No i co Ty o tym sądzisz?
Uwazam, ze z tym placeniem to przesada. Jak to sie mowi “za moich czasow” kazdy w nagrode dostawal ksiazke i sprawa byla skonczona. Zadnych zbiorek na nagrody nie bylo! A jak Ty uwazasz?
Sa to rodzice z problemami. W ogole poglupieli - dac pamiatkowy dyplom i po sprawie.
…i dzieci uzalezniane od prezentow…
Nauczyciele czesto tez…
Ale jak siegne pamiecia szkoly, zwlaszcza podstawowe ten problem mialy.
Za moich czasów żadnych zbiórek na nagrody też nie było. I dzisiaj też ich nie ma! Pieniądze na nagrody na koniec roku pochodzą tylko i wyłącznie z całorocznych zbiórek na Radą Rodziców, lub Radę Szkoły (w różnych szkołach różne formacje funkcjonują).
Problem polega na tym, że kilka lat temu zrobił się szum wokół tych składek (dobrowolnych i ustalanych wspólnie na wrześniowych zebraniach rodziców. Każdy może zadeklarować kwotę, którą zapłaci, ale deklaruje i … nie płaci, bo przecież nie musi.
Z tych pieniędzy kupowane są np. napoje na baliki, dofinansowuje się wycieczki dzieciom objętym opieką społeczną (choć to też budzi sprzeciw rodziców, bo “matka ma na papierosy, to może dać i na wycieczkę”). Kupuje się z tego nagrody książkowe na koniec roku, ale wcale nie tylko za dobre stopnie, bo i za osiągnięcia w konkursach przedmniotowych, w sporcie, czy nawet za frekwencję.
Jeśli rodzice na “komitet” nie płacą, to i nie ma z czego kupować nagród.
Ale piszesz o tym co kiesys nazywalo sie komitetem rodzicielskim. teraz jeszcze sa zbiorki ekstra i czesto na zasadzie zastaw sie ipostaw sie. Niestety bywa, ze dzieci tych ktorzy placa geniuszami nie sa, wynikow nie da sie kupic, czego rodzice zrozumiec nie chca.
Teraz Rada Rodziców, lub Rada Szkoły, to jest to samo co kiedyś Komitet Rodzicielski.
W żadnej szkole, którą znam tego nie ma. Może w Warszawie, albo w dużych miastach… ale nawet nie słyszałam o specjalnych, dodatkowych zbiórkach. No, z ciekawości popytam znajomych, którzy mają dzieci w różnych szkołach, jak z czymś takim się spotkam, to dowiem się szczegółów i napiszę.
I tutaj masz rację, bo najczęściej płacą średniacy. Najbiedniejsi - nie, bo często rzeczywiście nie mają, a najbogatsi - nie bo: “skoro nie muszę, to nie będę sponsorować biedoty”, albo: “moje dziecko i tak nagrody nie dostanie”
Teraz też dostają tylko książkę, często jest to lektura do następnej klasy, albo jakiś słownik.
Ano wlasnie!
Skoro się ze mną zgadzasz, to widzisz, że nie ma tu żadnej sensacji, czy afery.
Oo, zwykle to byly lektury!
Nawet za wzorową frekwencję się dostaje jakiś tam dyplomik czy list gratulacyjny. To samo za świadectwa z paskiem, za olimpiady już potrafią być jakieś bardziej oryginalne nagrody, ale w moim lo to było bardzo skromnie (dyplom i koniec, za olimpiady na stopniu ogólnopolskim jakieś pseudo odznaczenia), właśnie w podstawówce i gimnazjum, w małym mieście, dostawaliśmy dość “bogate” prezenty (np. książki były dołączane do wszystkich dyplomów itp.,do tych poważniejszych osiągnięć-droższe lub po kilka). Nie było problemu, ale szczerze, spokojnie obeszłoby się samym dyplomem, żeby się pochwalić rodzicom czy coś.
Te pieniądze i tak się zbiera, ale jak dla mnie, można by było lepiej je spożytkować.
Podobnie z prezentami nauczycieli. U nas w tym roku, między innymi przez strajk, nauczyciele właściwie nic nie dostali i trochę szkoda, bo na koniec naszej nauki mogliby dostać nawet coś droższego, ale już trudno, za to planujemy jako jakąś pamiątkę wysłać tym, którym mogłoby się to spodobać, klasowe zdjęcie z gór (zrobione wczoraj, ale ok). A poza tym to samo-w większych miastach generalnie było dużo skromniej (np. prezent bardzo tani, ale kreatywny) albo w ogóle z tego rezygnowano, w małych miejscowościach kojarzę zarzucanie nauczycieli kwiatkami, bombonierkami itp. przy każdej okazji. Ale to chyba nie jest reguła.
Teraz też, bo to praktyczne
Ja pamietam tylko sterty kwiatow. Nauczyciel potem nie mial gdzie sie kapac…
Te czasy minęły; i dobrze
Pojęcia nie mam jak jest w tej chwili, ale za moich czasów była składka ogólna na komitet rodzicielski i jakaś składka klasowa. Z tego, co pamiętam, nie były to uciążliwe dla kieszeni kwoty, ale obowiązkowe. Opłatę na komitet można było płacić na dwie raty.
Płaciło się też ubezpieczenie i również na raty.
Najlepsi uczniowie na koniec dostawali nagrody książkowe, beletrystyczne o młodzieżowej tematyce na uroczystym apelu zakończenia roku szkolnego razem ze świadectwami. Były też albumy edukacyjne. W ten sposób załapałem sporo książek.
Bo za jakieś tam osiągnięcia dla szkoły także książkę dawali.
Nauczyciele indywidualnie od uczniów dostawali tylko kwiaty. Inne nagrody wręczała im dyrekcja i tam były dodatkowo prezenty od komitetów rodzicielskich. To była niejako druga uroczystość na pożegnanie grona pedagogicznego poza zasięgiem sztubactwa, które już radośnie pomykało do swych domów. To znaczy nie od razu do domu, bo jak była pogoda, to, przeważnie zasuwało się nad rzekę.
Córka zasłuzyla sobie.Ma świadectwo z paskiem i nie zamierzam w tych okolicznościach,oszczedzać
Natomiast gdybym wyczul jakąs “dyktaturę” czy szantaż,musielibysmy sobie sporo wytłumaczyć.
Na szczęście,nie musimy.