Oczywiście. U mnie też przypuszczenie.
Wczoraj mi pisałeś, że Bóg nie istnieje, dziś twierdzisz, że to wariat, który morduje dzieci, a wynagradza przestępców. To w końcu wierzysz czy nie? Bo się lekko pogubiłam.
Wczoraj mi pisałeś, że mogę zacząć używać życia bo Boga nie ma, dziś piszesz mi o jakimś sumieniu. Wypadałoby być wiernym swoim poglądom i konsekwentnym.
Dlaczego to idiotyzm? Idiotyzmem jest ograniczanie się w jakikolwiek sposób jeśli śmierć jest definitywnym końcem, co więcej idiotyzmem jest pływanie w tym szambie zwanym życiem, jeśli po śmierci nie ma nic to wegetacja tutaj jest czymś kompletnie pozbawionym sensu i przeczy zdrowemu rozsądkowi. Zawieranie relacji, wchodzenie w związki i interakcje społeczne sa bezcelowe.
Każdy z nas ma prawo do zmiany swoich poglądów nawet co minutę i nie jest to według mnie powodem do konieczności tłumaczenia się przed Tobą.
Uważam że raczej go nie ma. Nie wiem tego na 100%. Jeśli istnieje to zapewne zdrowy psychicznie nie jest.
Życia masz używać niezależnie od tego czy bóg istnieje czy nie. Jeżeli ma po kolei we łbie to będzie patrzył na to jaka jesteś a nie czy chodzisz do koscioła.
Sumienie jak już pisałem wyżej to kwestia wrażliwosci i empatii a nie wiary.
Nie ustalilismy tylko Ty ustaliłeś…
Religia nie jest potrzebna, by być dobrym człowiekiem. Natomiast religia jest potrzebna, by usprawiedliwiać zło. (nie pamiętam dokładnego cytatu, ale taki jest jego ogólny sens)
Lepiej bym tego nie ujął. Ave \m/
Pewnie jestem dziwna ale ja nie mam porzeby zabijania, gwałcenia. A jeśli chodzi o kradzież to mówią, że jak kraść to miliony więc musiałabym się do tego przygotować.
Dobra dobra. Ty jesteś ateistom xd wiem.
Lubisz być przekorna @okonek.
Odpowiedzią na Twoje @Agonia wynurzenia jest znane powiedzenie: nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.
Nie chcę być ukatrupiony, nie chcę aby mi przetrącono kulasa ani rozbito łba, nie chcę aby mnie pozbawiono tego czego się dorobiłem pracą. Dlatego całkowicie bezinteresownie nie będę zabijał, gwałcił ani okradał innych. Nie będę czynił też innego niemiłego mi zła.
Podkreślam: całkiem bezinteresownie.
Po co? Dla dobrego samopoczucia. Podobnie jak z dobroczynnością. Nie czujesz się lepiej, gdy poratujesz pijaczka w potrzebie?
Swego czasu katolicy (bodajże w Lublinie, jednej ze stolic polskiego Ciemnogrodu) oburzali sie jak ktoś śmiał powiesic takie obrazoburcze plakaty:
tiaa https://pl.wikipedia.org/wiki/Huta_Małapanew
zapweniam, ze moj czlowiek tam byl…
Zabijając nielubianego sąsiada i przywłaszczając sobie jego majątek też można poprawić sobie samopoczucie. To taka autodobroczynność. Dużo mówi się dziś o tym, że należy rozpieszczać samego siebie.
A to już zależy od charakteru samopoczucieownika
Katolicy to, katolicy tamto, sramto owamto… Jak brakuje argumentów to wtedy zawsze pojawia się ktoś z tekstem “A katolicy to…”. Temat nie dotyczy katolików. Temat dotyczy bezcelowości posiadania zasad moralnych, sumienia i innych takich bzdur jeśli jest się wyzwolonym z okowów religii i wiary ateistą.
Chyba raczej celowości a nie bezcelowości, bo każdy z bioracych udział w dyskusji deklarował posiadanie tych zasad. To, że Ty namawiasz nas wszystkich do tej bezcelowości nie oznacza wcale, że ktokolwiek da Ci się namówić.
Bardzo ciekawym filmem jest “Noc oczyszczenia”. Kto nie oglądał to polecam. Nie jest tak odrealniony jak mogłoby się wydawać w pierwszej chwili. Gdyby w Polsce czy w jakimkolwiek innym kraju dano ludziom przyzwolenie na zrobienie wszystkiego na co mają ochotę przez jeden dzień w roku bez żadnych konsekwencji to mogłoby być bardzo ciekawie