Co robić, kiedy ktoś niby w dobrej wierze i z miłości, robi ci pod górkę?

Np. próbuje żywić twoje dzieci dużymi ilościami cukru…

2 polubienia

Z miłości i dla zyskania sympatii mojego psa ( sorki za nawiązanie do psa), sąsiadka mająca balkon tuż przy moim dokarmiała mojego psa. Nie życzyliśmy sobie tego. Raz pies się rozchorował i wydaliśmy kupę forsy na leczenie… nic nie pomogło, dalej go dokarmiała!!! kontakt się “urwał”. Karmiła go nie-wiadomo czym!

Co do tematu… Poradziłabym aby kupowali dzieciom owoce, bo to zdrowsze. I zasygnalizowałabym że dzieci mają na słodycze uczulenie, albo powiedziałabym coś dobitnie, że mają owsiki!!! ( choć ich nie mają, u dzieci się to zdarza więc to nic wstydliwego).

3 polubienia

@humoreska Kupuję suszone owoce, batoniki bez cukru na bazie owoców, taszczę to wszystko ze sobą razem z arbuzami, jabłkami i inną harmonijną żywnością , ale moje wysiłki często idą na marne. Skonsultowałam się z panią psycholog i doradziła żeby na spokojnie porozmawiać zrozumieć, powiedzieć że wiem że to wszystko z miłości… teraz mam trochę pod górkę, bo już od kilku lat prowadzę tę bezskuteczną krucjatę prośbą i groźbą a to jak grochem o ścianę… Źle się do tego zabrałam chyba…

2 polubienia

Miałam to samo z babcią córki. Tez dawala słodycze. Z czasem przestała.

2 polubienia

Hmmm a dzieci za małe by coś im zakomunikować? Na zasadzie nie dziękuję babciu czy ciociu, bo mama kupuje nam takie ‘specjalne’ słodycze i jemy tylko to… ? ciężka sprawa…

1 polubienie

@humoreska Tego jeszcze nie próbowałam :thinking: Mają 4 i 5 lat…

@ihtiel Nasza babcia uważa że nie ma dzieciństwa bez słodyczy… :weary:

2 polubienia

Ja dość jasno przedstawiam swoje oczekiwania. Też jestem przeciwnikiem ładowania w dzieci mnóstwo cukru, w jakiejkolwiek formie.
Babcia jest poinformowana, że jeśli będzie karmiła wnuki słodyczami to będzie widywała je tylko w święta. Moi znajomi jak przychodzą to też wiedzą, że zamiast słodyczy mogą kupić książkę. Nie jestem osobą, która sto razy będzie komuś mówiła, że sobie czegoś nie życzy. Dwa upomnienia i zaczyna się proces izolowania szkodliwego osobnika od dzieci.

1 polubienie

Im wcześniej tym lepiej… dziecku tylko trzeba to jakoś dobrze uzasadnić. Ja bym nawiązała podczas neutralnej rozmowy, że od obcych ludzi nigdy nie mogą dzieci żadnych cukierków przyjmować ( umotywuj). A od babci? Może wprowadź jakieś ‘pory’ przyjmowania słodyczy na deser. Coś o ząbkach i próchnicy ?i że jakieś robaczki na ząbkach są potem… :smiley: Ma działać na wyobraźnię dziecka. Stanowczość i konsekwencja- to jest najważniejsze. Mówisz i oczekujesz no ale Ty to doskonale wiesz…

2 polubienia

Oczywiście masz rację, ale idąc tym tropem musiałabym odizolować dzieci od większej części rodziny… (tak też się stało z częścią “kochających” krewnych) a potem także od przedszkola i znajomych… Nie chcę odbierać dzieciom Dziadków i także ich zwyczajnie potrzebuję, na szczęście nie za często…:upside_down_face: Moja Teściówka potrafi wejść na głowę jak mało kto i trzeba być meeega asertywnym, żeby nie dać się zdominować… To ciągła walka :crazy_face:

1 polubienie

Cukier krzepi jak mawial przwdwojenny slogan stworzony przez Melchiora Wankowicza. :joy:
Z tym dokarmianiem dzieci slodyczami to skaranie boskie. Nie tylko dzieci, gdzieś po drodze jest jeszcze przekonanie, ze najlepszym prezentem dla kobiet jest bombonierka, a jesli alkohol to słodki likier.
Co robic? Poinfirmowac dokarmiajacego, ze sobie tego nie zyczysz, a dzieci postraszyc dentysta, bo nastepna obiegowa “prawda ludowa” twierdzi, ze od slodyczy zeby sie psuja.

@okonek Mój mąż, któremu nic a nic się nie osadza, potrafił (jeszcze zanim urodziły się dzieci) zjeść całą Milkę 300 gr na jedno posiedzenie. W końcu postanowił rzucić słodkie uzależnie. Stan zębów znacząco się poprawił a częstotliwość borowania znacząco spadła.

2 polubienia

@okonek Jest jeszcze kwestia stwarzania owocu zakazanego… Cukier staje się bożyszczem zjadanym w ukryciu i tym smaczniejszym bo przez nieszczęsną matkę wyklętym…

1 polubienie

Faktem jest, ze bakterie prochnicy zebow slodycze bardzo lubia…
A nie lubia mycia lub co najmniej wyplukania zebow po kazdym posilku.
W srodziemimorzu maja jeszcze tradycyjna metode - zucie korzenia lukrecji, ale smak to ma dosc osobliwy.
Leczy tez wszelkiego rodzaju stany zapalne dziasel.
(czasem jeszcze na bazarkach mozna kupic, przyciete i w peczkach, ale tradycja niestety zanika)

2 polubienia

Akurat w tak poważnej sprawie,nie ma zmiłuj.Cukier jak wszystko,jak to sie mówi,jest dla ludzi ale przesada moze byc wyjatkowo szkodliwa.
To chyba no.2 na czarnej liście,po papierosach.

2 polubienia

Z miłości do dzieci, braku szacunku do Ciebie?
Nasi rodzice mieszkają w innych miastach, rodzeństwo też. Gdyby raz w miesiącu podarowali mojemu dziecku czekoladę, niech je, na zdrowie, był ( jest) tak energicznym dzieckiem, że spalił ją w 20 minut.
W wielu luźnych rozmowach o naszych dzieciach, zgodnie z prawdą mówiłam, że cukierki, czekoladki spycha na boczny tor, zajadał się owocami, szczególnie jabłkami.
Moja rodzinka najczęściej wciskała mu drobny banknocik. Składał sobie do skarbonki.

1 polubienie

:upside_down_face::upside_down_face::upside_down_face:
Zwlaszcza cukier po sprawdzeniu zawartosci cukru w cukrze

2 polubienia

Stan uzębienia, to przede wszystkim geny.
Jeśli są w opłakanym stanie, to pewno efekt antybiotyków, poważnych chorób, lub niedbalstwa.
Zawsze słodzę kawę, herbatę, często jem ciasta, palę papierosy, i specjalnie tego na moich zębach nie widać, ino w tyłek i boczki wlizło :rofl:

3 polubienia

Bosz… jak ja, jako dzieciak, chciałam dostawać słodycze! A tu nic, kicha. Sprawiedliwie oddaję, że z niedzielę babcia piekła ciasto, więc coś tam było. Nikt nie chciał mnie rozpieszczać. Może dlatego teraz tak lubię słodkie?
Jaka ja byłam szczęśliwa na swoim pierwszym obozie sportowym. Po treningach dostawaliśmy po pół czekolady - codziennie!

3 polubienia

U mnie babcia i mama tak czesto piekły ze prawie nic nie kupowaliśmy.Poza miodem i jakimis wafelkami do niedzielnej kawy.
No i ten raz w tygodniu,były nalesniki z dżemem :slightly_smiling_face:

2 polubienia