Chętnie poczytam jeszcze o waszych pierwszych doświadczeniach z alkoholem, jak to było?

Kujon a dobry uczen to jednak spora roznica.Kujon-masakra,zgodze sie.
Ale…Moja dziewczyna w 3 klasie LO,była jedna z najlepszych w szkole a bolowalismy ze buty spadały!

1 polubienie

Sluchac babci!!! :slight_smile:

2 polubienia

Czyli nie tylko do różańca. Brawo ona.

2 polubienia

I robić na drutach?
A zrobiłas ty kiedyś coś głupiego i szalonego?

1 polubienie

Wcale nie padlam! Bardzo mnie to ucieszylo!:slight_smile:

1 polubienie

Elsie za kilka lat po mojemu:

1 polubienie

Bylam stworzona do “wyzszych zadan” niz robotki reczne… Szalone: poszlam do dyrektorki, powiedzialam, ze nie ma chcemiczki (ostatnia lekcja) i czy mozemy isc do domu. NIE powiedzialam, ze zapowiedziano drugiga fizyke… Niestety, nie wszyscy poszli i mnie sie dostalo!!!

2 polubienia

Boże, bo trzeba było po prostu iśc na wagary zajarać jointa :crazy_face:

4 polubienia

No to ja i czesc klasy poszla! Jointow jeszcze wtedy nie bylo…)

3 polubienia

Grzecznie i kulturalnie, w wieku 18 lat :wink:
I to na 18-tce…cudzej :stuck_out_tongue:
Potem był sezon 18-tkowy w pełni i piłam bardzo często, średnio raz na tydzień, ale za to dość mało. Nie ciągnęło mnie nigdy do picia bez umiaru. I nie pijam mocnych alkoholi, wódkę póki co piłam 2 x w życiu. Od matury trochę mi się zmieniło…wcześniej przez dość długi czas nie piłam, od początku matur marzyłam, żeby się napić :joy: a od razu po wypiłyśmy z przyjaciółką po butelce jakiegoś taniego wina na głowę. I od tej pory przez jakiś czas piłam trochę więcej i często…potem z kolei, do teraz, rzadko (bo teraz rzadko mam okazję :innocent: ), ale więcej naraz. Ale w dalszym ciągu pilnuję się, jeszcze nigdy nie byłam pijana, najwyżej lekko wstawiona i nigdy też nie miałam kaca.

1 polubienie

@Devil Ty jesteś jednak zdrowo walnięty hahaha!!

3 polubienia

Nigdy nie zapomnę tego koszmaru.
Kolega koleżanki kupił wódkę, poszliśmy w czwórkę do lasu.
Wzięłam łyka i … nic. Nic nie poczułam wiec wzięłam następnego.
Myślałam już że jestem jakaś felerna.
Zastanawiałam sie dlaczego to nie działa. Wypiłam wiec sporo, duszkiem. Lepiej nie mówić co działo sie potem. Nienawidzę wódki do dziś.

6 polubień

Z perspektywy czasu widzę, że źle robiłam, bo to pierwsze picie było jak dla mnie za dużo w krótkim czasie.
Nie czułam nic, a jak poczułam to już było za późno.
Z dwa, trzy razy tak się stało, po tym już unikałam, nauczyłam się na błędach, nie podobał mi się ten stan i ja pijana.
Teraz wiem, widzę dokładnie moment w którym ma być koniec i nikt mnie do picia nie namówi już.

4 polubienia

No i u mnie tak było właśnie, że nic nic, a jak mnie z cięło to na amen :face_with_raised_eyebrow:

Bo wódka nie działa po pierwszej sekundzie, no ale skąd ja miałam wiedzieć :slight_smile:

4 polubienia

Ja boję się braku kontroli, więc na początku wolałam pić mniej, żeby czuć się bezpiecznie. Granice, ile mogę wypić, żeby jeszcze było wszystko ok, zaczęłam badać względnie niedawno. Ale mam raczej czuja do tego momentu, w którym powinnam przestać pić, żeby efekt nie był inny niż zamierzony w momencie, kiedy zaczynam. Na pewno z tym, że nie piję wódki (od razu mam odruch wymiotny, z powodu samego smaku) jest mi łatwiej :wink:

1 polubienie

Jak mozna pic w lesie gdzie tyle pieprzonych drzew stoi?:rofl:

1 polubienie

Mądrze do tego podchodzisz, szkoda że ja taka mądra nie byłam.
Szczęśliwie nic mi się nie stało.

1 polubienie

W dodatku w górach i daleko od domu. Można, jak się jest głupim gówniarzem :stuck_out_tongue_winking_eye:

2 polubienia

Bycie gówniarzem to jak angina czy grypa…Kazdy zaliczył :rofl:
Czasem wstyd ale generalnie,fajnie sie wspomina.Jak wiekszość inicjacji…

2 polubienia