Chrzest

@vera223 Może daj im do myślenia?
np. wykaż zainteresowanie kiszonymi ogórkami
i rzuć “czy matka chrzestna może byc w ciąży?”
Zamiast kombinować jak Cię zmusić będą mieli inne zmartwienia…
A radość z tego że…nie pozwoli im łatwiej przełknąć odmowę.
Wszak mogłoby być …gorzej…:wink:

2 polubienia

Ty sobie dasz rade w zyciu.Duzo potrafisz a w dzisiejszych czasach,gdy tak wielka wage przywiazuje sie do prezentacji,zrobisz kariere!
Potrafisz byc obiektywna,masz dosyc pewne pióro,potrafisz bezstresowo,zabierac glos na kazdy temat…Wydaje sie wrecz ze jedyna kula u nogi to rodzinne relacje…
Czego boisz sie bardziej?
Zagubienia w swiecie w ktorym bedziesz sama czy odrzucenia rodziny ktora probuje Cie przekupic?
Moze za wczesnie aby tak stawiac sprawe na ostrzu noża ale jesli tak sie w najblizszej przyszlosci trafi to co odpowiesz?

1 polubienie

Kurcze mój ojciec chrzestny jest alkoholikiem i zostawił żonę bo 20 latach małżeństwa. Chyba bym wolał do zastępczej trafić niz takiego ojca mieć. Ale hajs dawał jak miałem urodziny. Szanuję.

2 polubienia

Współczuję ci sytuacji. Presja rodziny jest trudna do przejścia.
Wiem coś o tym.
Przechodziliśmy to z mężem i jego rodziną oraz moją, gdy dowiedzieli się ci pierwsi, że ślubu kościelnego nie będzie doznali szoku i wstydu w rodzinie. :grimacing:
Pytania, a co będzie, gdy dziecko się pojawi? :woozy_face:
Teraz społeczeństwo sporo znormalniało na tym punkcie. A i rodziny poprzysiadały na tyłkach po kilku rozwodach i ogólnie awanturach, ale my z mężem przecieraliśmy szlak, następnym po nas było już łatwiej. :slight_smile:
Ciężko było, bardzo ciężko.
Szczególnie w młodym wieku, gdy wszystkim trzeba się przeciwstawić i nie wiadomo co będzie…

1 polubienie

Ostatnio wykazywałam zainteresowanie każdymi ogórkami, więc chyba łatwo by przeszło :joy:

2 polubienia

Mnie już też pytali, czy jak będę miała dziecko, to go nie ochrzczę. :smiley:
Powiedziałam, że nie, reakcją był ogromny szok i potem “ee, młoda jest i głupia, jeszcze jej się to wybije z głowy”.
Wydaje mi się, że tu głównym problemem jest nietraktowanie moich przekonań (i ogólnie w podobnych przypadkach przekonań młodych ludzi) poważnie. Ok, przekonania się mogą zmienić, ale “ci starsi” zachowują się tak, jakby dokładnie wiedzieli, że się zmienią i na jakie konkretnie się zmienią (oczywiście na takie same, jak mają oni). W efekcie moje przekonania są olewane na rzecz tego “nie wypada, żeby…, ale wypada, żeby…”.

1 polubienie

wez ich na przetrzymanie bo przeciez nie wypada, zeby dziecko do chrztu szlo o wlasnych silach - a jeszcze troche i berbec tak zacznie…

1 polubienie

W sumie, co do ciekawych przekonań i “wypadań” ludzi z tych okolic, poznałam kilka nowych po pójściu na studia :slight_smile:
Np. (najbardziej, moim zdaniem, kuriozalne) do liceum poszłam bardzo daleko od domu jak na wiek 16 lat (początek liceum) i przez całe liceum nakłaniano mnie do wracania do domu jak najczęściej, najlepiej co tydzień, co 2 to był kompromis, 3 i więcej to był bunt z mojej strony, bo nie wypadało, żebym była tyle czasu poza domem, żeby inni nie myśleli, że imprezuję i że nie ma nade mną żadnej kontroli.
Studia, ok. 2 razy dalej, ale jeszcze dość blisko, nie na drugim końcu Polski (na co się przez pewien czas w sumie zapowiadało) -nagle jest odwrotnie, każą mi wracać możliwie jak najrzadziej, a najlepiej nie wracać do świąt, no ewentualnie na Wszystkich Świętych (ponownie wtf), bo nie wypada, żebym tak często wracała, bo inni wyjeżdżają na studia i wracają tylko na święta. I tutaj już, jak się wraca, to znaczy, że się olewa naukę i się nie uczy, a jak się zostaje, to się sedzi na tyłku i się uczy całymi weekendami. Oczywiście jest dokładnie na odwrót, bo ci, którzy prawie nie wracają, zwykle imprezują weekendami, ale ich rodziny twierdzą, że się wtedy uczą.
Więc wychodzi, że jak się nie wraca do domu na studiach, to się uczy, a jak się wraca, to się olewa naukę :slight_smile:
Dla mnie kompletny absurd, zwłaszcza, że o wiele przyjemniej mi się zostawało na weekendy w Krakowie (i o wiele mniej przyjemnie wracało do domu) niż w tej patologicznej dziurze, gdzie teraz siedzę :wink:

2 polubienia

Właśnie póki co, zamierzam po prostu spróbować uniknąć konfrontacji (uniknąć wykorzystania zaproszenia do dziecka), a potem nie wracać jak najdłużej do domu i liczyć, że sprawa w końcu jakoś ucichnie albo najbardziej drażliwy moment przejdzie, kiedy mnie nie będzie w pobliżu :wink:

Tu zacznę oponować. , Człek chrztu pragnący, winien poddać się nań o wlasnych siłach i z pełną swiadomością.

Ale tak nie wypada :innocent:

przeciez ironizuje - w tych srodowiskach, ktore opisuje kolezanka chrzci sie jak najszybciej, nawet czesto ksieza grymasza, ze dziecko za duze i musi pokombinowac jak ta woda swiecona potraktowac.
ja tez jestem zwolenniczka, ze jesli to powinna byc to swiadoma decyzja - ale niewiele ruchow chrzescijanaskich tak do tego podchodzi.

2 polubienia

To juz nie są chrzciny, a chciny.

.chciny wymuszone naciskiem rodziny i wysłannika KK, który zapomniał, że Chrystus został oblany jordanową wodą w dojrzałym wieku 33 lat.

1 polubienie

dobra juz poprawilam. ide spac , dzis juz nic madrego nie wymysle - sama mialam ten problem i to kilka razy, polowa rodziny od lat sie do nas nie odzywa.
na szczescie w mojej byly precedensy - siostry cioteczne nieochrzczone (co wujaszkowi nie przeszkadzalo w chorze katedralnym spiewac i co niedziela z ciotka sekretarzem na msze zasuwac. nie cierpie takiej hipokryzji.

2 polubienia

Nie znosze “wypadania”! Mam chrzestnego syna w sposob wybitnie teoretyczny…

2 polubienia

To jakies tortury! Czy nie moga zrozumie, ze jestes niewierzaca??? Moze szybciutko wystap o apostazje (tylko nie wiem jak to sie robi).

Odwdziecz sie tym samym!!!

A co to jest za przedmiot,wtf?
Kolejna nazwa propedautyki???No ale tym byś sie nie przejmowała…
Liceum w wieku 16 lat???
Mialas kibel w podstawowce???
Najlepsze jednak jest bezwzglednie to;“nie wypada abys tak czesto wracala”…No coorna,tego bym nawet na jakiejs fazie nie wymyślił!!!
Zamiast sie cieszyć? :thinking:

2 polubienia

U mnie ogólnie działa najlepiej postawienie sprawy jasno i od razu zamknięcie tematu.
Przykładowo powiedzieć - “przykro mi, że muszę wam odmówić, ale nie chcę wiązać się z kościołem w żaden sposób. Nie zostanę więc chrzestną Kacperka :wink:
Nie wracajmy już do tego tematu i bardzo was proszę uszanujcie to”.

Koniec kropka :slight_smile:
Po czymś takim jeśli wypowie się to głośno, stanowczo robi się cisza,foch, trochę zaskoczenie, że tak można, ale po czasie wszystko wraca do normy.

Teraz po latach to już nawet o nas nikt nie myśli jeśli chodzi o chrzestnych.
Na komunię czy urodziny do dzieci chodzę, kupuję prezenty bo lubię dzieci przecież. :grin:

3 polubienia

Wtf=What the fuck :wink:
Liceum mój rocznik standardowo zaczął w wieku 16 lat, idąc do podstawówki w wieku 7, kończąc ją w wieku 13, a gimnazjum kończąc w wieku 16 (ewentualnie mając formalnie jeszcze 15, ale ja jestem z lutego), wysyłanie dziecka do szkoły rok wcześniej nie było wtedy aż tak popularne jak kilka lat później :slight_smile:
Najlepsze było: “Ty się w ogóle nie uczysz!”
“Dlaczego?”
“Bo gdybyś się uczyła, to byś nie przyjeżdżała, tylko nie ruszała tyłka z akademika i wkuwała, a ty będziesz jechać do domu już trzeci raz! Ta i ta jeszcze ani razu nie wracała!”
“No i co z tego?”
“No i ona się uczy, a ty udajesz, że się uczysz i potem oblewasz! [Po oblaniu kolejnej z rzędu histologii, za cho.erę nie wiem, co tam napisać, żeby mi zaliczyli przy “pytaniach” typu: Tkanka łączna właściwa luźna.]”
“Nie, ona się wtedy ciągle nie uczy, mogę aię o to założyć, a ja się dużo uczę”
“Nie uczysz się, tylko udajesz, że się uczysz i kłamiesz”
“Skąd wiesz?”
“Bo spotkałam jej ojca i mi powiedział, że zostaje, bo się uczy i mi było wstyd mówić, że ty wracasz, potem masz nie przyjeżdżać co najmniej do grudnia, jasne?”
Mój dialog z mamą przedwczoraj. Kurtyna :smiley:
Ale ok, nie przyjadę, na siłę im się nie zamierzam ryć do domu.

2 polubienia