Zmarł Ryszard Szurkowski

Odeszła legenda polskiego kolarstwa. Chyba ostatnia z wielkich dla tego sportu lat 70. Co prawda, my za żelazna kurtyną pasjonowaliśmy sie wtedy tylko kolarstwem amatorskim i grając w kapsle z wpisanymi nazwiskami naszych ulubieńców byliśmy przekonani, że to najwięksi kolarze na świecie. No cóż, propaganda Wyścigu Pokoju robiła swoje, ale za to przyczyniło sie to wielkiej popularności tego sportu.
A Szurkowski wtedy wygrywał jak chciał, cztery Wyścigi Pokoju, Mistrzostwo Świata, tylko na olimpiadzie nie udało się niczego zwojować. Do dziś pamiętam końcówkę wyścigu indywidualnego MŚ w Barcelonie w 1973 - Rysiek odjechał wtedy pozostałej trójce z ucieczki w takim tempie, jakby był na motocyklu i w pieknym stylu zdobył tęczowa koszulkę!

3 polubienia

W tej ucieczce czwórki był jeszcze Polak Staszek Szozda, więc rywalom trudniej było upilnować obu naszych kolarzy. Szozda ich odciągnął, a wtedy Szurkowski im uciekł. No i ma już spokój od głupiego ludzkiego życia po niedawnej kraksie w wyścigu weteranów, która przemieniła jego życie w udrękę.

3 polubienia

A tyle powiedziano ostatnio,ze czuje sie lepiej… :unamused:
Amotorskie kolarstwo,tak jak piszesz nie wychowalo wtedy zbyt wielu pozniejszych mistrzów ale mialo swą cudowną specyfike.Liczyla sie narodowość,znacznie wiekszą wage przywiazywano do jazdy druzynowej a wyscigi na wzor zawodowych,byly wieloetapowe.Wyscig Dookola Polski trwal dluzej niz WP.Francuski Tour De L’Avenir czy brytyjski Milk Race,podobnie do WP.
Niemniej nie zgodze sie na nazywanie tego 2 ligą.Kolarze na to nie zaslugują! Winien byl podział i to ze obie strony muru zawziecie pilnowaly swego…
Szurkowski byl moim bohaterem juz w latach 60-tych gdy potykal sie z J.P.Danguillaume a rok potem z innym talentem z kadry trenera Ubrona,Marcelem Duchemin.Wokół Szurkowskiego powstala potega z ktorą mogli sie rownac tylko pojedyńczy kolarze i tylko od czasu do czasu…Byl kiedys taki etap WP w Poznaniu ze cale podium na stadionie 22 lipca,zajeli Polacy:Czechowski,Szurkowski i Hanusik…
Rok 1973 i Barcelona to bylo cos co musialo sie stać.Pokaz bezwzglednego panowania polskiego kolarstwa amatorskiego w wykonaniu Szurkowskiego i St.Szozdy…Po nich mielismy jeszcze mistrzów takich jak Piasecki,Mierzejewski,Halupczok czy mistrz świata,Jan Kowalski [wyprzedzajacy w Montrealu wlasnie…Ryszarda Szurkowskiego!].Nigdy jednak pozniej nie wrociliśmy do TAKIEJ wladzy jak we wczesnych latach 70-tych.
Cala Polska dyskutowala nad roznicami w jezdzie miedzy Szurkowskim a Szozdą.Szurkowski"wzdluz linii prostej" a Szozda w rownie szalony sposób rzucający rowerem jak jego"wróg",Walery Lichaczew :innocent:
Za plecami mistrzow byli Czechowski,Hanusik,Mytnik czy Stec.Bławdzin czy Lucjan Lis…A nade wszystkim czuwal trener Henryk Łasak ktory zginąl tragicznie w 1973 roku…
Wspaniala historia.Jeden z najpiekniejszych rozdzialow w historii polskiego sportu ktory najdoskonalej,z niesamowitą pasją ale i znawstwem opisywal red.Bohdan Tuszyński.Radiowy mistrz mikrofonu ktory co roku raczył nas swoim,“halo,halooo…Tu helikopter!” :cry:

6 polubień

Niech teraz wygrywa tour the heaven.

1 polubienie
4 polubienia

Oglądałem to. Pamiętam. Ludzie płakali ze szczęścia.

4 polubienia

Ja też! W ogóle 1973 to chyba była najlepszy rok polskiego kolarstwa. dwa złota na MŚ, pogrom na Wyścigu Pokoju!

4 polubienia

Jeden z tych najwspanialszych "błysków"w latach 70-tych.
Pamietam ten wieczor w domu gdy rodzice mieli swoją impreze,jeden z wujków domagał sie “filmu o sloniach” na Dwójce…Ale ja nikogo do tv nie dopuściłem :grin:

2 polubienia

Ten słynny odjazd rywalom: 3:38 !

3 polubienia

Tak mogli jezdzic i zwyciężać tylko prawdziwi mistrzowie…Tutaj zawsze mowie ze wielka szkoda,wielki dramat z Halupczokiem ktory byl nieprawdopodobnym talentem…
I jeszcze ten odjazd Piaseckiego z Mierzejewskim na Kryłackoje…Byly wiec takie chwile i potem.Ale mistrzostw świata nic nie przebije!

4 polubienia

Cóż ja tu mogę dodać wobec takich eksperckich zapisów?
Również pasjonowałem się przez lata wyczynami naszych szosowców. Nieważne czy amatorskimi czy zawodowymi. I ci i tamci dawali nam wiele radości swoimi osiągnięciami.
Przez moje miasto wielokrotnie WP przejeżdżał meldując się na mecie stadionu Ruchu (ze znanym wjazdem wąskim tunelem).
Potem było już tylko lepiej. A to genialne “dziecko dwóch pedałów” dało nam najwięcej radości i satysfakcji. Mówiło sie że gdyby nie Szozda to sam do takiej klasy i wyników by nie doszedł. Nie wiem jak by to było. Dziś niestety możemy już tylko dywagować i wspominać.
Joachim Halupczok który zmarł nagle u progu kariery doczekał się w rodzinnej wsi pomnika (odlanego w znanej firmie Halupczok). Czy Ryszard Szurkowski też takiego się doczeka? Bo niewątpliwie zasłużył.

3 polubienia

Powinien sie doczekać.Ale znając nasze wladze miejskie takiej czy innej krwi,pewnie znajdzie sie jakis typ ktory mu wypomni aktywność w PRON-ie…
Czy bez Szozdy by doszedl tak daleko?
Trudno dzisiaj byc pewnym jakby to wyglądalo w 1973 roku w Barcelonie ale Szurkowski juz znacznie wczesniej robił co chciał…I wlasciwie poległ z kretesem tylko raz,podczas pamietnego etapu do Karlovych Varow.Nie pamietam w ktorym to bylo roku… :innocent:

1 polubienie

To było w 1972 roku. Nie tylko on, poległa wtedy cała nasza drużyna i wiele innych. Były liczne teorie spiskowe typu “Niemcy z Czechami nas struli jedzeniem” ale tak naprawdę były wtedy fatalne warunki atmosferyczne, peleton się porwał i nasi się totalnie pogubili, mieliśmy po kilkanaście minut straty do lidera. Potem Szurkowski dzielnie odrabiał straty samotnie uciekając na etapie z Rzeszowa do Lublina, ale to już nic nie dało. Wyścig wygrał Czech Morawiec o 2 sekundy przez Nielubinem.

2 polubienia

Tak myśla`lem bo mi ten 1972 bez wygranej pozostawal :innocent: mam jakos we wspomnieniach strate ok 16 min. którą potem w polowie odrobil…Ale to takie szczegóły ze moge sie oczywiscie mylić…

1 polubienie

Ja w czasach Wyścigu kupowałem codziennie Trybunę Ludu i wycinałem kompletną dokumentację każdego etapu i wklejałem do specjalnego albumu. Tam było znacznie więcej informacji niż w Przeglądzie sportowym. Miałem w ten sposób kompletnie zarchiwizowane wszystkie wyścigi w latach 70. etap po etapie. Głupi byłem, że chociaż jednego nie zostawiałem sobie na pamiątkę.

3 polubienia

Ja tak robilem z listami startowymi.Potrzebne mi bylo do wlasnego wyscigu…Pchalem te kapsle po podlodze,mierzylem czasy…Trwalo to niekiedy dluzej niz w rzeczywistości :innocent:
Ale takie albumowe podejscie mialem do mundiali i do ekip klubowych ktorych zdjecia byly na ostatniej stronie Panoramy.Czasem niesamowita wiedza z tego płyneła.Np. do dzisiaj wymienie Ci z pamieci reprezentacje Zairu na mundial 1974 :rofl:
Podarowalem te albumy siostrzeńcowi.Ale to juz reprezentant innych czasow i szybko przestalo to byc dla niego atrakcją.I chyba przepadło…

3 polubienia

Ja na tej samej zasadzie pamiętam wszystko bo w latach 70. dokumentowałem w ten sposób wszystkie ważniejsze imprezy sportowe (Mundiale, Olimpiady, Wyścigi Pokoju) a także wydarzenia pojedyncze z różnych dyscyplin. Tez pamiętam wiele składów, ot choćby ekipa na WP w 1970: Szurkowski, Czechowski, Hanusik, Matusiak, Stec, Krzeszowiec. Szurkowski wygrał I etap Praga-Karlove Vary, Hanusik etap II Karlove Vary - Pilzno, III Pilzno - Liberec znowu Szurkowski, IV Liberec - Hradec Kralove - Czechowski, a kolejny w Wrocławiu Szurkowski, po czym nie oddał żółtej koszulki do mety. Po drodze jeszcze wygrali etapy Stec w Lublinie i Matusiak w Berlinie. (Wszystko z pamięci)

3 polubienia

Nie moglem sobie przypomniec nazwiska Krzeszowca.I tak mnie 2 dni dusilo bo Matusiaka przypomnialem sobie wczoraj…No pewnie ze bez wiki!To nie sztuka :smiley:
No dobra:))
To jadziem z tym Zairem
W bramce Kazadi.Obronna:Lobillo,Mayanga,Mana,Bwanga-dalej:Mwepu,Kidumu,N’Daye,Kakoko, Kibonge i Mukombo.
Przy czym N’Daye zostal zdyskwalifikowany za doping :joy: Chyba po meczu ze Szkotami…
Kiedys tak próbowalem z Haiti ale jakos mi sie nie udalo.Ale tego lamparta w bramce pamietam dokonale.Henri Francilion :slightly_smiling_face: :upside_down_face:
Wydaje sie ze bede sie musial zdobyc na osobny quiz dla Ciebie bo to co pwyżej,imponujące!

2 polubienia

A ja pamiętam mecz Jugosławia - Zair 9-0 !
Wtedy drużyny afrykańskie były po prostu dostarczycielami punktów i bramek

1 polubienie

4 lata pozniej,juz sie powoli zaczynalo dziać.Od Tunezji i Algierii począwszy.I Maroka…
Pamietam taki Wyscig Pokoju w ktorym jechali Algierczycy…Wsród nich Ben Dola i Ben Kadi…No- chyba ze ich zgloszono ale nie wystartowali…Tak kiedys bylo z Turkami…

2 polubienia