Dokładnie chodzi o geny. Mąż mojej koleżanki gdy jedzie podobno w delegacje czy do rodziny to bierze szczoteczkę tylko dla pozorów, nie myje zębów! Ma zdrowe. Inna koleżanka pozwoliła sobie zaplombować maleńką dziurkę i od tego momentu zaczęły jej się sypać zęby, dziwne…
Kolezanke pewnie zakazono bakteriami prochniczymi.
Jest coś na rzeczy. Mojej teściowej brakuje 3 zębów, ma 86 lat, w młodości tyle pasty widziała, co ja teraz w swoim portfelu widzę miliony złotych
Na szczoteczkę wiele razy sypała sól lub proszek do pieczenia ciast.
Wszystkie jej dzieci mają ładne zęby.
Gdyby słodycze i papierosy miały taki negatywny wpływ na zęby, to ja w wiekun30 lat musiałabym mieć protezy zębowe.
Twardy, stanowczy sprzęciw.
Jeśli to nie pomoże to tłumaczenie ręczne.
Moja mama straciła szybko zęby ale to efekt nieuświadomienia niestety… Pamiętam że jak byłam mała to była taka pasta w proszku u nas. Ja też nie miałam dobrych nawyków by myć zęby, ( choć pasta zawsze była ), skoro rodzice nie poinformowali i nie nauczyli jak myć zeby bo to też trzeba wiedzieć, i kretynka higienistka w szkole też nie informowała? od czego była ta higienistka? Od rwania chyba. Ostatnio kupiłam pastę kokosową z rosmanna - jest ohydna czuc chemię żałuję. Wracam do elmexu. A do mycia pasty nie potrzeba ze sklepu, tylko szczoteczka i soda olej kokosowy by wymieść osad i woda opłukać. No ale aminofluorek ma moc to używam
Mam tą kokosową, masz rację, wstrętne!
W sklepie Rosmanna kupował pasty wybielające. Już nie polecam, mam wrażenie, że zęby są jakieś szarawe.
No chyba babci własnych dzieci nie pobije, a własnej matki czy teściowej
Masakra ta pasta (przeciw osadom z m.in.z kawy) , pierwszy raz kupiłam i raz użyłam, myślałam, że w smaku będzie okey a tu takie gorzkie rozczarowanie - na szczęście to tylko 4 złote… złotówka obniżki i to mój wzrok skusiło.
My sobie tak gadu-gadu, a koleżanka ma problem.
Dobrze się mówi, jeśli nas nie dotyczy.
Może jest tak, że dziadkowie opiekują się wnukami , kiedy nasza koleżanka jest w pracy.
Moja też niemiecka, jak powiekszysz obrazek, ani słowa po polsku, ale też jest paskudna, nie wiem czemu jej nie wrzuciłam, nie myję nią zębów.
Tak widziałam i że testowana w Szwajcarii Ten znak kojarzy się z marką… obłuda.
Dla mnie pasta musi być miętowa, cena nie gra roli, jak będzie kosztować 2.99 też kupię.
W dzieciństwie ilość zjadanych przeze nie słodyczy była umiarkowana. Chciałem, to jadłem, raz więcej, innym razem mniej. Zażerałem się jabłkami i piłem bardzo dużo świeżego mleka. Do tego śmietana, jaja, twarogi, sery.
Innych owoców też jadłem bardzo dużo. Ale im byłem starszy, tym więcej słodkiego. Czasem chciało mi się słodkiego, jak palaczowi papierosa. I miewałem okresy, że wchłaniałem słodkie w niemożebnych ilościach, a później przechodziło.
Dopiero w Niemczech po kompleksowych badaniach okazało się, że należę do tych nielicznych z niedoborem cholesterolu.
Teściową można bić
Byle nie przy dzieciach bo się zemszczą i zaczną te cukierki od babci żreć na potęgę:D
Od slodyczy cholesterolu nie przybywa, chyba, ze przemyslowe wypieki na tluszczach blizej nieokreslonego pochodzenia.
Ja ze slodyczy to zwykle szneczka albo sledzik bylam, od dziecka.
Proste!
Zwrócić uwagę na produkty z mniejszą zawartością cukru.
Zrobić ich WYKAZ i podać do informacji.
Czekać na efekty…