A powiedzcie mi proszę, jakie macie rozpusty w życiu

Lubię dobrze zjeść i z tą rozpustą w jedzeniu mam do czynienia, gdy jem za dużo. Analogicznie z alkoholem, też przychodzi taki moment, kiedy zaczyna to być rozpustą.
Co do seksu … niewtajemniczonych nie wtajemniczę. :stuck_out_tongue_winking_eye:
W moim mniemaniu z rozpustą mamy do czynienia, jeżeli w jakimś aspekcie dochodzi do przesady. Czy z czytaniem, spacerami czy rowerem można przesadzić?

6 polubień

Mozna, dzis skonczylam książkę o 5 nad ranem :stuck_out_tongue_winking_eye:

5 polubień

Osz Ty rozpustnico!!! :crazy_face:

3 polubienia

Niby mozna ale z czytaniem na przykład,byłoby mi trudno.Jak oczy bolą,chyba nikt przy zdrowych zmyslach tego nie robi…
Rower to co innego…Tu istnieje pojecie tzw. zdrowego zmęczenia czyli satysfakcji po ekstremalnym wysiłku…
Jednak…Przy Twoim podejściu to ja…nie “mam rozpust”.Moze czasem o jedno piwko za wiele.Ale…Raz ze czasem,dwa ze góra o jedno… :innocent:

4 polubienia

Jedzenie. Kocham jeść i gotować. Dzielę tę pasję z moim facetem. Obydwoje mamy na tym punkcie bzika. Za kazdym razem kiedy gdzies jedziemy każdy posilek jest statannie zaplanowany, żeby nie marnować okazji jak już wyrwiemy się z naszej wsi :stuck_out_tongue_winking_eye: w czerwcu lecimy na wakacje, bilety lotnicze jeszcze nie są kupione, ale restauracje, ktore odwiedzimy są już wybrane :stuck_out_tongue_winking_eye: nasze wspomnienia z podrozy to glownie restauracje ktore odwiedzilismy :grin: Uwielbiamy ogladać Masterchefa(Australijska wersja -dużo lepsza niż Polska) i zawsze wiedzialam, ze pewnego dnia bedziemy jednymi z ludzi, ktorzy jedzą w programie dania przygotowane przez uczestnikow :grin: Jakims trafem Masterchef krecil odcinek w naszej wiosce, moj facet się zakumplowal z ekipą i zaprosili nas na nagranie odcinka w Melbourne :grin: best day ever :stuck_out_tongue:

6 polubień

Oprócz picia lubię jeszcze ciężką muzykę i wycieczki na łono natury z dala od człowieka i jego wynalazków.

5 polubień

Pycha. Zerzaruam ciasto i wreszcie odżylam. Może oni tam prozac podsypujo :thinking:

1 polubienie

Od dziś staram się ograniczyć stres, gdyż duże ilości kortyzolu, mogą rozkładać kolagen i elastynę, doprowadzając do powstawania zmarszczek…W tym celu zjem jeszcze ciasta, tylko nie wiem jak to się ma do ograniczania cukru w diecie…

2 polubienia

Mozna podobno zastapic stewią. Ale ja na stres wole lody czekoladowe z orzechami.

2 polubienia

Bez lodów życie nie ma sensu, wiem.

2 polubienia

Witaj w klubie @ToChybaJa ! Tez uwielbiam smaczne, wyszukane potrawy z różnych zakątków świata.

4 polubienia

Kombinuj kombinuj. W razie czego może być i elektryk. Wszak kompania najważniejsza. Tylko elektrycy niech nie liczą, że się będę z nimi ścigał :man_running: :man_running: :man_running: :man_running: :man_running:

2 polubienia

A kto nie lubi zjesc?
I jeszcze poprobowac lokalnej kuchni? (Tylko czasem trzeba zapomniec, ze nie wszystko to co na to wygląda tym jest :wink:) a u Indusa i Araba do kuchni nie zagladac.

3 polubienia

Poza tym robota to głupota…

Nie pozwólmy więc aby nam kortyzol zaczął szaleć w organizmie.Ja stary ramol a tu jeszcze zmarszki? - stanowczo za dużo tych “radosnych” niespodzianek.Olać cukier…towarzysze! idźcie po serniki czy inne makowce :wink:

3 polubienia

Ciekawe preferencje na wyjazd :innocent:
Lubię ludzi z pasją!!! Nie ważne czy to gotowanie czy spadochroniarstwo :smiling_face:
Pewnie dobrze byście sie czuli we Włoszech.Niczym piwosz w Czechach!

2 polubienia

Byliśmy we Włoszech, jednak za krotko. W tym roku chcielismy wrocic, ale nie wypalilo :frowning: zamiast razem do Europy lecimy do Cairns w Queensland

2 polubienia

Był kiedys taki serial w latach 80-tych…Australijski…Nazywał sie u nas"Płonące pola".Wieloletnia saga italskiej emigracji po wojnach światowych.Tu konkretnie chodzilo o robotników pracujacych przy kukurydzy i na tym tle…Jak to w filmie.Ale serial byl znakomity!
A wspominam o tym dlatego ze wynikaloby z tego ze musi tam byc do dzisiaj spora włoska enklawa.Lub kilka w miastach lub na prowincji.
To w ogóle ciekawa sprawa…Pamietam jak Australia awansowala w 1974 na mundial w Niemczech.Polska prasa prezentowala zdjecia i sklady…A w kadrze Australii doliczyłem sie przynajmniej 4 piłkarzy z jugosłowiańskimi nazwiskami.Np. Milisawlijewicz :joy:
Ale to tak na marginesie.Nie zawracaj sobie tym głowy :wink:

Niedlugo odwiedzimy aborygeńską restaurację gdzie serwują takze owady… spróbuję :grin:

1 polubienie

Jest dużo wszelakich narodowosci :blush: jak bylismy we Wloszech to zupelnym przypadkiem akurat był tam znajomy Billa z naszej wioski, ktory podrozowal po kraju swoich dziadkow i spotkalismy się z nim w Rzymie.

1 polubienie