Bylibyście w stanie zrezygnować z życia, pracy by zaopiekować sie ciężko chorym bliskim?

Czy może jesteście za jak najszybszym uwolnieniem sie od problemu i oddaniem bliskiego do placówki opiekuńczej?

Ja jestem za tym drugim. Czy jestem potworem?
Moi rodzice wraz z ciotką przez ponad 4 lata opiekowali się babcią po udarze. To było szlachetne ale skutki psychiczne tej sytuacji odczuwają do dziś. O zmarnowanym bezpowrotnie czasie już sie wspomnę. Sami zdrowi nie są.

5 polubień

Nie.

Nie ma dwoch zdań.Rzucilbym wszystko ale pod warunkiem ze mialbym szanse dać rade.
Bo nie jestem medykiem wiec zalezy tez o jakiej tragedii mowa.
Ale jesli tylko moja obecnosc czy oddanie,jak to czesto bywa,czynilyby cuda,od razu rzucam wszystko.
Przeszedlem juz pewna,moze nie szkole a raczej przedszkole z moją matką i wiem ze bylem dobrą pielęgniarką.Lepsza niz reszta rodziny…

4 polubienia

Jesli stać rodzinę na opłacenie takiej placówki to, jak mus to mus… odwiedzałabym …

2 polubienia

Placówka opiekuńcza nie jest złym rozwiązaniem… Niestety nie każdego stać żeby zapłacić 3-5 tysięcy miesięcznie za taką opiekę… Teściowa mojej przyjaciółki mieszka w domu tzw. spokojnej starości. Nie jest obłożnie chora ale wymaga opieki. Dobrze, że na emeryturę a i dzieci dorzucą się do “czynszu”. Krewni odwiedzają ją często, zabierają na wszystkie święta i urodziny. Jeśli tylko czegoś potrzebuje dzwoni, a rodzina dowozi jej potrzebne rzeczy…

4 polubienia

Moja rodzina nie chciała oddać babci.
Podobno starych drzew sie nie przesadza.

2 polubienia

Nie wiem, ja tak mialam ostatnie kilka miesiecy zycia meza. Tyle, ze nie grozilo to zapascia finansowa bo w takim przypadku osoba opiekujaca sie dostawala rodzaj pensji a maz ze zwolnienia lekarskiego. O przeprowadzce to najwyzej do szpitala, gdyby juz w domu nie bylo mozliwosci prawidlowej opieki.
Ale uwazam, ze jesli nie ma odpowiednich warunkow - nie kazda koncowka zycia daje sie opanowac opieka domowa to dobre hospicjum nie jest zlym rozwiazaniem.
Byle nie fumkcjonowalo to na zasadzie umieralni, z bezdusznym personelem i jakims idiotycznym regulaminem ograniczajacym wizyty bliskich.

4 polubienia

W takiej sytuacji warto wynająć kogoś do pomocy… Chodź to też koszty… Moja Mama przez jakieś 2 lata była opiekunką starszej pani, mieszkała z nią na stałe. Pani była sprawna fizycznie, ale niestety miała alzheimera…

3 polubienia

Ja uważam że dobra placówka opiekuńcza zawsze będzie lepsza od domu. W domu nie ma zajęć, terapii, fachowej pomocy. Brakuje aktywizujących bodźców. Moja babka te 4 lata spędziła na oglądaniu tureckich seriali. No ale w swoim domu.

Moja rodzina nie chciała opiekunki. Głupio im było nawet o tym myśleć skoro obie córki nie pracują, są na rentach i mają czas. Potem walczy się ze sobą, poświęca własne życie. Bo czas jest ale nerwów czasem brakuje.

W koncowce raka to juz nie mow o rehabilitacji, bo to brzmi jak ponury zart.
Wtedy dbasz tylko o stworzenie jakiegos minimum komfortu. Jak babka te seriale lubila? To moze byla szczesliwsza niz podlaczona do tysiaca rurek gdzies w szpitalu?

2 polubienia

Na pewno nue jesteś potworem!
Nawet nosiłam się z podobnym pytaniem…
Czytalam gdzieś ze “Jak choruje jedna osoba to choruje cala rodzina”. Coś w tym jest…
U mnie chorują obydwoje tesciowie. Mama w grudniu byla 4 razy w szpitalu… Tata samodzielnie slabo chodził, teraz wcale…obydwoje slabo już z pamięcią i kojarzeniem…ech… Jakos radzilismy rotacyjnie ( dyżury).Ale już rodzenswo zdązyło się poklocic miedzy sobą.
Zrezygnowanie z pracy? To trudna decyzja. Tez brana pod uwagę.
Obecnue obydwoje są w szpitalach…bo jest gorzej…trzeba jeździc odwiedzać…
Szukamy opiekunki gdy ( jesli) poprawią się na tyle by isc do domu. Lub jedno z nich. Inaczej nie damy rady. Kazde z rodzenstwa ma inną sytuację rodzinna, zawodową i inne miejsce zamieszkania. Więc się nie rozumieją tym bardziej wzajemne pretensje i żale. Jeszcze można L4 do 2 tyg na opieke nad rodzicami wziąć.

5 polubień

Ja nie mówię o opiece paliatywnej i wegetacji. Babcia nie była leżąca na szczęście.
Opieka paliatywna to moim zdaniem tylko w hospicjum. Chyba że rodzina zrobi kurs pielęgniarski.

Chcę umrzeć szybko jak mój sąsiad ostatnio. Na serducho. Potrzymuje że jak usłysze diagnozę “rak” to idę na wiadukt.

1 polubienie

Bylibyście, tzn ja byłam. zrezygnowałam z pracy by zająć się dwójką chorych w dwóch różnych mieszkaniach w sąsiednim mieście. Byłam 3 lata na utrzymaniu męża.

6 polubień

Nie oddam rodziców do żadnej placówki, sami mnie nigdzie nie oddali i byli ze mną zawsze. Teraz rolę się odwracają. Z pracy nie można zrezygnować bo trzeba z czegoś opłacać pielęgniarka i opiekunkę która będzie kiedy ja będę w pracy.

4 polubienia

@ratatujka Dzieci to inna bajka, a niedołężni starsi to zupełnie inna historia…

1 polubienie

Wiem bo miałam chora po udarze babcie w domu. Niedolezna jak to nazywasz byłam od wypadku który miałam w wieku 8 lat i musieli się mną zajmować dobre 7 lat. Akurat w moim przypadku nie chodzi o obowiązek rodzica zajmowania się małym dzieckiem. Mogli mnie oddać do placówki bo naprawdę było im strasznie ciężko. Nie zrobili tego. Ja też ich nigdzie nie oddaje.

3 polubienia

Tak jeszcze przy okazji chciałam opowiedzieć jeszcze jedną historię: Moja Mama ma bliską koleżankę. Koleżanka ma 4 siostry. Matka tych pięciu kobiet, robiła się coraz starszą. Wymusiła na córkach obietnicę, że nigdy, pod żadnym pozorem nie oddadzą jej do żadnej instytucji opiekuńczej. Córki zobowiązały się że tego nie zrobią i opiekowały się matką. Ta jednak zafiksowała się na strachu przed domem spokojnej starości. Zapadła na demencję i początki alzheimera i już nie poznawała swoich bliskich. Potrafiła siadać z córkami i mówić: wiecie panie co, miałam 5 córek a te niewdzięcznice zamiast się mną zaopiekować porzuciły mnie tutaj, tym cholernym ośrodku…

4 polubienia

Samo życie. :pensive:

Bylibyśmy w stanie zrezygnować z osobistego życia, zaopiekowaliśmy się chorą mamą - sepsa którą lekarze ukrywali od 5 lat, ostatnie stadium choroby trwało 7 miesięcy 24/24 i było tragiczne. Mama była nie chodząca, co nieco kontaktowała jak na swój wiek, jadła sama, nie lubiła telewizji, częściej sobie słuchała radia kiedy chciała Z tatą opiekowaliśmy się podobnie ino że kilka miesięcy, tyle że nie wiadomo co było powodem zgonu, ponad 60 kartek A4 z których nic nie wynikało, za to masa leków zużytych przez niego w trakcie leczenia - mamy podejrzenia że leki dopisano po śmierci na jego konto, bo opisane choroby co niektóre leki wykluczały z terapii, Mamą opiekowaliśmy się w 3,5 osoby, ja z bratem mieliśmy szkolenie z robienia zastrzyków, potem kontrola przy lekarzu który był na kontroli - wywiad ogólny, ważenie, próbki krwi i wymazy, zalecenia jakie leki i kiedy w nagłych stanach, dodatkowa cukrzyca i nadciśnienie nie ułatwiały życia. każda czynność opisana w zeszycie z datą, godziną, obserwacją itd. Rozważaliśmy hospicjum miejscowe ale cena 3 700 / miesiąc była do nie przebicia i inne wersje, szpital odmówił przyjęcia na oddział, wiedząc że to sepsa szpitalna a leczyli na dziwne wymyślane choroby - sprawy kobiece, zapalenia itd, tylko brat ma stalą pracę i była mamy emerytura, ja byłem krotko po szpitalu. Udało się załatwić pielęgniarkę środowiskową do pomocy - drobne zakupy leków, sprzętu leczniczego - specjalne plastry, bandaże, płyny, leki, strzykawki jednorazowe, igły, łóżko ortopedyczne z pilotem, materace odleżynowe, chodzik, morfina, insulina, spirytus i masa specjalnych np. napojów, odżywek itd, po 1 miesiącu zwolniliśmy pielęgniarkę bo biła i przywiązywała mamę do łóżka bez potrzeby. Ja byłem przy mamie + śniadanie i pielęgniarz - leki, zastrzyki, siostra robiła obiady u siebie + toaleta mamy - przebieranie, przewijanie w pampers, drugi brat po pracy był przy mamie do rana i tak na zmianę kołowrotek się kręcił do samego końca wierzyłem że się uda, dużo rozmawialiśmy z nią o różnych sprawach które ją interesowały. Do dziś pamiętam rozmowę która mnie przestraszyła i zamurowała - język zesztywniał, wówczas nie wiedziałem że to była ostatnia rozmowa, zmarła w domu pośród swoich we śnie. Rozumiem ciebie - nie jesteś potworem, brak ci ludzkiej empatii stąd to ograniczenie myślowe, druga siostra ma tak samo, czy skutki psychiczne dla rodziny to rzecz jak silnie jesteś związany z rodziną, my tego nie odczuwaliśmy, mi w tym czasie odebrano zasiłek chorobowy po szpitalu na 6 miesięcy bo pielęgniarka to zgłosiła do ZUS, Nie pomogły odwołania przez co nie miałem nawet na swoje leki po zawale, byłem przy mamie na utrzymaniu brata. Nie uważam że ktokolwiek z nas zmarnował czas czy życie, które tak pokierowało że po śmierci mamy sam potrzebowałem podobnej opieki ale w mniejszym zakresie, tyle że ja chodzę, mówię i od niedawna pracuję, też sobie robiłem sam zastrzyki z morfiną i badania, leki Niedawno skończyliśmy spłacanie kredytu na sprzęty dla mamy bo wypożyczalnie i szpital wychodziły drożej, z NFZ minimalne refundacje jedynie do leków i medykamentów pomocniczych, to było 2,5 roku temu. Jej ostatnie miesiące wspominam sobie najczęściej, Aby uspokoić twe sumienie to wigilię spędziłem w hospicjum gdzie nam szpital polecał z obcą osobą. Po rozmowie z dyrektor - wyraziła zgodę na kilka godzin przy starszej kobiecie, ma 2 córki i leży sama od kilku lat - ponoć trudnej w leczeniu, ot tak posiedziałem przy niej, potrzymałem za rękę, rozmawialiśmy, została nakarmiona, przypilnowałem leków, kolejny dzień mam telefon - czy może pan przyjść, co się stało ?, cisza,poszedłem i słyszę same pochwały, nie marudzi - tu zwróciłem uwagę młodej pielęgniarce - starszej osobie należy się szacunek. Kobieta nie klnie, jest miła, rozmawia poważnie, na jej prośbę załadowali babcie na wózek i mały spacerek / 5 minut na powietrzu w lasku, stwierdziła że strasznie wygląda i zażądała fryzjerkę - nowy kolorek włosów, miała ładne długie czarne i grube, czas leciał i trzeba się pożegnać i pożyć - pranie czekało, zaległości w sprzątaniu i prosty obiad na szybko. Ot taka odpowiedź na pytanie

3 polubienia