Znam. Ale od dzisięciu lat już nie znam…
To ostatnie zdanie to definicja czarnych rozpoczynajacych jakakolwiek prace I te"kariery" koncza sie na ogol po paru tygodniach…
Jeden z moich byłych szefów był wampirem energetycznym. Ma on dar wysysania z ludzi energii. Samym gadaniem potrafił zmęczyć bardziej, niż dniem pracy na budowie.
Ja teraz mam takiego znajomego. Nie dość, że wszystko wie najlepiej i krytykuje wszystko i wszystkich, to jeszcze jest nudny, jak flaki z olejem. Ale, będąc kilka lat w innym kraju, nie nauczył się, choćby trochę, języka. Unikam spotkań z nim. I nie tylko ja.
Znam też aktualnie panią, która kogo spotka, zawsze poucza.
Nie trzeba być “czarnym”, jak widzisz. Wystarczy, żeby wmawiać dziecku, że jest najpiękniejsze, najzdolniejsze, najmądrzejsze, że wszystko potrafi - i na tym kończyć jego wychowanie. Reklamy typu “Loreal, jesteś tego warta” zrobią resztę.
Nie twierdzę, że dzieci nie trzeba dowartościowywać, ale za tym powinna iść praca, stawianie wymagań, wskazywanie złych zachować, pokazywanie dobrych wzorów. Dziecko powinno poznać też swoje słabe strony, bo nikt nie ma tylko mocnych.
Matka narzeka, że dziecko nie czyta, a ja pytam czy dziecko widzi w domu rodzica z książką? To dlaczego ma czytać? Bo tak chce pani w szkole? Rodzic klnie, to dlaczego mam się dziwić, że robi to też jego dziecko? Dzieci obserwują i naśladują. Próbują przesuwać granicę tego, co im wolno.
W domu rodzice pozwalają, to i w pracy próbują. A tu znok! Szef się wścieka, bo sprawozdanie niepełne, projekt skopany, zadanie nie wykonane. Mama by wybaczyła, szef nie. I z niektórego narcyza robi się frustrat.
A w szkole tymczasem wielkimi krokami zbliza sie…zakaz podawania stopni ucznia z uwagi na bezstresowoś`c ktorej przeciez naruszać nie wolno
Slyszalem jeszcze o innych przyczynach ale wierzyć mi sie nie chce wiec kiedys tam,osobno spytam…
Przecież tak już jest od paru lat. Ocenę podaje się tylko uczniowi. Wprowadzono to chyba w czasie zamykania szkół specjalnych, ponad 10 lat temu, bo ucznia o “szczególnych trudnościach” trzeba oceniać inaczej niż pozostałych. I to budziło konflikty. Dlaczego za tyle samo punktów X dostał db, a ja tylko tróję? Dzieci, ale też ich rodzice nie rozumieją, że w ocenianiu ważny jest też wkład pracy, nie tylko efekt końcowy.
Upierdliwi ludzie.
Ale też może być zupełnie inaczej. Ten pomijany, gorszy, mniej zaradny, młodszy, głupszy, mało samodzielny, czasem wyśmiewany trafia na dobrego człowieka i odreagowuje swoją przeszłość, gdy tylko nadarzy się okazja, bo dostaje pstryczka, ale wie, że tym razem ma szansę w starciu odnieść sukces i odegrać na kimś teraz, za wszystko, za wszystkich,
Toksyczny… tak . Była pewna grupa ludzi wspolny cel, działanie naprawdę zgrana. W pewnym momencie pojawila sie nowa osoba. Po jakims czasie ta osoba przyklejała się do prawie każdego z tej grupy. Przyklejała czyli częste przebywanie , rozmowy itd… Kazda z tych osób stawala się… inna osobą jakby stracila radość, wspólny cel. Zwracałem na to uwagę prowadzącym… ale nic z tym nie zrobili. Dziś grupa praktycznie nie istnieje. Wiele osób odpadło.
Skupilem sie na narcyzie bo mi za skore zalazł i naprawde zmęczył…
Ale az wali po oczach o człowieku toksycznym Więc…
Obecnie pracuje z takim,co jakis czas…Tutaj mówi sie o takich,troublemaker.I jest to określenie znakomite.Jedno slowo a zalatwia calą sprawę.
Ten czlowiek nie moze żyć bez wymyślania problemów i absorbowaniu Twojej uwagi.A spróbuj sie uwolnić… Nie da spokoju a jeszcze gotów zrąbać doope za Twoimi plecami.Bo on ma sie niemal za bóstwo a jedynym Twoim zadaniem jest przyznawac mu racje.Co na ogół reszta czyni dla świetego spokoju.Ponoć zbliza sie jego koniec w firmie…No zobaczymy…
Najbardziej jednak toskyczna osobą jaką w zyciu spotkalem,byla niezrownoważona psychicznie i zlosliwa szefowa radia w ktorym pracowalem w latach 92-98,a pod jej paranoicznymi rzadami,prze 2,5 roku…Ja sie zawsze wybronilem i jakoscią i odmiennoscią ale bylo kilka osob ktore wywaliła bo nie byli jej"kumplami" nie identyfikowali sie z bełkotliwą wizja radia nawiedzonego…
Do dzisiaj sie ciesze ze ten jeden raz w zyciu kiedy az sie we mnie kotłowało ze złosci,na pytanie przedstawiciela Fundacji Obywatelskiej,co zrobic aby radio bardziej trafialo do ludzi i zaczelo choć troche wiecej zarabiać,odpaliłem,“zwolnic dyrektora programowego!”
I ten facet mnie posluchał!
Efekty byly natychmiastowe a od konca 94 roku,musze przyznac ze byl to najpiekniejszych czas w mojej karierze!
Odetchnelo z ulga kilkanascie osób a tylko jeden ze sponsorów sie obrazil…No bo jak to?Kolezanki juz nie ma?
Odnosze takie wrazenie ze Polska,gdzie by czlowiek nie pracowal to zawsze jakaś pajeczyna…
Tak znam. Mąż mojej Mamy. Niestety. Nie dość że zawsze był “nieco” ekscentryczny to teraz z wiekiem i postępującym Parkinsonem bardzo się rozkręcił i to w złym kierunku…
Toksyczni szefowie lub wspolpracownicy to nie tylko polska specjalnosc. A jak Ci sie cos takiego wsrod bliskiej rodziny zdarzy i do tego sobie zorganizuje grupe “przyjaciol” to masz dopiero przechlapane.
Wiek takie problemy poglebia.
Moge sobie jedynie wyobrazać…Na szczescie nigdy mnie to nie spotkalo choć z rodziną moje kontakty wlasciwie sa ograniczone do minimum.
Tacy z usmiechem na buzi zjedza Ci palec, potem reke, skrzywia sie, ze niesmaczne i zaczna sie awanturowac o deser, ze kulinarnego przykladu uzyje…
Jest takie powiedzonko:“This One Is Every Crowd”…Zawsze sie taki znajdzie…Przyjmuje do wiadomosci i unikam.
Tutaj takze.
Moja ROD-działka [rodzinna (choć u mnie kawalerska), nie pracownicza] jest tak prowadzona, że nie wymaga uprawiania, poza strzyżeniem 2 h raz na 2 tyg.