Ily znasz slowian brunetow?
Zreszta uzywanie tego okreslenia?
Podzial powtal prawie 300 lat temu, uzupelniany przez “znawcow tematu” czyli rasistów i eugenikow panoszy sie gdzies na skraju teorii nie majacej zbyt wiele wspolnego z nauką.
Tak w skrocie?
I to jest wielka bzdura albowiem ludzie mieszali się ze sobą od zarania. Czarni później, wiadomo Afryka była daleko.
Ale Słowianie mieszali się nie tylko między sobą ale i przez kontakty z innymi etnicznościami europejskimi od wielu wieków do dziś.
To samo z innymi narodami europejskimi.
A jeszcze przedtem homo sapiens krzyżowali się z Neandertalczykami. Prawdę mówiąc, nauka do dziś nie ustaliła kto jest kto w tym etnicznym bałaganie.
Oczywiscie.
Dopoki czlowiek z osobnikami, może innymi z urody, potrafi “zrobic” zdrowe i plodne potomstwo? To kolory moga najwyżej urozmaicac życie.
Tu większą rolę odgrywają kwestie kulturowe.
Czyli Indianie Ameryki Południowej,jeszcze pozniej?
Bo nie rozumiem,co znaczy że Afryka była daleko.Moim zdaniem,była możliwie [i jest!] najbliżej.
Sahara oddzielała mocno czarnych od białych
To jest albo uproszczenie albo nieporozumienie.
Po pierwsze kontakty z Afryką odbywały sie przede wszystkim wzdłuż Nilu i to od zarania.Po drugie,kontakty z centralną i południową Afryką odbywały sie głównie drogą morską i to własnie pokazuje że każdy kontynent byl i jest dalej niż Afryka.
Ale nawet jeśli to zignorować to miedzy Europą a czarną Afryka,był i jest jeszcze pas islamskiego imperializmu.I to oni mieli natychmiastowe możliwości mieszania ras.Co przy ich stosunku do masowego niewolnictwa,odbywało sie na wielką skalę.
“Czarna” Afryka zawsze byla “daleko”.
Ze wgledow technicznych - trzeba Morze Srodziemne przeplynac albo wyplynac na Atlantyk.
Pozniej, jesli droga lądowa to pustynia, lwy, dzikie plemiona ludozercow i wiele innych przeszkod po zloto i inne dobra sie wybierano, ale wspolmalzonka?
Ameryka Poludniowa szybciej sie chyba skrzyzowala genetycznie z Europejczykami, jako ze konkwistadorzy wybredni nie byli, baba to baba, a i papież sprzyjal - jak ochrzczone to przeciwwskazan nie bylo. Przynajmniej rasowych.
A jeszcze jak z dobrej (czytaj bogatej, arystokratycznej indianskiej) rodziny? A przynajmniej corka czy siostra wodza?
Niby do murzynów bylo blizej, ale to jakos nie przekladalo sie na koligacje.
A skosnoocy? Gdyby nie podboje mongolskie? To jedynymi jakich bysmy znali to europejscy (na Laponczykow to się chyba obrażaj, wola Samowie.
Teorie o wyzszosci jednych grup rasowych czy spolecznych (a co powiesz na system kastowy w Indiach) to sprawa kulturowa, ekonomiczna i czesto wymuszona koniecznoscia przetrwania gatunku.
Kóz i owiec w to nie wliczajmy
Nie tak mocno. Zreszta rozwoj transportu morskiego z czasem sporo roznic zniwelowal.
Tu nie chodzi o położenie kontynentu ale głównie o jego historię w ujęciu kolonialnym,środki transportu,rasizm… Biorąc pod uwagę wcześniejsze środki transportu gdzie liczyło się czasem drogę w dniach między hrabstwami w Anglii zakładając przykładowo to była dość daleko drewniane statki żaglowe kapitanowie bez kompletnych map Dopiero po opłynięciu Afryki mniej więcej w tym samym czasie co Kolumb ludzie dowiedzieli się jakiej wielkości jest ten kontynent zresztą nie była ona początkowo jakimś wielkim obiektem zainteresowania bo to nastąpiło dopiero później gdy Ameryka była już dość dobrze zbadana i zasiedlona przez kolonialistów i wymarła w większości tania siła robocza czyli Indianie Wtedy zainteresowano się mieszkańcami Afryki bo potrzeba było niewolników do pracy w Ameryce Trzeba wziąć też pod uwagę najważniejszy fakt że murzyni to do XIX wieku byli podludzie co trwało w USA jeszcze do lat 60 XX wieku jak znieśli segregację rasową Generalnie było nie do pomyślenia w tamtych czasach żeby biała kobieta była w związku małżeńskim z murzynem z tego powodu nie było rozmnażania się między ludźmi różnych ras
Indianie az tak nie wymarli. Tylko ci z Ameryki Polnocnej nie dawali sie za bardzo zagonic do niewolniczej pracy.
To zaczeto import z Afryki.
Ta tendencja przeniosla sie potem w strefe Ameryki Srodkowej, gdzie brakowalo rak do pracy, a i podatnosc na epiemie ze wzgladu na zamkniete, wyspiarskie spoleczenstwa wieksza.
I tak zostalo na dlugo.
A teoria cywilizcji bialego czlowieka z jej aberracjami ma do dzis sie nieźle.
Uprościłem z lenistwa, chodziło mi konkretnie o Murzynów i ich mieszanie się z białymi oraz z innymi. Ta murzyńska Afryka była dość odległa czasowo i terytorialnie, dlatego “czarna krew” dość późno weszła w “obieg”…
Głównie chodziło mi o to, że tzw czysta krew i jakakolwiek czysta rasa ludzka to legenda. Narodowościowo ludzi łączy obszar, na którym żyją, język, własna kultura, historia, dawniej; - wspólni władcy, a to daje poczucie tożsamości narodowej. A to, co się działo w ciągu pokoleniowym fizycznie, ma znikome znaczenie. Zresztą nikt nie wie, co w tym temacie wyczyniali jego przodkowie kiedyś tam…
Rosjanie z jednej strony tacy rasiści a z drugiej się tak wymieszli z Azjatami
W większości zgadzam sie ale to w najmniejszym stopniu,nie wynikało z wypowiedzi kolegi,powyżej.Tak więc nie wiem,skąd masz pewność co @Birbant mial na myśli.
Było daleko ale daleko było wszedzie!Do Ameryk jak i do Australii,było znacznie dalej.
Poza tym,pozostajesz przy punkcie widzenia bardzo europejskim.
Z punktu widzenia islamu i to juz od 11 wieku,sprawa wyglądała diametralnie inaczej…
Bo o czym my gadamy?O możliwości mieszania sie ludzkich ras,prawda?
I to wydaje mi sie jasne.
Natomiast gorzej z tym co dalej napisałeś…
Ameryki i to obie,nie były dobrze znane do końca XIX wieku i to jest bezdyskusyjny fakt historyczny.Nie mówiac juz o tym że pod panowaniem Amerykanów,Kanadyjczyków czy Meksow/Hiszpanów było wtedy może 70,może 80 % tego co dzisiaj.
Natomiast kompletnie nie rozumiem wstawki z"w większości wymarłymi Indianami".Kto Ci takich cudów naopowiadał???
Plemion które jak Delawarowie czy Mohikanie ze wschodniego wybrzeża,praktycznie przestaly istnieć,było stosunkowo mało.Nawet mi nic do glowy obecnie nie przychodzi…Ważniejsze jednak że nikomu ani sie nie udało ani w ogóle do głowy nie przychodziło traktować Indian jak murzynów!Jedyne znane mi pobieżnie zjawiska tego typu to próby z Seminolami na Florydzie czy gdzieś obok…Krótko to trwalo a Osceola szybko wybił bialym to z tępych łbów.
Jedyne plemie,zresztą jedno z najliczniejszych,nawet do dzisiaj,które starało sie przyjąć model życia białego człowieka to Cherokee,zwani u nas głupawo"Czirokezami"co wynika z kompletnego niezrozumienia,“kto,z kim i gdzie”.
Wracając do rasowego problemu…Przecież nikt nie twierdzi że jakiekolwiek związki miedzy białym a czarną wchodziły w rachubę!Natomiast niewolnictwo ma to do siebie że jeden ma w kieszeni drugiego i biali folgowali sobie non stop z czarnymi kobietami…Jak w każdym niewolnictwie.Choćby nie wiem jaka pogarda wchodziła w grę,mulaci i metysi zaludniali coraz gęściej tak Meksyk jak i cała Amerykę Środkową.A o poludniowej juz nie wspominając bo tam własnie,w wyniku takich procesów,właściwie trudno o bialych.
No właśnie chodzi o to że nigdy nie była daleko.No chyba że przyjmiemy że wszyscy byli daleko.
Jedyne co EWENTUALNIE można podciągnąć pod"odległość" to fakt atrakcyjności.Przeciętny biały człowiek,widział w czarnym “diabła” raczej niż obiekt pożądania ale pojawianie sie milionów mulatów a także metysów stanowi najlepszy dowód na to że uprzedzenia miały miejsce,“do czasu”
Podbój Afryki na wieksza skalę to czas ledwie troszeczke pozniejszy [a i to nie wszedzie] niz Ameryki.
Kolega wspominał o Saharze i oczywiście żaden spacerowicz w dzisiejszym rozumieniu,tego nie probowal nawet przeskoczyć.Podobnie jednak jak nie próbowal doplynąć do Ameryki czy Australii.To było zarezerwowane dla żeglarzy oraz tych nielicznych,którym udało sie przeżyć rejs.W sumie,elita.
I jeszcze to o czym wspomniałem koledze…
Zycie w Afryce koncentrowało sie przy Nilu i to od starożytności.I ta droga do wnętrza czarnego lądu,znana była od starożytności także.
Gdyby było inaczej,nie poznanoby Nubijczyków,że posluże sie przykładem pierwszym z brzegu…
Ale pewna wiedza jest.Dzisiaj np. wiemy że kolonizowanie Madagaskaru to czasy 500-600 lat wstecz.
Ale jedna sprawa rzuciła mi sie tutaj w oczy,bardzo jaskrawo.Niby gadamy o rasach i ich mieszaniu a punkt widzenia w wiekszosci wypowiedzi,jedynie europejski.
Jak z tą Afryką właśnie…
Islamce zagarniali tam coraz to nowe terytoria juz w 10-11 stuleciu,bezpośrednio przed krucjatami…
Mongołowie,o czym wspomniała @okonek,dali chyba najwiekszego czadu pod tym względem,na przestrzeni dziejów.Chyba tylko idiota bedzie sie upierał przy tym że oni “tylko mordowali,palili,uprowadzali a nie…kopulowali”
Coś mi spokoju nie dawało i sprawdziłem.
Okazuje sie że Madagaskar był obiektem zainteresowania Arabów juz na przelomie V i VI wieku!
I jest to przykład wyborny na podkreślenie mobilności Azjatów oraz,co tu dużo gadać,cywilizacyjnej przewagi jaką mięli wówczas nad Europą.
Handel z “czarną Afryka” to kwitl juz za wczesnych faraonow, wojny tez.
Jesli wierzyc wspolczesnym ustaleniom Sahara az taka przeszkoda nie była, klimat się przez te kilka czy nawet kulkanascie tysiecy lat zmienial.
Co do wedrowek ludzi? To z tym osiadlym trybem życia roznie bywało w historii.
Ludzie, a przynajmniej duza część jak ma ku temu warunki to wedruje.
Ze z czasem szuka jakiejs przystani? No cóż podroze choc ksztalca bywaja meczace, na starosc zdrowie wymagajace sie robi.
Ogólnie moze kiedys w przyszlosci znajda jakas inna przyczyne, dla ktorej jedni ludzie wybieraja związki z inną, czesto odległą, pula genow w postaci meża czy żony? Ze jest to jakis insynkt? Bo jak na razie kwestia koloru skory? Moze byc wyznacznikiem - ze moze to byc nie najszczesliwszy pomysl ze wzgledow kulturowych. Takich nie do pogodzenia. Bo mieszanki " rasowe" daja czesto zaskakujace i ciekawe rezultaty.
Sama krew to pół biedy.Mnie to nie przeszkadza.Miłość jest ważniejsza od wszystkich innych czynników.To tak w skrócie…
Natomiast mieszanie kultur to juz coś na pograniczu zbrodni.
Bez elementarnej tolerancji i akceptacji,zawsze bedzie zrodlem wojen,konfliktów,nienawiści.Przy czym należy pamiętać że tolerancja to nie ruch jednokierunkowy,jakby chcięli tego niektórzy w ue
Tolerancja musi działać w obie strony!
Piękne mityczne wręcz marzenie o zjednoczeniu Europy, lecz nigdy coś takiego nie powstanie, chociażby ze wzgledu na zbyt duże wewnętrzne sprzeczności. Dla przykładu, kto by miał naprawdę zarządzać całą Unią. Takie kraje jak Francja czy Niemcy nigdy sobie na to nie pozwolą, by być przez innych prowadzonymi. Poza tym polityka zagraniczna całej Europy jest zwyczajnie niewykonalna dla większosci, żeby była taka sama w swoich decyzjach.
Na każdym krańcu Uni odbywa się innego typu geopolityka, a bogate centrum, oczywiście chcą uprawiać geopolitykę najwyższych lotów.
Czy naprawdę nie widać, że i Francji i Niemcom jakoś niespecjalnie się powodzi w robieniu wielkich biznesów z Chinami?
Europa jest bardzo ociężała ekonomicznie, to moja opinia, dużo regulacji robi swoje.
No i last but not least Unia ma problemy z jednym językiem obowiązującym dla wszystkich krajów, a może to jest tylko moje takie tam widzenie z punktu Francji, która jest opętana, żeby wzbudzać i jeszcze raz wzbudzać znaczenie języka francuskiego w świecie poza Francją.
No ale jak te nasze kraje zamienić w funkcjonujące i współpracujące ze sobą tzw. stany? Jest dużo praw broniących własnych rynków. Okazuje się, że chyba nie ma aż tak wolnego handlu między krajami Uni, jak to kiedyś wszyscy sobie marzyli.
Oczywiście chciałbym żyć w zajebistym konstrukcie zwanym Stanami Zjednoczonymi Europy. Tylko, że rzeczywistość idzie swoją drogą, a idee stają się coraz bardziej odlotowe, tzw. Fit for 55. Eko samochody. Itp, itd. Unia teraz pływa w ołowiu.
I dlatego EWG było najlepszym rozwiazaniem.
Serio?
Bo ja za żadne doczesne skarby nie chciałbym żyć w realnym kołchozie.Celowo używam tego określenia bo jest zadomowione w naszej mowie potocznej.
I żadne bogactwo współczesności nie zmieni mojego podejścia do tradycji,odrebnosci kulturowej oraz wszelkich różnic które są naszym najwiekszym skarbem.
Urawniłowkę to juz przerabialiśmy…Zawsze wtedy gdy jeden uważał sie za mądrzejszego od innych i narzucał swój punkt widzenia.I,co gorsza,zmuszał do akceptacji
Co do języka…Wyjątkowo doprawdy,nie dziwie się Frankom.Po tylu latach dominacji"języka dyplomatów"…Trudno sie rozstać I to jeszcze na rzecz "prehistorycznego wroga"czyli języka Angoli
Ja postawię do tego taką tezę, że Europa teraz prowadzi wojnę w obrębie siebie, najbardziej perfidną i subtelną zarazem. Chodzi mi o tą ekonomiczną. Na końcu okazuje się, że najbardziej zyskują kraje najsilniejsze. Udają przez wielkie idee, że chodzi nam o ten jeden wspaniały wspólnotowy kołhoz, lecz w rzeczywistości ładuje kary, które mają sparaliżować pewne kraje, bogacąc najbardziej wpływowe.
Oczywiście piękne idee o zjednoczonej Europie są wiadomo dla kogo, a przez to, wciąż głos ludów w różnych krajach robi wywrotowe nastroje na swoich podwórkach.