Jak wyżej. Nie uznaję istnienia osób niebinarnych. Każdy człowiek dla mnie jest binarny jako kobieta, lub mężczyzna.
Różnie to bywa z genetyką.Normalne jest,że można się urodzić w ciele płci innej niż się jest faktycznie.
Tylko trochę za dużo powymyślali odmian/określeń i zaczęli tworzyć z tego skomplikowaną ideologię.
Indianin w gumofilcach? Inczu-czuna się na to nie zgodzi!
Pytanie było, co z nimi robić, a nie, co o nich sądzisz.
Samo pytanie, zadane tutaj, to ma juz prawie 2,5 roku.
A co robic?
Jak zlosliwie pod rękę nie podchodzą to po prostu dać żyć.
A z ta binarnoscia lub jej brakiem to dawno temu mówiło sie homo niewiadomo i ludzie mieli ciekawsze problemy…
Trudno żebym dywagował nad osobami bezpłciowymi, które nie istnieją
Najlepiej, żeby nic nie robiło. To byłoby najlepsze co mogłoby państwo z nimi robić.
Się jakoś Inczu przekona, że trzeba iść z duchem czasu bo taki look właśnie nastał.
Rodziny się z określonymi cechami zewnętrznymi. Pewnie geny mają na to wpływ. Ale człowiek to nie tylko nogi ale także głowa.
Był taki zwyczaj, chyba w Rumunii, że jeśli w rodzinie nie rodzi się chłopiec, jedna z dziewczynek przyjmuje rolę męską. Zaczyna się ubierać i zachowywać jak mężczyzna. Nazywa się to honorowy kawaler ale nie mam pewności.
I z określoną płcią. Nie znam człowiek, który przy akcie urodzenia miał wpisane „bezpłciowy”
Mocno podejrzewam, że w przyszłości będziesz miał taką możliwość.
To co dziś jest dla nas stałe i niezmienne, dla przyszłych pokoleń, niekoniecznie. I to jest absolutnie niezależne od tego, czy to się nam podoba, czy nie.
Ja widziałam mało aktów urodzenia.
Ale mam na przykład taki dokument, gdzie pan doktor po wykonaniu badania USG dzielnie opisał moją prostatę. Więc w sumie nie wiem jakiej jestem płci bo mam papier na posiadanie organu, który jest raczej męski.
W sposób naturalny nie ma takiej możliwości. Ale podejrzewam, ze to marzenie ideologów by wprowadzić możliwości wpisywania czegokolwiek w metryce wg. własnego widzi mi się
W aktach administracyjnych i tak się wpisuje trochę rzeczy według uznania więc to może być rewolucja pełzająca.
To, że człowiek rodzi się kobietą i mężczyzną, nie ulega żadnej wątpliwości. Schody zaczynają się później. Jeżeli doszło do legalnych małżeństw jednopłciowych, to i dojdzie do wpisywania w metrykę odczuwanej psychicznie płci. To, jaki mamy na to pogląd nie będzie miało na ten proces żadnego znaczenia. Człowiek wszak ma swobodny wybór. Ale i z najpiękniejszych idei rodzą się ich karykatury.
Są i wcale malo ich nie ma - rodza sie z podwojnym “garniturem” , nazywa sie to hermafrodytyzm.
Zjawisko znane od zawsze. Roznie z tym postepowano przez wieki.
Rodzą sie przeciez ludzie z innymi zmianami genetycznymi. Czesc z nich przeżywa, część nie.
A skoro dzieje się tak na zewnatrz, to moze rowniez dziac sie podobnie w naszych mozgach przeciez?
I tu wybór faktycznie duży. Psychiatrzy inaczej nie mieli by racji bytu.
Role spolczne? Pole do dyskusji.
Tu bywaly rozne eksperymenty - i dalej jestesmy swiadkami ich trwania - od patriarchatu w fornie skrajnej po feminizm i podczepiona pod to kolorową trzódkę.
Co z tego wyniknie?
Na razie mamy Putina z jego zboczonym Cyrylem i blisko 180 milionow oglupialych ruskich
Nie licząc ponad miliarda Chinczykow, którzy wiedzą, ze w swoich granicach państwa się nie wyżywią. I z typowym dla nich “sprytem” jaki wykazuja od tysiacleci (od czasow cesarza Qin, poprzez bardziej aktualne wiekie marsze, wybijanie wróbli, polityke jednego dziecka a ostatnio covid) na razie udaja, ze sa slepi i głusi - bo sami niedlugo beda miec problem z tzw. demokracja - czas nonopartii tam tez zaczyna byc policzony.
Tylko pozornie tak jest. Ja pamiętam, gdy w szkole w latach 70. uczyłem się na biologii, że są dwa królestwa - roślin i zwierząt. Chociaż już wtedy nauczycielka mówiła że są organizmy, które trudno zakwalifikować do którejś z tych dwóch opcji.
A kilkanaście lat temu, gdy zajrzałem do podręcznika biologii syna ze zdumieniem dowiedziałem się, że od pewnego czasu nauka wyróżnia aż pięć królestw, oprócz tych dwóch tradycyjnych osobnymi królestwami są grzyby, bakterie i protisty (te ostatnie to juz taka zbieranina, która trudno zakwalifikować do czterech pozostałych).
O czym to świadczy? A no o tym, że świat nie jest taki czarno-biały jak sie na pierwszy rzut oka wydaje. Nasi przodkowie tez podzielili organizmy według najbardziej oczywistych, jak napisałeś: “banalnie prostych”, widocznych kryteriów: jak coś chodzi, fruwa, pełza czy pływa - to zwierzę, a jak jest zielone, rośnie w ziemi i się nie rusza - to roślina. Banalnie proste, prawda?
Poddaje pod rozwagę takie kategoryczne stwierdzenia jak Twoje zacytowane powyżej.
A w przeciwieństwie do innych organizmów, człowiek ma coś takiego jak psychikę, którą Ty całkowicie pomijasz. To tak jakbyś odmówił człowiekowi zdolności myślenia, rozumowania, poglądów czy uczuć. Co mnie obchodzi jakiś administracyjny papierek w którym cos napisano odnośnie moich cech organizmu? To jest de facto dehumanizacja człowieka i jego potrzeb. Ważne jak ja się czuje i jak działa moje sumienie. Poczytaj sobie tak a propos, co pisał o sumieniu św. Tomasz z Akwinu, doktor kościoła.
Banalnie prostym nie jest także to, iż rodzą się ludzie z narządami płciowymi i damskimi, i męskimi jednocześnie. Albo z piersiami kobiety i z penisem. Co im wpisać w metrykę?
@birbant , akurat to jest oczywiste i można sie o tym przekoanć naocznie czyli doświadczalnie. A sprawa niebinarności opiera się o ludzka psychike. I tu nie można przykładać identycznej miary do wszystkich. Każdy człowiek jest inny pod względem psychicznym, choć tego nie widać (jak w tym dowcipie: kim chciałbyś być - łysym czy głupim? Głupim, bo to się tak nie rzuca w oczy).
Mnie najbardziej zastanawia jeden paradoks - jak to jest, że osoby głęboko wierzące, religijne, opierające sie na mistycyźmie, wyznają w zakresie płci człowieka, jego psychiki i odczuć swej tożsamości, postawę skrajnie racjonalistyczną, wyrażającą się sloganem: “mędrca szkiełko i oko silniej mówi do mnie niz czucie i wiara”