Iga zaczęła fatalnie przegrywając swe dwa podania. Serwowała beznadziejnie przegrywała wymiany przy swym serwisie. Ale wszystko już wróciło na właściwe tory. 4:2.
Co ciekawe, Iga do stanu 2:2 wygrywała podanie rywalki. Mamy już 5:2, serwuje Keys.
Szybki mecz, to się liczy
Kurcze, Keys jest niewygodna do gry…, chyba już to gdzieś mówiłem. Już nie ma przełamania Igi.
5-4 Iga, serwuje Keys.
I, niestety wygrywa ten swój serwis. 5:5. Iga musi się bardziej skoncentrować, bo gra zbyt niecierpliwie.
6-5, teraz Iga musi znowu spróbować przełamać Madison. Jej nieciepliwa gra, to inaczej mówiąc czasami rozpaczliwa, i tego nie lubię oglądać w jej wykonaniu z Amerykanką.
Dwa ostatnie gemy, to piękna gra Igi. 7:5
Ale nie tegom się spodziewał. Myślałem, że Iga będzie zdecydowaniej wygrywać, tymczasem sporo błędów i słabszy serwis, niż do tej pory.
Najważniejsze, że wygrany set, i że coraz bliżej niż dalej do końca meczu.
A ja się boję trzeciego seta. Iga rozpoczęła drugiego fatalnie. 0:2.
Ja się boję zbyt spokojnej gry Keys, gra spokojnie pomimo wykonywanych też błędów.
Ten jest stracony. Iga robi zbyt dużo błędów. 0:4 przy grze Keys jest nie do odrobienia.
Wynik trochę wstydliwy, 5-0 drugi set, będzie 6-0 jak nic…
Szkoda, że muszę gdzieś iść, chyba nie zobaczę już reszty meczu. Grunt, żeby Iga odnowiła się w 3 secie.
Coś nieprawdopodobnego! Iga jest rozbita. Nic nie wychodzi. Mecz jeszcze nie przegrany, ale chyba będzie przegrany. Jest 0:5 i Keys serwuje.
Mam na myśli mecz, nie set.
Stało się. 1:6 Realnie patrząc, to Iga nie wygra III seta. Tli się we mnie nadzieja, ale to Iga ma grać, nie moja nadzieja.
Przełamanie było tak blisko, niestety 2:3 i walczymy dalej.
Iga cierpiąc odrabia straty. 3:3, ale serw przy Keys. Ciągle za dużo głupich błędów przy Idze.
4:4 - cała nadzieja w tym, że i Keys zaczyna się częściej mylić.
Kuwra…! 4:5. Keys popełnia 3 błędy przy swym podaniu, jest 40:0 dla Igi i Iga to przegrywa. Jeżeli Iga wygra teraz swój serw, może być tie-break. Ale musi ten serwis wygrać.
5:5 po dwóch kardynalnych błędach Keys.Teraz albo Iga przełamie, w co nie mam wiary, albo tie-break.
Iga przełamuje! 6:5 - podójniak Keys i jeden jej fatalny błąd oraz spokojna gra Igi zwiększają szansę Polki. Byle nie dała się przełamać.
Tie-break. 6:6 - Iga prowadziła 30:0, potem straciła 3 gemy, bo Keys nie bała się ryzykować i na koniec walnęła podwójniaka.
Zawał, jedyne co mi na myśl teraz przychodzi…
Ja pierdziu, wróciłem tylko na tie breaka i właśnie stało się. Może i lepiej, że została rozbita przez Keys, a nie przez Sabalenkę.
Coś Idze wciąż brakuje do wygrywania z najlepszymi…
Koledzy, tylko mi sie nie wykonczcie.
Nie wiem co lepsze? Valium, spacer czy setka czystej?
Już po 7:9. Iga prowadziła do 7:5, miała inicjatywę i dała ją sobie odebrać.
Dziękuję Tobie za towarzystwo.
Również, szkoda, że na tak smutną okoliczność.
Trzeba trochę zachwycić się nad finałem Keys z Sabalenką. Zasługuje to na wspomnienie, bo i tak dobre rzeczy dla Igi z tego meczu wynikają.
To, że Sabalenka przegrała, to straciła dużo punktów, i w zasadzie Iga jej teraz drepcze po piętach w rankingu.
Drugi dobry powód, to ten, że Madison grała jak natchniona, i to przez cały turniej jak się zdaje. To, że udało jej się wygrać z Igą, to nie był aż taki przypadek…, trzeba jej to przyznać.
Mecz z Sabalenką chyba był trochę łatwiejszy dla niej.
Poza tym, styl gry Amerykanki naprawdę stał się bardzo dojrzały, uderza forehandy niczym Osaka za najlepszych czasów. Nie wiadomo gdzie spadają, często nie do odczytania, nie mówiąc o mocy uderzenia.
Sabalence utarła nosa, to chyba najpiękniejsza w tym wiadomość.
Jest coś takieogo u niektórych starszych już tenisistek, tak jak by złapały drugi wiatr w żagle i same czasami nie rozumieją, czemu swój najlepszy rok w kariecze nagle się tak z nikąd pojawia, rok temu była Collins, teraz Keys, kiedyś chyba Kerber, i pewnie jeszcze jakieś inne też zawodniczki, które około 30 tki zaczynają nieziemsko grać.