Choć ten jeden raz,będzie to co tygrys lubi najbardziej!
Chicago…Początek roku 1969…Ukazuje sie album,“Chicago Transit Authority” ktory bardzo"skrócił"droge od Blood Sweat Ant Tears,do wowczas,wspólczesnego rocka.
Wtedy wlasnie,co tydzien dzialy sie sprawy epokowe.Pierwszy zestaw nagran Chicago to także,bylo wlasnie TO!
Tutaj wersja koncertowa,oddaje klimat ale nie jest tak genialna jak w studiu…
Byl to,krotko mowiac,genialny zespol…Przez kilka lat.
Sukces wszystko zniszczyl,zebral takze tragiczne zniwo [znakomity Terry Kath,gitarzysta,usunał sie za sprawą zabawy w rosyjska ruletke…]
Temat na kilka stron ale dzisiaj tylko,“I’m A Man”,wczesniej grane przez Winwooda i jego,Spencer Davis Group…
Cóz to były za dni!
Uslyszymy sie kiedys w sierpniu…
Obudzilem żonę landlorda…O 5.30 rano…Ale to Anglia a nie Polska i…śmiali sie:))
Są sprawy ktorych sluchac po cichu nie umiem…
Zaraz odpalam Deep Purple"Burn" a potem,niech sie dzieje co chce
Hmmm…
Zastanawiasz mnie czasem…
To bardzo daleka droga od klasyki…
I trudna do osiagniecia w normalnym mieszkaniu…
Ale…Tak czy siak,brawo!Bo dla mnie to znak ze moge czesciej liczyc na odzew:))
Dawniej tylko powaznej klasyce siedzialam, na nic innego czasu nie starczalo. To przynajmniej terz troche poznam i bardzo sie ciesze, na Twoje propozycje (disco polo nie dajesz…).
WRRRRR…
Zanim wszystko zgasze…
Taka mysl mnie naszła…
Posluchaj raz jeszcze,o ile jest w sieci [kiedys Ci sie udalo…] ,King Crimson i Opowiesci żeglarza [A Sailor’s Tale]…
Z plyty Islands…
I podstaw to pod Ajwazowskiego…
Problem jest taki ze coraz trudniej o oryginalne brzmienie w sieci.Jednak to byl 1972 rok wiec nie powinno byc kłopotu…
Jesli pozwolisz…Plyta zaczyna sie od “wprowadzenia” z wokalizą Judy Dyble…Nie o to mi chodzi!
Chodzi o to co dalej!
Co ciekawe…Na basie gral wtedy,niezyjący juz od lat,Boz Burrell…To on wchodzi dynamicznie w ten utwór.A szef zespolu,despotyczny Robert Fripp,twierdzil przez lata ze Boz,nie potrafil grac…
Musialo byc cos nie tak bo grupa"padła" w tym cudownym dla innych,1973 roku…
To tylko ciekawostki…Ostateczny efekt to plyta!
Dzisiaj sie to lekceważy,kiedyś była to świetość…
I chyba wazne pozostaje to,jak spojrzec na dzieło w zgodzie z duchem tamtych lat…
Jak juz uporasz sie z moim zdaniem,najlepsza wizja sztormu w historii rocka,pod koniec albumu,jest utwor tytułowy…
Czysta poezja,rozciągnieta w czasie na ok.6 min.Gwarantuje jednak ze od tej chwili,bedziesz inaczej myslec o rock music…