolecznosc jest “zgraną paką” chociaz wiadomo, roznice zdan sie zdarzaja
  • uśmiech i zyczliwosc ludzi na ulicy
  • to ze przyjeli mnie z otwartymi ramionami jako “swoją”
  • pomoc sasiedzka
  • prawie kompletny brak przestępczości
  • takie male rzeczy jak “mam cale wiadro cytryn ze swojego drzewa, częstujcie się”
  • spokój i luz
  • zaangazowanie ludzi w sprawy spoleczne
  • wzajemne wsparcie wśród lokalnych artystow
5 polubień

Rajska kraina?Bo tak brzmi…A Ty jestes bardzo szczesliwa,co widze nie po raz pierwszy.Gratuluje!!!
Te cytryny…To chyba w ogóle typowe dla swiata zachodniego.
Szkoda ze to tak daleko :slightly_smiling_face:Juz widze swoje zdjecia :joy:
Troche mi to przypomina moj ulubiony obrazek od ktorego nie moge sie uwolnic od pol wieku…Szczeki 2 i miasteczko Amity.Pieprzyc rekina ale gdyby mi ktos zaproponowal,jade tam od razu!

Szczęśliwa, na tyle ile mozna byc szczęśliwym z dala od rodziny… w tym roku nie mogę ich nawet odwiedzic :frowning: Ale za to zafundowanie rodzicom wycieczki do mnie i pokazanie im tych wszystkich cudow natury było bezcenne :blush: Moj tata nigdy wczesniej nie lecial samolotem, a tu prosze… pierwszy raz i to do Australii!!
Jesli chodzi o zdjecia to nasza okolica jest tak fotogeniczna, że prawie nie da się zrobic kiepskich zdjęć :grin: moj kolega ze szkoly plastycznej byl w szoku i mowi “jakie ty swietne zdjecia zaczelas robic!” A to nie ja… to te widoki :grin:
Rekiny i u nas bywają… ale znacznie częściej wieloryby, delfiny, foki i wielkie płaszczki :grin:

3 polubienia

Za to, że mówimy w tym samym języku, że znam ich kulturę i mentalność, że tu mieszka 75% mojej rodziny.
Piękne widoki, klimat, możliwości, to rzecz ważna. Jednak ludzi (rodzinę) stawiam wyżej, zdecydowanie wyżej.

1 polubienie

Latanie from down under do Europy nie jest tanie,kosztuje tez kupe czasu wiec siłą rzeczy pewnie raz lub dwa razy do roku by w normalnych warunkach,Tobie pasowalo…
Ja normalnie latam dwa razy w miesiącu wiec to półrocze to dla mnie meczarnia pod tym wzgledem.
Tyle ze…Jak wyzej.Bycie w dobrym humorze,“na plusie”,w pelni zadowolonym w Anglii,przychodzi sto razy łatwiej niz w Polsce.
Zdjecia faktycznie robisz bardzo ciekawe!

1 polubienie

Czyli mowisz o swym miejscu zamieszkania,na Ślasku,tak?
A probowalas kiedys mieszkac za granicą?Na to nie ma jakiejs recepty ale czesto jest tak ze ludzie stają sie fajniejsi jesli nikt ani nic ich nie meczy,jesli widzą sens swoich poczynań,jesli ich pieniądze mają jakąś wartość.
Polakom,czesto oprócz trudnej do polubienia mentalności,przeszkadza głównie brak jezyka…I zamiast sie go uczyc,predzej bedą warczeć:“to przyjedz do Polski,pogadamy po polsku!”,co zostawiam bez komentarza…

2 polubienia

Języki obce, są mi obce, rosyjski i francuski na poziomie szkolnym, obecnie żadnym :grin:
Nigdy nie brałam pod uwagę wyjazdu na stałe do innego kraju. Nie było takiej potrzeby i nie jestem zbyt odważna. Lubię czuć grunt pod nogami, cenie stabilizację.
Mimo iż zmieniłam kilka razy miejsce zamieszkania, to ciągle jest to Polska.
Mam w rodzinie osoby, które żyją na obczyźnie, tylko 3 są wolnego stanu, pozostali są z rodziną ( mąż, dzieci).
Mój syn (kawaler) uwielbia podróże, dlatego kilka razy wyjeżdżał do pracy za granicę, nigdy nie chciał zostać na stałe. Jego obecna praca polega na wyjazdach do Niemiec. Jest zadowolony z zarobków i często pięknych widoków, ale cieszy się jak zjeżdżają do kraju po 3/4 tygodniach.

2 polubienia