Dlatego wynaleziono traktor.
Jesteś ze wsi?
Mam kolegę, rodowitego Warszawiaka. Dokładnie mówi jak Ty. Ba twierdzi, że jest fachowcem bo kiedyś był na darmowym (chodzi na wszystko co jest DARMOWE) kursie o ekologicznym rolnictwie.
Jak chcesz wiedzieć to dzisiejszy rolnik nie chce być niewolnikiem. Posiadanie bydła oznacza niewolnictwo. Jak to bydło mleczne to trzeba je regularnie karmić, doić. Pracownicy są g… warci. Trzeba to robić osobiści. Nigdzie nie pojedziesz. Zapomnisz o wakacjach. Dzień w dzien masz orkę…
Z trzodą chlewna jest podobnie, ale tylko trochę lżej. By zarabiać trzeba jej mieć dużo. Awaria, np. prądu zwykle równa sie smierć stada bo się duszą (tyle ich jest w chlewach). Podobnie choroby. Trzeba chuchać na zimne i cały czas kontrolować ich stan…
Aha, zapomniałem. Ma być ekologicznie czyli 2-3 krówki i 8 świnek.
To zmartwię Cię. Na własne potrzeby to za duzo. Przy produkcji oznacza dopłacanie do mleka i mięsa.
Są szalone pomysły w UE by zlikwidować dopłaty czyli produkcję rolniczą w Europie. Wszak mozemy żywność se kupić za granicą. Tylko w przypadku klęsk żywiołowych , zarazy nikt nie sprzeda żywności której mu brakuje… Więc każdy kraj musi być samowystarczalny.
Obecne wożenie bananów przez pół świata, żywności po całej Europie to dopiero marnotrastwo zasobów.
W normalnym kraju powinno być tak iż na każde ~400-500 osób przypada jeden masarz. Czyli nawet mała wiocha powinna mieć własnego rzeźnika i sklepik z mięsem I co ciekawe z wyliczeń wynika iż wcale mięso nie byłoby droższe niż jest. Obecnie koszty uboju są malutkie w duzych zakładach ale koszty transporu żywca (czasem na 300km), a potem mięsa (znów na 300 km), przetworów i jego sprzedaży tak duze że zrównałoby się to z malutkimi 1-2 osobowymi rzeźniami…
Znam nawet taką małą rzeźnię. We własnym sklepie po 10:00 już prawie nie mają towaru, o 12:00 mają “puste haki”…
Ekologiczne rolnictwo/ekologiczne gospodarstwa oznaczają małe gospodarstwa. Które maja niewielkie nadwyżki. Oznacza to powrót do stanu gdy 60-80% społeczeństwa zajmuje się produkcja żywności.
Znam kraj ktróy przeprowadził taki eksperyment. W jeden dzień przeprowadził ludzi na wieś. Praktycznie wszyscy tam zginęli. nie to nie Rosja. To była Kambodża.
Wydaje mi się, że za bardzo skupiasz się na ideale gospodarstwa ekologicznego, tak jakby to była jedyna warta wzmianki rzecz. Ale to nawet nie jest coś, co ja proponuję. Mi chodzi tak naprawdę o dwie rzeczy:
Zwierzęta hodowlane mogą zwiększać produkcję roślin uprawnych, jeśli w uprawie zastosuje się nawozy bazujące na odchodach tych zwierząt.
Jeśli Polska całkowicie zrezygnuje z używania nawozów sztucznych, to i tak bez problemu będzie się w stanie wyżywić.
A jakie wnioski mają z tego rolnicy wyciągnąć - to już nie mnie decydować. Ja rolnikiem nie jestem. Ja tylko mówię, że to się generalnie da zrobić.
Więc czym ci się ta nieszczęsna Kambodża naraziła, że ją do rozmowy wciągasz?