Co ,Twoim zdaniem,po 1989 roku,zmieniło się na gorsze?

Może kuzyn mojego znajomego? Jego pradziadek po smierci zony za chlebem do USA wyjechał, a ze jurny byl i nie wybrzydzal? To rodzinka jest wielorasowa.
Zresztą ja tez bym glowy nie dała w kwestii powiazan rodzinnych, bo jeden z moich pradziadków tez szczescia za oceanem szukal, tyle, że wrocil na łono (licznej, tam byl co rok prorok) rodziny po kilku latach. Ale ile tego drobiazgu w Stanach zostawił?
Z łóżka nieprawego to po nazwisku nie trafisz.

Fajne!!! :joy: :joy: :joy:
Czy tak czy nie,tego już nie wiem.Ale Bednarek biega 200m. ok 20 sek.

2 polubienia

Jak cos tam dobrze pamietam, to wynik zchecajacy do śledzenia kariery?

1 polubienie

Cos tam pogrzebalam w necie i wyszedl mi Kenneth Bednarek, srebrny medalista z Tokio z czasem 19,68. Jest dzieckiem adoptowanym przez Amerykankę z polskim pochodzeniem, stąd nazwisko.

3 polubienia

Komuna się skończyła nim ja skończyłam 5lat. Mimo to mogła mnie zabić. Mnie, albo moją siostrę. I to jeszcze w łonie matki. Na koncercie Lady Punk zomo nagle zaczęło lać ludzi i nie patrzyli, że kobieta w zaawansowanej ciąży. Mama jakoś uciekła, ojciec ją zasłonił. Jego kolegę kiedyś stłukli za to… że był głuchy. Nie usłyszał jak coś tam do niego gadali i od razu się wzięli do bicia. Trafił do szpitala.
Ojciec tylko raz był tak wściekły, że chciał nas zabrać i wyjeżdżać z kraju, jak wybrali Kwaśniewskiego na prezydenta- ,Nie po to z tym g. walczyłem(rodzice byli w Solidarności), żeby teraz wróciło!‘’ Przez jakiś czas chodził jak struty, ale mama przekonała go, żeby zostać.
Ja z tamtego okresu niewiele pamiętam, ale też raczej rzeczy cokolwiek groteskowe. Np. że wszystko kradli, bo nic nie było i te upiorne kolejki, w których stałam z mamą. Do dziś mam taki wstręt, że jak mam długo gdzieś po coś stać, to wolę zrezygnować z zakupu.
Wiecznie mi ginęła piżama w przedszkolu. Trudno było piżamy dostać, więc ojciec postanowił wreszcie tam zrobić awanturę. Wkurzył się, narzucił na siebie kurtkę, wparowuje do tego przedszkola, a tak pracowała wiejska kobita, która nas wywoływała przez ustrojstwo podobne do domofonu. Na widok mojego wściekłego ojca, mówi- Panie, pan się tak ubrałeś specjalnie, czy tylko tak dla śmichu?
Ojciec się odwrócił, patrzy a ty za nim ciągną się rajstopy i staniki! Przyczepiły mu się do kurtki. Mieliśmy w kuchni suszarnię, przedpokój i toaletę w jednym. Awantury nie zrobił, bo cały impet stracił…
Wiecznie też okradali strych, a nawet potrafili garnek, czy patelnie z kotletami z balkonu ukraść. I zawsze na skwerku przed kamienicą jakiś pijany chłop leżał. Rzadko tylko jeden. Zwykle budził się bez portfela i butów.
Takie to były wesołe i godne polecenia czasy…
Zaraz po tym nie było wiele lepiej. Było ciężko i wielu nie mogło się odnaleźć. Łódź oberwała szczególnie. Cały przemysł upadł. Górnicy mogli strajkować, ale czym państwo zaszantażować mogła prządka? Zrobiło się giga bezrobocie i związane z tym patologie: nałogi, przestępczość;
Pokolenie ludzi, którzy byli wtedy w wieku produkcyjnym zapłaciło za transformację najwyższą cenę i wielki szacunek, że dal radę. To jak Polska się rozwineła przez ten czas, to głównie ich zasługa. Tych co się nie poddali, tylko działali. W Łodzi np. wymyślili rynki. Do dzisiaj podobno podłódzkie szwaczki szyją kolekcje z Mediolany, Paryża, a tam tylko doszywane są metki.
Co do służby zdrowia, jest taki rumuński film- ‘‘Śmierć Pana Lazarescu’’, gdzie poczciwy starszy pan, mający za towarzystwo tylko ukochane koty, wożony jest od Sasa do lasa, gdy potrzebuje medycznej pomocy, bo żaden szpital nie chce go przyjąć i odsyła dalej.
Dziwnie ,swojskie’’ mi się to wydało…
Matka Polka, w której rodziłam, personel ma świetny, ale wystrój czasy Jaruzela i jego okularków pamiętała. Teraz podobno finansowo wspiera Rossman i coś tam odremontowali, ale zaczęła wykruszać się kadra i terminy w przychodni 2 lata do przodu! Dla dziecka, dla którego to połowa życia.
O naszej łódzkiej ,chlubie’‘, czyli ,łowcach skór’', sprzed 10-15 lat nie wspominając…

4 polubienia

Mnie czterech zomowców prywatnie kiedyś dopadło i miałem z tego pęknięte 2 żebra. Nawet śmiać się nie mogłem przez pewien czas.
Bardzo trafnie opisałaś tamten okres, wypisz, wymaluj.

Później jeszcze coś dodam w temacie, bo teraz siatkóweczka panów w Turcji się zaczyna i na tym się koncentruję, zakładając za chwilę nowy temat w tym temacie… :grinning:

3 polubienia

Tak,oczywiście to on!
Chyba nigdy nie zapomnę tego widoku…
Przed biegami jest zwyczaj pokazywania zawodników na zbliiżeniach.I nagle widzisz murzyna,murzyn podnosi rękę w pozdrowieniu odruchowym i…napis…Bednarek,USA.No padłbym gdybym akurat nie siedział :joy:

2 polubienia

Prawdę waćpanna rzeczesz. Łódź padła ale jakoś powstaje. Matka Polka kiedyś miała słabą renomę jejli chodzi o dbanie o pacjentów no chtba że za dodatkową opłatą wtedy było git. Może się zmieniło, oby.

1 polubienie

To gdzies Ty sie wychowywała? Bo na Balutach az tak źle nie było.
Ale do dzis za dobrze nie jest. Sa miejsca, gdzie ja stara bałucka wyga bez obstawy wolę nie zaglądać…
Fakt, przemysl padł, ale i tak wczesniej z niego za duzo pozytku nie było, tyle co glodowe robotnicze pensje i koszmarne zatrucie srodowiska.
I tak wszystko szlo do ruskich za pół darmo albo na eksport gdzie na zarobionych dewizach lepkie łapki kładła Moskwa.
Ale najgorzej to bylo w latach 80, choc pod koniec juz życie w mieście powolutku się odradzało.
Koszmarem ciagle jest jednak służba zdrowia i pomysły na Piotrkowską, ktora coraz bardziej przypomina poczekalnię w zakladzie pogrzebowym. Z brudnymi wychodkami na zapleczu…

Najgorsze lata dla Lodzi to poczatek 90 wtedy w Lodzi wszystko padło nawet jak piszesz slusznie zresztą zaklady gdzie praca byla za głodową pensję.

Fakt, wtedy trzeba było albo zwinąć żagle i rozejrzec sie po swiecie, albo przejść na “swoje” - tylko nie było to rozwiazanie dla wszystkich.
Były sektory, które zyskały na zmianach po 1990, ale przemysł łódzki w wiekszosci do tego nie należał.
Nastawiony na produkcję dla wschodu, zwykle źle zarządzany (niestety większość tzw. kadry to byl beton komunistyczny, uzalezniony od zjednoczen i central “handlu zagranicznego”, bez pojecia o rachunku kosztow i rozpracowaniu czy szukaniu rynków) i do tego jednak pozbawiony parasola ochronnego po reformie Balcerowicza (bolesnej, acz koniecznej).
Niewiele z łódzkich firm przetrwało, a Chiny dobiły później resztę.
Sytuację teraz trochę ratuje fakt, ze jest sporo uczelni wyższych i to nie krzaków MBA. To jest rzynajmniej jakis dopływ “swiezej krwi”. Ale i ceny wynajmu abstrakcyjne…
Bo lokalni młodzi to tak miasta sie trzymaja z przyzwyczajenia chyba?

1 polubienie

Nagle utracony czas niewinnej młodości, zaraz po 89 otworzyły mi się oczy i wzięło mi się na uciekanie z mojego ukochanego kraju…

2 polubienia

Uciekanie jak uciekanie, ale możliwość zobaczenia jak jest tam gdzie nas nie było? Zrobila swoje.
Klatka zostala otwarta, obsługa ZOO zniknęła…

1 polubienie

Czyżby pożarta… :wink: ?

Chyba nie, homo sovieticus ma sie ciągle dobrze.

2 polubienia

Na Polesiu i wcale nie było źle. Taki folklor był, a ja opisałam to w skondensowanej formie. Poza tym wszystkim byli fajni ludzie i jakieś zalety też. Zawsze są wady i zalety. Pytanie co przeważa. My dzieciaki całymi dniami na podwórku i byliśmy do tego wszystkiego przyzwyczajeni.
Przez ścianę z nami mieszkało 2 pijaków i taka anegdotka rodzinna(ja tego nie pamiętam)- raczkuję przez pokój do zabawki dla maluchów, gdzie zakłada się kółka różnej wielkości na patyk i co jakieś założę, to kur…a, kur… Od tych łapciuchów zza ściany usłyszałam i nie można mnie było tego oduczyć.
Na początku lat 90tych się stamtąd wyprowadziliśmy.
Na Bałutach mieszkałam jako młoda singielka. Miło wspominam. Inne czasy. Monitoring miejski dużo zrobił w kwestii bezpieczeństwa.
Jako dorosła osoba czułam i czuję się bezpiecznie w Łodzi. Może zahartowanie? Moje wczesne dzieciństwo przypadło na największą lipę i bandytierke w mieście.

Już dawno powstała. Ja to oczom nie wierzę jak zmieniło się to miasto. Chociaż jeszcze trochę do zrobienia jest…
CMP ma świetnych specjalistów. Pacjentki z całego kraju, ale niektóre oddziały… Szkoda opisywać- ściany/prysznice.
Przychodnia przyszpitalna się chyba sypie, bo dobrzy lekarze poodchodzili, a terminy na 2 lata do przodu potrafią być.

Licytowac sie nie będę, ale jak sobie przypomnę moje?
Nigdy nie wiedzialas, czy w okolicznych chaszczach znajdziesz trupa czy tylko zachlanego w trupa?

Za starobałuckim elementem lat PRL ciągnęły się legendy… Ale ja nie o tym. Bardziej o niepewności bytu i wynikających z niej problemach. Jak piszesz już w latach 80-tych było źle, w Łodzi bodaj strajki na początku tych lat, a ja właśnie z tamtych czasów. Trupów w krzakach nie znajdowałam, ale poalkoholowe ,zwłoki’’ były na porządku dziennym. Podobnie jak kradzieże. I to czysto łachmyckie, gdzie jakieś totalne rupiecie kradli, szajki kieszonkowców w tramwajach po kilka osób…
A później chwyt za kaptur od kurtki- Jaki, dziewczynko, masz nr. buta? To jak, zdejmuj adidaski. Do dzisiaj nie wiem dlaczego mnie puścili w tych butach. Może zadziałało, że byłam tyle zaskoczona, że nie zdążyłam się przestraszyć?
Komuś innemu grożąc nożem zabrali instrument pod szkołą muzyczną. A ile razy moi koledzy ze szkoły musieli uciekać przed łaziorami chcącymi ukraść im plecaki, grosze co dostali od rodziców na bułkę.
Acha, nawet trup mi się przypomniał, bo na moim nowym osiedlu strzelała się ,ośmiornica’‘. Ale ja go nie widziałam, tylko pozostałości plamy krwi i słyszałam z opowiadać. W mojej, widzewskiej podstawówce zakochany świr- jej były partner zastrzelił młodą sekretarkę. Byłam wtedy na zajęciach tanecznych. Słyszeliśmy huk, ale się nie przestraszyliśmy, nie wiedząc co się stało. Ze szkoły wyprowadzała nas policja i przekazywała rodzicom. Później byliśmy całą klasą na cmentarzu, odwiedzić grób tej dziewczyny.
Tej skali przestępczości już nie ma. Dziś Łódź jest bezpiecznym miastem. Trzeba albo szukać guza, albo mieć sporego pecha, by coś się komuś w Łodzi stało. Na pewno nie odbiegamy pod tym względem od innych polskich miast. A były czasy, że odbiegaliśmy.
Jako młoda singielka prowadziłam rozrywkowy tryb życia. Mnóstwo razy wracałam po nocach/wybierałam się gdzieś w środku nocy. Zdarzało się, że sama. Poza głupimi zaczepkami i narzucaniem się taksówkarzy- chętnych podwieźć ,za darmo’’ włos mi z głowy nie spadł i też zagrożenia żadnego nie czułam.

Chociaż wydaje mi się, że do malkontentów nie należę, to na jedną rzecz zwróciłem niedawno uwagę.
Tak się zlozylo (dluższa historia), że po wielu latach znow sie zapoznałem z zawartoscią niektorych polskich stacji tv.
Jestem w szoku. Jak do k… n… (Przepraszam, musialem zakląć) można taki szajs puszczać i oglądać? Przeciez niektórych programów, nie wymienie ich nazw, nie oglądałbym nawet, gdyby mi placili. Co chwila bombardowania reklamami, by za chwilę w końcu popatrzec na pierwsze 15 minut kolejnego badziewia… I to ten lud ogląda! I tak cały dzień…
Juz mnie nie dziwi, ze pis, ze rolnicy, ze jakis srajtek uciekł…
Ludzie dają się ogłupiać na własne zyczenie.
Po 1989 z pewnoscia telewizja się konkretnie scoor.iła…
Jesli mialbym powiedziec za czym tęsknie z PRL-u (nie ma tego za dużo) to za zegarem lub górskimi widoczkami między programami zamiast tych durnych reklam.

5 polubień