Jak dziabnal we wrażliwe miejsce to pech. A koguty sa bojowe, kuzynka mojego taty miala takiego zamiast psa do pilnowania podwórka, nie bylo odwaznych
Chciałbym wiedzieć tego koguta jak atakuje Blum, wilczycę córki. Nawet na rosół by nie zostało.
W tym wypadku to nie wina koguta, a tym bardziej harmonijnej przyrody, bo skąd on ma wiedzieć, że kobieta ma żylaki? Dziobie gdzie popadnie.
Wystarczy uświadomić ludzi mających żylaki jakie są skutki przerwania ciągłości skóry, czy pęknięcia żylaka.
Psy pior chyba nie jedza, to cos by tam zostało? Ale ogolnie koguty bojowe zwierzatka.
Mnie to bardziej zastanawia w drugą stronę. Jak ktoś próbował w Polsce nie jeść mięsa, nie jest wielką tajemnicą, że poza największymi miastami to jest masakra i wegetarianie (a weganie to już w ogóle) są zwyczajnie dyskryminowani, jakoś szykanowani itd. Zawsze nie ogarniałam, jak to się dzieje, że innych rzeczy można nie jeść, a jak się nie je mięsa, sporo ludzi nagle ma z tym wielki problem.
I dzisiaj trafiłam na takie coś
[Mam nadzieję, że nikt przypadkiem nie wesprze, jak wrzucę tu tego linka]
@Devil Twoje klimaty (Kościół) w połączeniu z tematem pytania (przyroda, zwierzaczki itp.)
https://www.pch24.pl/wrognumerjeden?t=C&ka=002366&fbclid=IwAR1GzVQrQ1RZfl-T5Ue3Q3ZJWPQPJWZkOjMQX0mhhoHY3BgwXr5aiBvC0xw
Niektóre koguty są na tyle głupie,żeby atakować, co i kogo się da. Mnie też taki zaatakował. Skoczył na mnie, a ja spokojnie go za gardziołko lewą ręką złapałem i z lekka ścisnąłem. Oczywiście nie dodusiłem głupka, bo po co? Po lekkim przyduszeniu puściłem i kogucik zmądrzał. Chwilę się pochwiał, a potem poszedł w długą. I,popatrz, starannie mnie później unikał. Miałem wtedy 17 albo 18 lat.
Kilka lat później znokautowałem atakującego mnie brytana, którego jeden indiota na mnie poszczuł. Idioty nie zdążyłem, bo jak pies padł, to indiota poszedł w długą, jak ten kogut. A gonić mi się już nie chciało.
Ten pies skoczył na mnie, a ja go prawą prostą idealnie w nos, kiedy był w powietrzu. Zakwilił i padł na bok nieprzytomny.
Trzeba było zacząć od idioty
Indiota stał za daleko. A ja się musiałem bronić. I to szybkie ruchy mieć. Ale byłem, wtedy dobrze wytrenowany dzięki boksowi.
Pokonać atakującego psa to dla mnie wręcz niemożliwe…brawo!
Krwotok zylny w ogole jest trudniejszy do zatamowania, tyle to pamietam z pierwszej pomocy. A jeszcze u starszej osoby z oslabionymi zylami?
To było wytrenowane. Instynkt. Tak, jakby człowiek na mnie szedł. Typowa kontra. Skoczył na mnie tak, że tylko trafić. Dlatego czynnie uprawiających boks nie należy zaczepiać,
Wystarczy dobry ucisk i pędem do lekarza, nawet palcem jak nie ma niczego innego pod ręką.
Z żylnej nie “sika” i ludzie to lekceważą.
Bo uderzenie psa w nos to jedyna metoda na skuteczne ogłuszenie zwierzaka.
A w co go miałem trafić, skoro to najlepiej wystawiony cel był?
A jak sądzę kobiecina krwotok zignorowała.
przeciez nie w d… Co należało sie wlascicielowi
Zagadka: na granicy polsko-czeskiej stoi jako od koguta. Na którą stronę spadnie?
Niestety, to było w obcym mieście, a ja zaraz miałem pociąg. Po 20 minutach już byłem w wagonie.
Dokładnie, bo żylna lekko cieknie i jest ciemna może przyłożyła jakiś opatrunek bez ucisku, a to się sączyło, aż się wysączyło…może nawet w nocy.