Zamiast o polityce...

Pominę tak oczywiste rzeczy, jak rozwój świadomości i technologii i skupię się na zasadniczej kwestii. Ciąża nastolatki jest problemem dla niej i dla jej najbliższych. Mam na myśli niespodziewaną ciążę. Do macierzyństwa i ojcostwa trzeba dorosnąć mentalnie.

I pomawiam pytanie. Dlaczego chcesz młodym ludziom zabierać młodość? Dlaczego chcesz, żeby starsi, po ukończeniu wychowania swojego dziecka, musieli uczestniczyć w wychowaniu następnego?

3 polubienia

To prawda. Ale rozmowę o tym zostawmy na inną okazję. Musi być jakiś limit puszek Pandory otwartych w jednym pytaniu… :wink:

Nie sądzę, żeby świadomość miała tu większe znaczenie. Ona tylko daje dodatkową metodę kontroli nad procesem już kontrolowanym na inne sposoby, i niekoniecznie jest to metoda najbardziej skuteczna.

Birbancie, zaczynamy mówić do siebie zamiast rozmawiać. Zostawmy to.

Zadałem tylko pytanie. To jeszcze rozmowa jest.

1 polubienie

Mysle, ze to jednak rozmowa tylko, ze w postaci pisemnej. No, chyba ze nie czytacie…

ustna wymiana zdań SJP

Pozwolisz, ze sie nieco wtrace?

  1. swiadomosc KLIK
  2. technologia KLIK

Przy okazji:

  1. psychologia od niedawna uznawana jest za nauke, wlasnie ze wzgledu na brak mozliwosci obiektywnego MIERZENIA wielu jej dziedzin. Warto sprawdzic tez haslo “samoswiadomosc”
  2. wytlumaczenie hasla “technologia”, w przypadku rozmowy zwiazanej z Twoim pytaniem,
    powinno zostac rozszerzone o czynik biologiczny i psychologiczny.

Mysle ze moze to troche rozjasni?

2 polubienia

Oczywiście, zapraszam! I dziękuję, bo faktycznie rozjaśniło.

…ale chociaż rozjaśniło, to jednak niestety niewiele zmieniło.

Świadomość to “podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)”.

Technologia to “metoda przygotowania i prowadzenia procesu wytworzenia lub przetwarzania jakiegoś dobra lub informacji”.

Obie rzeczy odnoszą się do jednostek: jednej osoby zdającej sobie sprawę z tego co się dzieje, jednej metody prowadzenia procesu.

Więc “rozwój” technologii jeszcze na upartego można przyjąć, bo w końcu mamy tych metod więcej niż w przeszłości. (Ale dlaczego mamy mierzyć technologię tylko ilością?) Za to “rozwój” świadomości - nie bardzo ma na czym się oprzeć. Nawet odkrycia naukowe nie pomogą, bo do bycia świadomym nie trzeba wiedzieć dlaczego coś się dzieje; wystarczy tylko wiedzieć, że coś się dzieje.

1 polubienie

No i tu wlasnie tkwi problem psychologii. Jakos tam sie uogolnia. Czy prawidlowo: sa rozne szkoly. A moje prywatne zdanie: spoleczenstwo sklada sie wlasnie z jednostek. Generalizowac nie ma po co. Czyli: chcesz to rodz, wychodz za maz lub nie, badz czyjas utrzymanka lub badz samodzielna, zarabiaj pieniadze lub upodobnij sie do huby. Obojetne czego bys nie zrobil/a (teraz chodzi mi o czlowieka ogolnie) i tak poniesiesz konsekwencje. Zle lub dobre, a pomiedzy nimi jeszcze jest mnostwo odcieni.

1 polubienie

Być nie może! To brzmi prawie tak, jakby udało mi się cię przekonać… :wink:

1 polubienie

Ja przeczytalam te dluga wypowiedz, bo jest wedlug mnie rzeczuowa, przemyslana i bardzo interesujaca!!!

FIZJOLOGIA=to cała odpowiedź…
Chociaż …są rzeczy,o których się fizjologom nie śniło…:innocent::wink:

eva nie lubisz młodzieży?
Ja nie lubię określenia “GÓWNIARZ” -to jest jednak obraźliwe, a nikt nie lubi wyzwisk ,
lepiej MAŁOLAT czy MŁODY,MŁODA albo NASTOLATEK po prostu.
Sami też kiedyś mieliśmy te -naście lat…


:wink:

4 polubienia

Ok, to lecimy dalej:
Hormony fajna rzecz, bez nich byśmy nie żyli, ale w tym wieku się przeorganizowuje cała gospodarka hormonalna (“dochodzą do głosu” hormony płciowe, które wcześniej sobie w organizmie w sumie nie działały), w efekcie różne dziwne rzeczy się dzieją, w tym psychicznie ludziom zwykle lekko (lub trochę mocniej) wali. Teraz dzieci wychowuje się raczej bardziej samodzielnie, bez sztabu ludzi zajmujących się dodatkowo dzieckiem, ewentualnie jakieś dwie, trzy osoby do pomocy, a taki człowiek w wieku nastu lat poza jakimiś wyjątkami zwyczajnie nie jest gotowy do roli rodzica. Dziecko byłoby wychowywane przez jego rodzinę, nie przez niego. Dalej: to, co nazywasz ciamajdowatością, to raczej przystosowanie do realiów życia. Ludzie w wieku nastu lat, znowu, nie mają szans się usamodzielnić. W tym wieku mają umiejętności wystarczające obecnie do zarobienia takiej kwoty, która uniemożliwia samodzielne przeżycie. Oczywiście są wyjątki, mam kolegę, który usamodzielnił się w wieku 18 lat, wynajmuje mieszkanie, finansowo jest niezależny, studiuje+ma nieźle płatną pracę (kelner, dużo ciągnie z tipów), ale to znowu raczej wyjątek potwierdzający regułę, zresztą utrzymuje się tylko dlatego, że mieszka z koleżanką, która też pracuje. Przeciętnie, 16-latek za swoją pracę nie jest w stanie się utrzymać,bo zarabia za mało+ma słabe perspektywy na zwiększenie tych zarobków.
A co do czasu wychowania potomstwa, fakt, tutaj mamy gorzej niż większość innych zwierząt.

1 polubienie

Jak słusznie zauważyłeś, nie da się być całkowicie niezależnym :slight_smile:
A jednak lepiej być zależnym od pracodawcy niż być zależnym od swojego pracodawcy+męża, a więc, co za tym idzie, też jego pracodawcy. Im mniejsza ta siatka zależności, tym lepiej (finansowa, bo z taką emocjonalną to już sprawa się komplikuje), bo tym bliżej jest się tej niezależności.
Dlaczego jak największa niezależność jest fajna: bo niezależność finansowa ciągnie za sobą niezależność ideologiczną. Nie muszę słuchać aż takiej ilości ludzi, żeby dostać od nich kasę na utrzymanie siebie i dziecka, mogę coś zrobić po swojemu czy wbrew komuś, jak mi to nie pasuje, bez większego ryzyka odcięcia sobie możliwości godnego życia.
Na wymianę na nowszy model ci inni niż bogaci też się decydują, tylko mniej oficjalnie, przez zdrady. Wtedy mają wszelkie korzyści płynące z posiadania żony+fajniejszą od niej partnerkę seksualną, na której dzieci niekoniecznie będą chcieli płacić-alimenciarzy nie brakuje, nie każda dziewczyna też pójdzie do sądu z taką sprawą, wiedząc, że poszła do łóżka z żonatym mężczyzną i że prawdopodobnie na nią wyleje się takie samo (jeśli nie większe) wiadro pomyj pt. “jaką to puszczalską dziw.ką ona nie jest”. Męską niewierność łatwiej przychodzi zrozumieć, i to z kolei jest spowodowane względami historycznymi, tak samo zresztą jak fakt, że kobiety zarabiają mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach, więc model z bogatym mężem jest bardziej prawdopodobny niż z bogatą żoną i biedniejszym mężem. Zresztą, jak wejdzie się w rejony jakiejś psychologii ewolucyjnej itp., wyjdzie, że coś jest w tym stwierdzeniu, że kobiety lecą na kasę. Tak samo jak w tym, że faceci lecą na wygląd. (Może jednak trzeba było iść na tę psychologię :grin:)

1 polubienie

Zależy, są tacy, co do 40 roku życia się takich rzeczy nie uczą, są tacy, co w wieku 16 lat są już w stanie pozwolić sobie na pewną samodzielność i przy okazji nie zrobić sobie krzywdy. Też z gniazda wyfrunęłam w wieku 16 lat, poradziłam sobie z tym, aczkolwiek utrzymywać się wtedy na szczęście nie musiałam, tylko się uczyć i nie robić zbyt wielu głupot. Ale wiem, że nie byłabym w stanie w tym wieku być matką.

1 polubienie

W porządku, podałaś powody dla których niezależność jest cenna. Zgadzam się z nimi. Gdyby niezależność była jedyną rzeczą którą warto w życiu mieć, wybór byłby oczywisty. Ale jest, czy może są też jakieś inne?

A z tym kto na kogo leci, lepiej nie kombinuj. Jest tak jak jest, bo to najlepszy sposób. Wygląd w dobrym przybliżeniu oddaje zdrowie, więc mężczyźni wybierają dla swoich dzieci jak najzdrowsze matki; pieniądze w dobrym przybliżeniu oddają zaradność, więc kobiety wybierają dla swoich dzieci jak najzaradniejszych ojców.

Do tego właśnie to się sprowadza :slight_smile:
A co do reszty, odpowiem chyba za jakiś tydzień, ale czuję, że to pytanie się będzie jeszcze ciągnąć :wink:

1 polubienie

Nie szkodzi. Poczekam… :wink:

Lecimy dalej: oczywiście, że są też inne ważne wartości poza niezależnością, ale tu znowu rozbijamy się o grunt kulturowy.
Niezależność jest teraz znacznie cenniejsza niż była jeszcze jakieś 100 lat temu i weszliśmy w jakąś formę kultu niezależności. Z kolei z kultu rodziny powoli wychodzimy na rzecz kultu komfortu.
Zostanie nastoletnią matką odbiera i niezależność, i odejmuje na komforcie życia. Może kiedyś to nie była wielka strata, bo inne wartości bardziej się liczyły, ale teraz większość ludzi ma wpojone te właśnie wartości jako jedne z przewodnich
Znowu, można się spierać, czy to dobrze, czy źle, tak samo jak można się spierać, czy kiedyś było lepiej, czy gorzej. Ale fakty są takie, że, chociaż system wartości każdy musi ustalić sobie sam, to teraz więcej kobiet-ze względów społeczno-kulturowych-przedłoży niezależność, karierę i wygodę ponad jak najszybsze macierzyństwo. Większość dziewczyn teraz w wieku 16 lat jeszcze kompletnie nie ma rozwiniętego instynktu macierzyńskiego. Myślę, że to dlatego, że odczuwanie go w tym wieku przestało być dla nich potrzebne i przestało być w ogóle korzystne.

2 polubienia