No bo jak już są te pasy przynajmniej dla przednich siedzeń, to jeśli nie jest się samobójcą, to jednak rozsądniej wydaje się zapinać te pasy.
A tu lekarz bardziej młody niż stary, i działacz polityczny. Wydawałoby się, że można od takich osób oczekiwać wyobraźni i odpowiedzialności, chociaż ta osoba z tylnego siedzenia też zginęła.
Zawsze lepiej się zapiąć
Raz się zdarzyło.Póżną nocą z kumplem wybraliśmy się do pobliskiego miasta na “występy godowe”.Wzięliśmy po drodze jakieś dziewczyny na stopa i nagle zatrzymała nas policja.Ledwo zdążyliśmy narzucić pasy bo zapiąć to się nie udało z braku czasu.Ale był popłoch
Całe szczęście to nie była drogówka.Oświetlili nam tylko gęby latarkami o coś zapytali byliśmy wolni.Szukali jakichś przestępców i nie zwracali uwagi na drobnostki.
Zwłaszcza, ze łapią i mandaty wklejaja
Zapinam, bo jak nie zapnę to wyje.
Zapinanie pasów to nie jest wielka fatyga. Sam przed ok. 10 laty wylądowałem autem na drzewie po uśnięciu za kółkiem przed Chojnicami, i na 99 % tylko pasy mnie uratowały. Mogę pokazać fotki, które już tu pokazywałem. Zapinanie pasów to żadna fatyga, robi się to praktycznie odruchowo.
Nie zawsze się uda zwłaszcza jak ma się głowy odwrócone na tylne siędzenie a na drogę patrzy czasem jednym okiem i nagle zobaczy się przed maską światłość całe szczęście tylko policyjnej latarki.
Ja zapinam pasy nie patrząc na nie. Wszystkie auta mają ich wpinanie dla kierowcy w tym samym miejscu pod prawą ręką, a miałem już z 10 różnych aut. Oczywiście dla pasażera z przodu są pod lewą ręką.
Nie zdarza się. Zapinam. Co prawda, nie zaszła jeszcze potrzeba by zadziałały, ale póki jeżdżę, zajść może, a przezorny zawsze ubezpieczony.
Przyczyną śmierci ofiar tego wypadku nie było niezapięcie pasów bezpieczeństwa.
Tu nawet pasy ośmiopunktowe nic by nie zmieniły.
Ale często pomagają, czego sam doświadczyłem.
Po to są pasy bezpieczeństwa, by pomagały.
Podczas tego wypadku, aby pasy mogły pomóc, musiałyby zmienić prawa fizyki.
Ciekawostka: trzypunktowe pasy bezpieczeństwa wynaleźli inżynierowie firmy Volvo. Firma Volvo nie wnioskowała jednak o wydanie patentu na ten wynalazek. Poszli dalej i ZA DARMO umożliwili innym producentom samochodów korzystanie z ich wynalazku. Tzw. patent otwarty.
Przeważnie jest tak, że niezapięcie pasów nie jest przyczyną wypadków.
Wyglada, ze gnali jak wariaci i wbili sie pod ciezarowke. Tam nawet system airbagów duzo by nie dal. Moze na tylnym siedzeniu pasazer by sie dluzej meczyl?
Ale juz efekty w postaci stanu ofiar?
Bywaja skutkiem braku tego zabezpieczenia.
Widziałem i to bardzo z bliska kilka takich wypadków na autostradach Europy. Niedaleko Stuttgartu, np, busa, który harmonijnie skrócił się do dwóch metrów długości, będąc w bliskim kontakcie między dwoma ciężarówkami. Były tam dwie byłe już osoby w tym spłaszczonym busie, a krew od spodu tej harmonijki mocno kapała i zrobiła się duża kałuża z tej krwi na asfalcie.
Bywa i tak, że pasy bywają przyczyną zgonu w czasie wypadku, Tak zginął jeden z moich kolegów. Stosunek ratowania życia przez pasy do śmierci przez nie, to jakieś 100:12.
Zgadza się.
Ale to co opisujesz, to jesli bus byl sprasowany - ludzie szans nie mieli. Natomiast jest wiele wypadków, kiedy z braku zapietych pasów opuszczają pojazd przez zamkniete szyby - niektorym dzięki szybkiej pomocy, postępom medycyny i niewiarygodnemu szczęściu udaje się przeżyć. Przypadek raz na dziesiatki tysiecy? Tez zalezy od auta, predkosci i rodzju uderzenia.
Zawsze zapinam pasy. Z niezapiętymi pasami czuję się, jakby fotel mnie nie trzymał. Jedynie czasami w lesie w okolicach mego rancza pozwalam sobie na przejechanie krótkiego odcinka bez pasów. Ale jako że w obecnie posiadanym aucie zaraz po ruszeniu włącza się alarm, który dodatkowo po jakiejś pół minucie rozkręca się w prawdziwą kakofonię, to i w lesie bez pasów ani rusz.
Natomiast w mieście czy trasie to odruch bezwarunkowy. Pracując kiedyś w firmie ubezpieczeniowej przy szkodach komunikacyjnych poznałem wystarczająco dużo przypadków całkiem poważnych wypadków, które zdarzały się zaraz po wyjeździe spod domu, czy przejażdżce do pobliskiego sklepu na osiedlu, czy nawet kilkadziesiąt metrów po wyjeździe nowym autem z salonu. Licho nie śpi.
Zresztą panowie policjanci też myślą nad sposobami łapania takich niezapiętych.