Jak w pytaniu &&&&&&
Ze dorośli są mądrzy.
Gdzieś ok. 1967 roku,uwierzylem w rychły koniec świata bo obiło mi się o uszy że jakaś kometa przywali w Ziemie i nie zostanie po nas nawet ślad.
Rodzice bardzo się martwili że całymi godzinami milczałem…
A druga sprawa to ciotka która wystraszyła mnie kiedyś że jak będę połykał pestki od czereśni to mi w brzuchu drzewo wyrośnie… To było ponoć,przez jakieś bzdury wyniesione z przedszkola…Szczegółów już nie pamietam
Takich przesadow to ja się nasluchalam wielu. Od polkniecia kawalka skorupki jajka moze jelita pociąć, jedzenie cieplego chleba powodyje skręt kiszek, a popijanie owocow woda inne snsacje.
Nie liczac “stawania na zoladku” jak zjesz nieobranego pomidora? Ale to sie miesci w “madrosci” doroslych…
Wstawanie lewa noga, plonaca swieca zamiast piorunochronu, witanie sie przez próg? To jeszcze czasow rzymskich sięga?
Wierzyłam, że największą światową aktorką jest Indi. Występowała we wszystkich znanych mi filmach. Co litery końcowe- wymienione różne nazwiska i Indi! Tak to słyszałam. Nie wiem czy coś ze słuchem miałam?? Dopiero później zorientowałam się, że chodzi o słowo ,inni’‘.
Poza tym byłam raczej niedowiarkiem, podważającym prawie wszystko. (Chyba do dziś mi trochę zostało? ) W wieku 3/4 lat, gdy przyszedł do mnie ,Mikołaj’‘, kombinowałam jak ściągnąć mu brodę. Śmiałam się z ,pluskwy milenijnej’‘, jako 15latka. A ,koniec świata’’ chyba przespałam?
No tak, wtedy już byłam dorosła, ale od dziecka nie wierzyłam, że człowiek jest w stanie przewidzieć koniec świata. Odkąd pamiętam też wierzyłam w istnienie medialnej ściemy, mającej manipulować strachem, by wyciągać od ludzi pieniądze.
Że w piwnicy siedzi Baba Jaga i Dziad i że jak dziecko pójdzie do piwnicy się bawić (a stamtąd można było wejść do schronu i wyjść na podwórku), to albo Baba Jaga wsadzi go do pieca albo dziad wsadzi go do wora. Ale w to wierzyły wszystkie dzieci z mojej ulicy, bo rodzice tak je nakłamali po tym, jak skrzywdzono naszą rówieśnicę (wiek przedszkolny) właśnie w piwnicy.
He he… do piwnicy do tej pory chodzę z lękiem
I jeszcze wierzyłam, że po kaszy mannej z sokiem malinowym jest się mądrzejszym.
I że jak się lalki nie traktuje “z szacunkiem”, to ona potem nie chce mówić “mama” ani stać samodzielnie, bo się obrazi.
W wiele głupot wierzyłam jako dzieciak, bo nie wiedziałam,. że dorośli czasem jednak kłamią.
Ze ze mną w łożku jest smok
Z perspektywy lat - chyba najgłupsza była wiara w różne przesądy i zabobony religijne, nie mające żadnego związku z oficjalnymi dogmatami czy prawdami wiary. Np. moja śp. babcia przekonywała mnie i brata, że jeśli będziemy chodzili przez rok w pierwszy piątek miesiąca do spowiedzi i komunii, to “na pewno” nie pójdziemy do piekła, tylko do nieba.
A sam gdzie się wybierasz po śmierci?
Przy okazji, proszę cię o przeczytanie mego tematu.
Pożyjemy – zobaczymy!
Przeczytałem i odpowiedziałem dokładnie na to, o co pytasz.
Czyli Babcia do grzechu namawiała.
Bo o czym tu bez grzechu z klechą w konfesjonale rozmawiać?
O pogodzie🤔
No właśnie - musiałem naciągać różne rzeczy pod grzechy, bo ogólnie byłem dość grzecznym dzieckiem. nawijałem wiec, że nie słuchałem się rodziców, biłem się z kolegami, zaniedbywałem wieczorne paciorki, itp.
Dobra taktyka👍
Podchodzisz do konfesjonału bez grzechu i zaczynasz wymyślać. Na koniec oświadczasz, że to wszystko jest kłamstwem, zostajesz rozgrzeszony i otrzymujesz pokutę adekwatną do popełnienia tylko jednego grzechu opisanego w 8. przykazaniu.
.cwaniak😆
A ja sobie jeździlam tramwajem wylizując oranżadę w proszku…
Kiedy zacząłem czytać książki mocno wierzyłem, że te postacie w nich występujące są prawdziwe.
Bóg
…że jak będę duzia, to autka będą latać
Przecież wielu bohaterów książkowych to postacie autentyczne albo stworzone w oparciu o postacie historyczne.
Nawet bohaterowie książek przygodowych które w moim przypadku,w dzieciństwie i młodości,szly na pierwszy ogień,najczesciej są odwzorowaniem słynnych podróżników,piratow,odkrywców.Co zreszta jest najzupełniej logiczne bo czas wielkich odkryć geograficznych to samograj-scena dla wszelkiej przygody.
To prawda, ale moja wiara obejmowała całkiem fikcyjne postaci a nawet bajkowe. Zacząłem czytać gdy miałem 7 lat pod koniec I klasy. Co ciekawe i nieco dla mnie wstydliwe, to czytać nauczyłem się dopiero po trzech miesiącach edukacji, absolutnie nie umiałem zaskoczyć ku wielkiemu zmartwieniu mych rodziców i już zaczęto rozmyślać o szkole specjalnej. Kiedy w szkole doszło prawie do połowy elementarza, nagle odpaliło mi z dnia na dzień i w ciągu jednej niedzieli zaliczyłem cały elementarz do końca. Czemu tak? Pojęcia nie mam. Miesiąc przed wakacjami przeczytałem Baśnie 1001 nocy w wersji dla dzieci. Przez wakacje przeczytałem cały katechizm dla szkół podstawowych, który znalazłem u ciotki i były tam piękne ilustracje oraz Baśnie Grimma i Andersena. To poszło mi łatwo, bo w jeszcze przed pójściem do szkoły, rodzice czytali nam te baśnie. Pod koniec klasy III miałem już zaliczoną Trylogię, Krzyżaków i W pustyni i puszczy.
Ja czytałem tytuły w gazetach, zanim poszedłem do szkoły.