W sumie,to moja dobra znajoma,dobry lekarz,tyle,ze ja nie gonie po lekarzach,bo mnie strzynelo w palcu.
Owszem przyjezdza co pol roku do mnie lekarz INPS sprawdzic,czy abym nie stanal na nogi))(zapisuje mi terapie)
Ze tez Ci sie chce w podchody bawic))))
Dla mnie pojscie do lekarza to kara za grzechy… Ale niestety musze bo sie nie rusze!
Bo jak bylam mala, to mama mi nie pozwolila. Teraz sobie odbijam…
Przez 32 lata pracy,mialem 36dni zwolnienia lekarskiego w tym 20dni,po wypadku w pracy.
Nie licze chor9bowego do renty,bo to inna sprawa.
No to zdrowy jak rydz!!!
Mysle, ze to kolejny przyklad, ze pewni politycy uzywaja slow, ktorych sami nie rozumieją. No, ale przykład idzie z gory, tfu co ja pisze, Zoliborza.
Zoliborz jest nawet chyba na skarpie…
Swoje odchorowalem w dziecinstwie.10lat.
Mi chodzi o sklonnosc prezesa do używania slow niepospolitych.
W dziecinstwie tez zaliczalam co sie dalo…
Aaaa, to fakt!
Mnie szczesliwie,zaszczepiono i po szczepieniu,leczylem sie 10lat.
Nie tylko Polacy. Ludzie w ogole maja sklonnosci do lekomanii. I tu niewiele pomaga. Znam takich co zamiast sniadania garsc tabletek i to nosza sie z przypominaczami - kolejne alarmy, bo jak tabletke wezmie dwie minuty pozniej to juz nie pomoze…
Lekomania jest wszechobecna, jak lekarz zaproponuje spacery i zmiane diety to juz konowal co leczyc nie potrafi…
Fakt, ze im czlowiek starszy tym wiecej choler sie go czepia, przemiana materii sie zmienia, lupie i strzyka w krzyzu, ale geriatrow radzacych sobie z tym nie ma za duzo. Pomijam, ze z braku innych zainteresowan, nadmiaru wolnego czasu i zwyklej nudy poczekalnie lekarskie zamieniaja sie w kluby towarzyskie i domy dziennego pobytu. A tzw. klubow seniora tyle co kot naplakal…
Nie tylko Polacy oczywiście, ale bezsprzecznie w Europie wiedziemy prym. Sam w rodzinie mam seniorów z wiekiem na zdrowiu coraz bardziej podupadających. Ale schemat w każdym przypadku jest taki, że od kilku przeróżnych specjalistów realizują jednocześnie kilka recept i wychodzi z tego garść leków, do tego jeszcze jakieś specyfiki bez recepty. To nie jest zdrowa sytuacja, bo chyba tylko koncernom farmaceutycznym wychodzi to na korzyść.
Klocic sie nie bede, ale to nie tylko wina “seniorow”. Pokaz mi lekarza, ktory sie zainteresuje co wczesniej zapisal kolega? A potem nie dosc, ze czesto leki sie wykluczaja to dodajac reklamy dziwisz sie, ze ludzie oczekują na cud uzdrowienia chemia? I rodza sie teorie, ze jak lekarz nie da kilkunastu rececpt to juz nie lekarz?
Dodajac brak centralnego rejestru zapisywanych lekow i ogolny bajzel? Nie da panstwowy to pojde prywatnie i dostane, przeciez sąsiadce pomoglo…
Tu sie klajna wiersz.W.Szymborskiej,Oda do starosci’’
Co to za zycie bywa w mlodosci
Nie czujesz serca,watroby kosci
Spisz jak zabity,popijasz gladko.
I nawrt glowa boli Cie rzadko,
Dopiero czleku wiek twoj dojrzaly
Odslania zycia urok wepanialy
Gdy lyk powietrza z wysilkiem lapiesz
Rwie cie w kolanach,
Na schodach sapiesz
Serce jak glupie,szybko ci bije
Lecz w kazdej chwili.
Czujesz,ze zyjesz
Wiec nie narzekaj terazz byle powodu.
Masz teraz wszystko,czego za mlodu,
Nie doswiadczyles,
Ale dozyles
Wiec chociaz nie raz w krzyzu cieblupie.
Ciesz sie,ze zyjesz,miej wszystko w dupie.)))
Oczywiście że nie jest to wina seniorów, tylko całego systemu w jakim przyszło nam się żyć. Nie od dziś wiadomo, że lekarze mogą mieć profity z racji przepisywania leków, więc je przepisują. W każdym większym sklepie, czy drogerii jest stoisko z lakami bez recepty, które skądinąd po przedawkowaniu mogą doprowadzić do zgonu. Non stop jesteśmy bombardowani reklamami medykamentów dobrych na wszystko, a nawet że leki lepiej zażywać na zaś. W ludziach budzi się przeświadczenie, że leki to jakieś cukiereczki, które można brać bez limitów.
I do tego kilometrowe ulotki, ktorych nikt nie czyta, a nawet jak przeczyta to niewiele zrozumie…