Pisałam tutaj już o tym, że nie ma żadnych dodatkowych zbiórek pieniędzy na nagrody dla uczniów. A jeśliby jakaś szkoła coś takiego wymyśliła, to i tak nie jest w stanie zmusić Cię do zapłacenia dodatkowej składki. Nagrody funduje Rada Rodziców, w zależności od wielkości zebranej kwoty, bo i na RR nikt nikogo nie jest w stanie zmusić i nie zmusza. Wpłaty na RR są dobrowolne, ustalane p-rzez samych rodziców, a i tak większość nie płaci.
Nagrody nie są i nigdy nie były w gestii szkoły, bo tego nie przewiduje budżet szkoły, ani subwencja oświatowa.
A że rodzice są dumni? Nie wszystkie dzieci są równie zdolne. Są takie, które wkładają w naukę wiele pracy, a rodzice mają w tym ogromny udział. I to właśnie ci spełnieni rodzice, to im zależy na sukcesach dziecka (bo wielu wychodzi z założenie: byleby przeszedł, bo będzie wstyd przed sąsiadami). Więc są dumni z każdego sukcesu na miarę możliwości dziecka.
Nagrody były z komitetu. I dodatkowych składek nie było. Ale sa rozne szkoły i rozni rodzice, więc mogą wymyślać różne składki. Nie wypowiadam się za wszystkich i wszystkie szkoły
Dumę z dziecka okazać można też w domu i przede wszystkim dziecku.
Co pisałaś nie mam pojęcia, bo jakoś cię nie czytałam.
Przeczytałam cały temat i czuje się winna .
Mój syn ma stypendium, przyniósł dzisiaj 3 dyplomy, świadectwo ze średnią 5.4, nagrody książkowe o wartości 200 zł a ja nie zapłaciłam szkole nawet złotówki.
Szkoła sie cieszy że go ma i nikt o kasę sie nie upominał…
Popraw się w następnym roku
Szkoła się nie upomni, bo to pieniądze Rady Rodziców, nie szkoły, a że szkoła się cieszy z dobrego ucznia to fakt. Gratuluję!
Smok chodził do dziwnej szkoły.
Za oceny dawali na koniec książki.
Szkoła była zamożna. Bardzo. (naprawdę trudno uwierzyć że takie szkoły istniały - w czasach gdy komputery kosztowały po 2 miesięczne pensje szkoła mająca dwie pracownie komputerowe - po 16 stanowisk - w każdej zmieniała komputery co 2 lata, inne kierunki nauczani były podobnie wyposażone - nówka autobus jak się stary zepsuł to nie był problem kupić, internat zupełnie za darmo…)
Czasem tych co czytali książki namiętnie Pani Bibliotekarka brała z lekcji do pobliskiej księgarni. Po co?
Co miesiąc kupowała około 150 nowych ksiązek. Ktoś to musiał nosić :))
A kupowała to co chciała. Czasem to o co poprosiliśmy…
Zdarzyło mi się też w szkole otrzymać za oceny kasę.
Równowartość ok. połowy przeciętnej pensji ówczesnej.
Szkole zostało “trochę” pieniędzy. A jak to budzetówka to trzeba było wydać.
10% najlepszych uczniów (szkoły) otrzymało taką gratyfikację. Czyli ok. 40 uczniów.
Nauczyciele też do biednych nie należeli.
Tradycyjnie dostawali tylko kwiaty.
Ale później, wiele lat później Maciej poznał pewną smoczycę . pracowała w szkole. Ta jej niecierpliwość tuż przed zakończeniem roku szkolenego. I to oczekiwanie na prezenty. Budziło tou Macieja wstręt. Zwłaszcza że smoczyca świetnie zarabiała.
Ja się nie składałam po prostu i nie reagowałam na oburzenie innych, typu: “jak to się nie składasz, nie przesadzaj”.
Nikt nie rozumiał, że chodzi o zasady.
@roqq luzik, to często dalej tak wygląda
Jakkolwiek to na pewno dobre zjawisko nie jest, ale wczoraj też szybko zrobiono zestawienie mojego świadectwa z równoległej klasy ze świadectwem siostry. I zawsze, jak była jakakolwiek inna ocena niż 6, było, że czemu nie ta wyższa?
Trochę się to zmieniło w szkole ponadgimnazjalnej, wtedy akceptowalne zaczęły być już oceny od 4 do 6
Zdaję sobie sprawę, @vera223, że często jeszcze swoje ambicje rodzice przedkładają nad dobro dziecka, choć sami myślą, że jest inaczej. Dużo też zależy od odporności dzieci na tę presję. Ja w dużym stopniu to olewałem, ale moja siostra miała z tym spory problem.