To z dziś na jutro! Proponuję od razu iść spać…
Ale wcześniej się napić. Więcej czasu na to będzie…
No to zaczynamy!
Wiem, mnie to akurat jakoś nie uderza, ani w organizm ani w życie zawodowe, ale niestety mąż ma przechlapane, bo w nocy wstaje do pracy i wiem, że pierwsze kilka dni będą dla niego ciężkie. Zwłaszcza ta dzisiejsza.
Ciężko!
Akurat zaczęłam kolejną książkę - czytadełko.
Zapowiada się interesująco:
G.Gargaś “Kiedyś się odnajdziemy”
Spania w planie zatem nie mam …
Ja na zmianę (boków!)
Już to widzę: za każdym obróceniem się w czasie snu trzeba się budzići przekładać tę podkładkę. To może lepiej byłoby spać na siedząco?
Typowy przyklad unijnego gadania jak to bedzie pięknie - od trzech lat propozycja skonczenia z tym idiotyzmem nie może byc przegłosowana. No niestety Europa duża i wprowadzenie stref czasowych jest faktem - miedzy Portugalią a Rumunią obecnie sa to dwie godziny o ile dobrze pamiętam? Z Estonią to nawet nie eiem czy oni modliewskiego aby nie używają? A czasu slonecznego to pewnie ze trzy?
Dobrze, ze zegar w telefonie sam sie przestawia, bo zawsze rano mialbym problem czy przestawic o godzine w tyl czy w przod…
Kompletnie mnie to nie rusza.
Szkoda tylko ze juz sie cieszyłem z jasności o poranku a teraz znowu przyjdzie pedałować do domu w ciemnościach…
Dnia szybko przybywa.
Tylko jakos szybciej czas ucieka, zwlaszcza, ze (tez nieszkasz niedaleko poludnika 0°) wieczorami juz bylo dlugo widno, a teraz ta godzina bedzie gdzies uciekać, zwlaszcza jak ktos fototropiczny i czesciej patrzy na slonce niz zegarek.
Ja przestawię jutro.
Ja tylko w kuchni musze przestawic. Reszta sterowana radiowo.
A dwa takie bardziej ozdobne to będą chodzic dobrze. Całą zimę sie zbieralam, zeby zmienic, a teraz lenistwo poplaca. Zaskakuje mnie tylko wytrzymalosc bateryjek.
Ten najważniejszy w telefonie sam się przestawia
U mnie jeszcze budzik skrzyżowany z ministacja meteo.
Pewniejszy, bo telefony sie czasem rozladowuja, albo znajduja miadzy poduszkami na kanapia, a w skrajnych przypadkach w lodowce?
U mnie w lodówce, to się znalazła cukiernica z cukrem po zrobieniu przeze mnie kawy. Po przeszukaniu całej kuchni i straceniu wszystkich nerwów posłodziłam następne kawy cukrem z torebki. Dopiero biorąc z lodówki mleczko zobaczyłam coś, co wyglądało prześmiesznie. Na dolnej półeczce panoszyła się dumnie piękna, duża z fikuśnymi wypukłościami i ozdobiona niebiesko - złotymi kolorami moja cukiernica.
Musiałam tego dnia być naprawdę nieźle zakręcona, że ją tam postawiłam.
Lodowka to w ogóle dziwne miejsce.
Koleżanka miała w przedpokoju, bo w aneksie kuchennym się nie mieściła. I jak czasem opowiadała zdarzalo się jej probowac wykorzystać ją jako szafkę na buty
No bo w lodówce zwykle wszystko jest pokładzione w miarę luźno, żeby ta cała cyrkulacja była ok., a jak są takie luki, to kogoś, kto wszystko upycha aż kusi, żeby tam coś dołożyć i robi to całkiem machinalnie na zasadzie: tyle luzu, to mogę kłaść. .
Oj, ja cierpię na postkomunistyczny syndrom pustej lodowki. Na ogół jest zapełniona.