Doświadczona położna została zwolniona, odwołała się do sądu…dyr.“Zadowolony” “W zasadniczym postanowieniu, które nas najbardziej interesuje, sąd żadnych zmian nie wprowadził - mówi Marek Wierzba. - Największe obawy w szpitalu wywoływało ewentualne przywrócenie przez sąd pani Piżanowskiej do pracy. Nie doszło do tego, więc jesteśmy zadowoleni. Skoro pani Piżanowska i my jesteśmy zadowoleni po tym wyroku, to tylko się cieszyć - podsumowuje Marek Wierzba”
.https://gazetakrakowska.pl/nowy-targ-sad-pracy-potwierdzil-ze-polozna-nie-powinna-byc-zwolniona-dyscyplinarnie-dodatkowo-podniosl-jej-kwote-odszkodowania/ar/c14-17432187
Znaczy tak: kobieta pracowała bez zarzutu, zwolniono ją bezpodstawnie, szpital stracił dobrego pracownika, ale pan dyr. nie omieszkał podkreślić zadowolenia z faktu, że ona tam nie będzie pracować. Choć była przydatna.
Czyż to nie mściwe i małostkowe?
Bo ja wiem?
Uklady w polskiej " sluzbie zdrowia" sa dla mnie rownie zrozumiale jak zasady gry w bejsbola.
A wiekszosc szpitali nie tylko w Polsce na poczatku pandemii miala problemy zaopatrzeniowe.
Ja tez przez pierwsze trzy miesiace maseczki szylam, surowiec mi przywozili, ile uszyla tyle bylo dobrze. Wtedy kazda pomoc sie liczyla.
Domyślam się, dlaczego pan dyr. był zadowolony. Bo nie musiał spojrzeć tej pielęgniarce w oczy.
Bo “szef ma zawsze rację”. Zwłaszcza, gdy powinien przyznać sie do błędu.Jakoś tym szefom umykają i te poranione ręce i ta okoliczność pracy w maseczce, która do przyjemności nie należy i niezawodność pracownika pracującego z poświęceniem.
Kiedyś miałam w pracy “koleżankę” Też dobrze pracowała, ale… była tak pyskata, zarozumiała, niekoleżeńska, że wszyscy odetchnęliśmy z ulgą gdy sama się zwolniła. Nawet ówczesny dyr. był zadowolony, że pozbył się intrygantki.
Trudno oceniać nie znając sytuacji.
No i czyją stronę trzymacie?
P.s. To był wpis nie do tego wątku, sorry :)))
yyy…no, nie wiem, bo ja nim kogoś uznam za takiego, co o nim tak mówią to sprawdzam sama, czy on aby taki jest.
Jednostka wygrywa z systemem. Jest nadzieja