A kto wcinal pstraga? W Monasterio?
No pacz, pstrąga to nawet jadam w miarę często. Nie ta pamięć już
OT, ŚWIĘTA
Kiedy w talerzu barszczyk
ze wstydu się czerwieni,
bo win za uszkami
nie da się wybielić.
Gdy ryb w galarecie
nic już nam nie powie,
bo mu w tym półmisku
głębsze rzeczy w głowie.
Gdy łyżka z widelcem
w kłótliwym kompocie,
walczą na noże,
ślepi w swej tępocie.
Kiedy ziarnko do ziarnka
w głowie makówkowej,
ciuła się bezwstydnie
w gonitwie cyfrowej.
Gdy żal pieroga do grzyba,
bo prezenty tanie.
Gardło uciskając,
karpią ością stanie.
Kiedy kruchy jak opłatek,
łamiesz się w niemocy
trudnych spraw bigosie
pośród ciszy nocy.
Gdy frasobliwe Madonny
północnej pasterki,
jęczą pastorałki, lecząc
codzienne swe lęki.
Nawet wtedy, gdy
codzienność wydaje się przeklęta.
Żyw i żyj miłością codziennie,
nie tylko “od święta”.
czasem, tak od święta, coś głupiego uda mi się napisać.
Smakowo wolę święta wielkanocne, więc bez różnicy.
Taką zupę (na odpadach, ale ponoć smaczną) gotowała na Wigilię mama, specjalnie dla taty. Teraz, jak robimy zupę rybną, to już z kilku gatunków ryb (przepis i wykonanie - mój mąż) i ta mi smakuje
Dorsze są na wymarciu
To taki przepis jak moj na ciasto - zaloz wygodne buty i przynies z cukierni
Polecam , osobiście nieraz sobie robię w zalewie na śłodko kwaśno
To ja tylko ten makowiec ten tego, grzaniec odstąpię
Nie nadążają ich klonować
Wszyscy o jedzeniu?
A CHOINKA???
Jakie to piękne, jak romantyczne.
Ponieważ nikt nie wspomniał to w takim razie ja.
W moim domu rodzinnym w wigilię jadło się zupę zwaną siemiotką. Była to zupa z konopii. Nie polecam bo to okrutnie niedobre było. Niedobre ale że to tradycja, więc trzeba było to jeść.
Przygotowanie było kłopotliwe. Ziarna długo się gotowało a potem tłukło sie je tłuczkiem do zupełnego rozbicia; paskudna robota. Z ziaren wypłukiwało się białe wnętrze a co dalej to już tylko mama wiedziała.
W każdym razie nie polecam.
Wcinasz na wigilię choinkę? Kornikiem jesteś?
Konopie wolę pod inną postacią…
I to jest zdrowe podejście do tematu konopie.
Tak.Zgadzam sie calkowicie.
I te zapachy…Do dzisiaj mam w sobie zapach choinki zmieszany z woskiem malych świeczek…I to sie zderzalo w przejsciu z pokoju do naszej jadalni,z karpiem po żydowsku co w wykonaniu mojej babci,dominowalo skutecznie nad cała klatką schodową
Nie jestem koneserem wigilijnym.Owszem,uwielbiam smazonego karpia i np. koperkowo rybny rosól mojej siostry ale sprowadzanie Świąt do tego wymiaru nawet mi przez myśl nigdy nie przeszło…
wręcz harmonijne
No tak choinka . W tym roku to niewiadoma, zawsze była u mamy