to nawet nie kwestia wieku - raczej zwyczaju.
choc szczerze mowiac domowe ftytki na smalcu smaczniejsze…
najpierw sie spokojnie zagospodaruj na tej wyspie, a potem bedziesz myslec co dalej, kilku srok za ogon to trzymac sie nie da.
Dokładnie, teraz mam tyle rzeczy do zrobienia że codziennie coś… Jak w końcu złapie oddech to wówczas pewnie pomyślę czego mi brak.
wiele rzeczy da sie dokupic na miejscu
Joko
Snickersy i Marsy to bardzo często…żelazna porcja róznych “specjalsów”.
Daje energię na kolejne 1,5-2 godziny :)))
stanowczo wole pare plasterkow suszonej szynki…
To mi przypomniales jak zamrozilam “na kamien” piwo w zamrazalniku…
Dokładnie taki też mam zamiar
Zamrożenie piwa też mi się zdarzyło. Po rozmrożeniu nie smakowało mi.
To też mi się zdarzyło
Zamrożenie piwa na kamień zdarza mi się systematycznie. Oczywiście potem ja się wkurzam, że piwo rozsadziło butelkę a kobieta, że w lodówce kataklizm …
Czyli znasz ten bol…)
Podobnie bylo u mnie z kawa espresso.
Zawsze twierdzilem,ze najlepsza jest kawa w barze.
Do momentu,gdy kupilem ekspres,ktory daje odpowiednie cisnienie pary.
Teraz owszem,wypije kawe w barze,ale ta w domu jest najlepsza,o malo mozna by ja widelcem jesc,wychodzi tak gesta.
Tak patrzę na to pytanie…
Czy ja coś zepsułem,“niechcący”?
No chyba nie…A wszyscy walą o zmianach smaków wg. zmian okoliczności czy np. błędów życiowych…
Pomyłka odbiorcy czy autora pytania?
Tak,zepsułem sobie kiedyś kalafior,soląc jak idiota.
Ale ważniejsze jest że zepsułem sobie taki jeden mecz,wybierając złą opcję…Nie tylko sobie ale i reszcie drużyny…W sportach zespolowych,zdarza się…Ale siedzi to w człowieku czasem…
W ten sam sposób,zepsulem sobie świeto na wyciagniecie ręki,grając tak a nie inaczej,w finale pewnego turnieju ping ponga…Mam to po 25 latach,wciąż przed oczami…Ale może przesadzam? W pingla decyzje zapadają w ułamkach sekundy…
Raz zepsułem sobie imprezę w liceum…Niepotrzebnie.Było zignorować idiotkę i jej opowieści.A ja nie i dalej się kłócić…Po co?
No ale wtedy coś tam,wwiercasło się w człowieka.Może w skrytości ducha bardziej ją lubiłem niż byłem sklonny sie przyznać?
No i at last but not least,spieprzyłem sobie jedno takie,wesele.Dałem sie namówić na wódke [której NIE CIERPIĘ!!!]
Plus jeden spieprzony egzamin,plus idiotyczna odpowiedz w"1 z 10"…
Ale przynajmniej mam co wspominać
Temat z zasobow archeologii forumowej?
Nie wiem czy niechcacy? W dziecinstwie rozkrecilam stary, juz zepsuty budzik. Od tego czasu wiem po co na swiecie sa zegarmistrze…
Ja zepsułem w takim sensie, że gdybym ja był podjął w roku 2009 choć trochę inną decyzję, to dzisiaj by to do mnie nie wracało i to niezależnie od słuszności tej decyzji.
No akurat tego,wiedzieć nie możesz
ja tu już nie czytam, bo się odchudzam…tyrajmisiu, snikersy, torciki… Serca nie macie
Ja mogę jeszcze dodać, że ja niechący rozdeptałem wtyczkę od laptopa. Było to kilka lat temu.
Jesli o tym mowa to pocieszę Cię…Usiadłem kiedyś na moich dawnych, ulubionych “lennonówkach”[okularach słonecznych]…Nie było co zbierać…