Wczoraj wieczorem wyrzucałem do śmieci moje stare buty, na nic już się nie zdały. Dziś rano, ubierając się patrzę, a one stoją w przedpokoju. Ki czort? – myślę – śniło mi się to? Wróciły same?
Gdy jestem już w pracy, dzwoni do mnie syn: „Tato, gdzie się podziały moje buty?” No i wtedy mnie olśniło! Poszły do śmietnika zamiast moich!
Dawno temu postanowilam potraktowac jako skarbonke pudelko (dosc eleganckie) po perfumach. Na poczatek schowalam tam 500 zl (wowczas to bylo duzo). I zapomnialam o tym
Po kilku miesiacach robilam czystke i wyrzucalam niepotrzebne rzeczy. I to pudeleczko po perfumach tez. Dopiero po jakims czasie chcialam cos zakupic z oszczednosci i…
…wiadomo!. Spora czesc mojej pensji wyladowala w smietniku. Jeszcze dlugo denerwowalam sie z tego powoduj
Klucze od mieszkania zamiast torby ze śmieciami do kontenera. Dobrze , ze pełny był, udało się ręką sięgnąć, ale najpierw musiałem wejść na ten kontener i położyć się na płask.
A mój koleś ze śmieciami w reklamówce do pracy przyszedł, bo kanapki, co miał je w drugiej reklamówce, wywalił do tego samego kontenera. Mieszkaliśmy w sąsiedztwie. No to sobie zajechał na osiedle autobusem , wskoczył do środka pojemnika, coby wymiany dokonać, śmietnik, akurat pusty był. A kiedy tam się znalazł, ktoś sypnął mu na głowę odpadki luzem.
Kiedyś wspomniałam na starym pytamy,że wyrzuciłam wypłatę do śmieci,które zostały już wywiezione. Na szczęście był to sam czek i szef go anulował i wypisał nowy.
Przez pomyłkę wrzuciłam też złote kolczyki do kominka,które były zawinięte w chusteczkę higieniczną. Zorientowałam się po chwili. Na szczęście udało mi się je uratować:))
Z nieco innej beczki.
Kiedy likwidowaliśmy z rodzeństwem mieszkanie po rodzicach, do śmieci poszło wiele przedmiotów które dziś zaliczyłbym do pamiątek rodzinnych, przedmiotów zabytkowych albo nadających sie do przywrócenia do życia. Ale wtedy była inna atmosfera a i miejsc na upchnięcie takich zasobów nie mieliśmy. Wynosiliśmy na śmietnik (otwarty) a wiele z tych rzeczy natychmiast znikało.
Za cholere nie pamietam takiej sytuacji…Poza drobiazgiem typu,wywaliłem dobrą żarówke a złą probowałem wkrecic z wiadomym skutkiem…
Prawdopodobnie nigdy…
Zresztą zanim ja coś wyrzuce to mijają lata świetlne
z tym wyrzucaniem…
ja i niezyjacy niestety tato i maz byli jak ja - kolekcjonerami przydasiow. wiec kazda akcja kierunek kosz musiala byc poprzedzona konsultacjami.